MŚ Chiny 2019. Reprezentacja Kanady. Jak z ciężkiego zadania zrobić jeszcze cięższe?

Kanada miała być jedną z rewelacji zbliżających się mistrzostw świata w Chinach. Na początku okresu przygotowawczego mieli w składzie 17 zawodników z NBA. Teraz, zostało ich tylko dwóch, a przyświecający cel wydaje się być odległym marzeniem.

Wojciech Bielewicz
Wojciech Bielewicz
Nick Nurse Getty Images / James Worsfold / Na zdjęciu: Nick Nurse

Niemożliwe? Nie dla Nicka Nurse'a

Przez sześć lat Nick Nurse tworzył uzupełniający się duet z Dwanem Caseym na ławce trenerskiej Toronto Raptors. Kanadyjski zespół z roku na rok przestawał być ligowym średniakiem, a zaczął realnie liczyć się w walce o najwyższe cele w NBA. Raptors mieli ten przywilej posiadania Casey'a jako głównego trenera i defensywnego geniusza oraz Nurse'a - mistrza strategii ofensywnej. Problem w tym, że z takim układem na ławce ich przygoda kończąca się na pierwszej lub drugiej rundzie play-offów zaczęła być niewystarczająca.

W Kanadzie pragnęli sukcesów. Pragnęli zmian. Nurse został pierwszym trenerem zespołu, a Masai Ujiri pociągnął wszystkie możliwe sznurki i pozyskał do klubu Kawhi Leonarda. Gwiazda tego formatu od razu chciała walczyć o mistrzostwo, a miała to osiągnąć pod okiem szkoleniowca, który dopiero co został wrzucony na głęboką wodę. Nieważne bowiem jak długo jesteś asystentem, bycie głównym trenerem to zupełnie inna bajka.
Nurse pokonał jednak wszystkie przeciwności i osiągnął to, na co w Kanadzie czekali od 24 lat. Jako debiutant na ławce trenerskiej zdobył trofeum Larry'ego O'Briena i w czarnej czapce z daszkiem przywiózł je dumnie do Toronto. Kanada nie chciała dłużej czekać - Nick Nurse nie zdążył się pewnie jeszcze nacieszyć z tak ogromnego sukcesu indywidualnego i drużynowego, a już przyjął posadę trenera reprezentacji Kanady. Celem nadrzędnym miał być powrót kadry po 20 latach na Igrzyska Olimpijskie.

ZOBACZ WIDEO Tokio 2020. Dziennikarze WP SportoweFakty wskazali kluczowy element, który zadecydował o awansie. "Niby prosta rzecz"
Uzasadnione oczekiwania

Nurse obejmował kadrę Kanady pod koniec czerwca. Kadrę, która pod kątem możliwości przeżywa teraz swój złoty okres. Na zebranie nazwisk Nick miał około trzech tygodni zanim rozpoczął się pierwszy obóz przygotowawczy.

- Nie mogę doczekać się tego wyzwania. Chcę już zadzwonić do graczy, spojrzeć im w oczy, poznać ich i zobaczyć co z tego wyjdzie. Moja rola jest tutaj ogromna - mówił Nurse po objęciu nowego stanowiska.

Czytaj także: EBL. Tony Wroten: Najpierw sukcesy z Anwilem, później powrót do NBA

Wielki optymizm dało się wyczuć też w słowach Rowana Barretta (ojciec koszykarza New York Knicks, RJ Barretta oraz generalny menedżer reprezentacji Kanady). - Celujemy w podium, chcemy przywieźć medal z mistrzostw świata. Po co masz grać, skoro nie chcesz wygrywać? Chcemy wygrać wszystko, co będzie możliwe. To jest nasz cel - komentował.

Ciężko nie wierzyć w sukces, jeżeli wśród 29 zawodników zaproszonych na obozy przygotowawcze aż 17 z nich gra w klubach NBA. Największym brakiem w kadrze była nieobecność Andrew Wigginsa, jednak o tym było wiadomo już od jakiegoś czasu. Zawodnik Minnesoty Timberwolves ma przed sobą jeden z najbardziej kluczowych sezonów w karierze. Wiggins ma ogromne zadatki na bycie znakomitym graczem, jednak ich rozlicza się z sukcesów, a tych w Minnesocie wciąż wypatrują z coraz większą niecierpliwością.

Kadra miała opierać się na nazwiskach, które zaczynają znaczyć coraz więcej w NBA. Gwiazdą i przywódcą zespołu miał być Jamal Murray, który był po rewelacyjnym sezonie w barwach Denver Nuggets. Wiele oczekiwało się od graczy doświadczonych, którzy wciąż znaczą wiele w zespołach z najlepszej ligi świata - Tristan Thompson  czy Kelly Olynyk. Największą siłą miała być jednak wschodząca siła kanadyjskiej koszykówki. Młodzi gracze, którzy głodni sukcesów od wczesnych lat swojej zawodowej kariery mogliby udowodnić, jak mocnymi jednostkami są już teraz. Mowa o wspomnianym RJ Barrettie, Trey'u Lylesie, Dwighcie Powellu czy Niku Stauskasie.

Wszystko to układało się w monolit, nad którym pieczę miał objąć Nick Nurse, i z którym tak mocno chciał osiągnąć sukces już na pierwszej zbliżającej się imprezie. "Miał" i "chciał", ponieważ w ciągu kilku tygodni cały dotychczasowy obraz reprezentacji Kanady legł w gruzach.

Rozbity optymizm

Z wielkich oczekiwań, ogromnego optymizmu, prowizorycznie zakładanych medali na szyję koszykarzy z Kanady pozostała wiara, aby nie skończyło się na kompletnej kompromitacji. Kiedy cały kraj zaczął już wierzyć i zobaczył na własne oczy, że ten skład jest w stanie znaczyć wiele na arenie międzynarodowej, zaczęło dziać się to, co w przypadku kadry USA. Masowa rezygnacja z udziału na mistrzostwach w Chinach.

Z 17 graczy NBA w pierwotnym składzie, Nurse ma w tym momencie do dyspozycji dwóch - Khema Bircha oraz Cory'ego Josepha. I z tym też jest związana całkiem ciekawa historia, bowiem dezinformacja w szeregach kanadyjskiej kadry doprowadziła do rozprzestrzenienia się newsa o tym, że rozgrywający Sacramento Kings również nie pojedzie do Chin. Trener jednak wszystkiemu zaprzeczył, Joseph ma być do dyspozycji reprezentacji od pierwszego dnia turnieju.

Czytaj także: Sparing. Australia - USA. Pogrom w Melbourne na oczach ponad 50 000 kibiców

Nigdy do końca nie będzie można zweryfikować informacji, które są podawane opinii publicznej na temat powodów odpuszczenia gry na mistrzostwach świata przez zawodników. Wiadomości o kontuzjach są o tyle wygodne, że nikt nie będzie nikogo rozliczał z braku chęci podejmowania ryzyka pogłębienia tej kontuzji - nawet jeżeli ona w rzeczywistości nie wystąpiła. W zdecydowanie najwygodniejszym przypadku niepozostawiającym wątpliwości mówi się o trudach fizycznych, chęci lepszego przygotowania się do sezonu NBA - powody w żaden sposób nie do zweryfikowania.

Lepić z gliny, którą się ma

Aby awansować bezpośrednio do Tokio 2020, Kanada musiałaby być w dwójce najlepszych zespołów z Ameryki podczas turnieju w Chinach. Jedno z tych miejsc jest raczej zarezerwowane dla USA, o drugie na pewno mocno powalczą Argentyńczycy oraz Brazylijczycy. Na domiar złego, Kanada jest w grupie H, nazywanej grupą śmierci. Przyjdzie im się bowiem zmierzyć z Litwą i Australią - faworytami do wyjścia z grupy oraz jednymi z lepszych ekip na całych mistrzostwach - oraz Senegalem. Typowi "fizole" niemający nic do stracenia, a tylko do zyskania - niezwykle niewygodny rywal.

Nick Nurse oczywiście podejmuje wyzwanie i będzie walczył z tymi zawodnikami, dla których reprezentowanie Kanady nadal jest zaszczytem. Będzie to jednak zadanie o tyle utrudnione, bowiem siła zespołu w meczach kontrolnych opiera się na takich graczach jak Andrew Nembhard, Kyle Wiltjer czy Phil Scrubb.

No właśnie...

Czy Kanada wyjdzie z grupy H na MŚ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×