[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy kibice są największym dostarczycielem gotówki dla klubu? Pytam, bo przed tym sezonem sprzedaliście aż... 3100 karnetów. Robi robi wrażenie.[/b]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek: Sformułowanie "dostarczyciel" nie jest chyba najbardziej fortunne. Kibice we Włocławku po raz kolejny udowadniają, że warto dla nich robić koszykówkę. Co do wpływów - pewna projekcja na zysk ze sprzedaży biletów i karnetów przed sezonem jest oczywiście czyniona. To bardzo duża suma. Nie jest tajemnicą, że w ciągu trzech tygodni sprzedaliśmy taką ilość karnetów, że to więcej niż średnia frekwencja w większości klubów w kraju. Najważniejsze jest to, że ludzie chcą przychodzić na Anwil i głośno wspierać swoją ukochaną drużynę.
Da się zaprojektować, jaką część budżetu będzie stanowić kwota ze sprzedanych biletów?
Cały budżet jest pewną "projekcją". Zakładamy przed sezonem przychody i koszty. Później życie weryfikuje nasze plany. Przychody z biletów to oczywiście spory odsetek tego, co zarabiamy. Do tego dochodzą gadżety zakupione w sklepiku klubowym. Ale należy przede wszystkim pamiętać o naszych sponsorach, z firmą Anwil S.A. i miastem Włocławek na cele.
Jeden z prezesów innego klubu mówi tak: "Taki Anwil to ma dobrze, bo na sam początek rozgrywek ma ogromny zastrzyk gotówki, która leży sobie w kasie". Tak jest?
A skąd ten prezes może wiedzieć, co się dzieje z naszymi pieniędzmi? (śmiech). Przychody w trakcie sezonu to sinusoida. Teraz przychód faktycznie jest nieco większy, ale później jest mniejszy. Przez tych kilka ostatnich lat wypracowaliśmy sobie pewien schemat działania, który, jak się okazuje, daje spółce zysk na koniec roku obrachunkowego.
ZOBACZ WIDEO: Seria A. Żenująca gra Milanu. Fiorentina rozbiła klub z Mediolanu. Ribery bohaterem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
To prawda, że zakładaliście sprzedaż karnetów na poziomie trzech tysięcy?
Tak. Założyliśmy, że około 2800 karnetów zostanie przedłużonych z poprzedniego sezonu, a na wolnym rynku wyprzeda się około 200. Zainteresowanie było jednak tak duże, że stwierdziliśmy, iż należy rozszerzyć tę wielkość. Trudno postąpić inaczej, gdy... kibice stoją do kas od 17:00, mimo że otwarcie okienek nastąpi dopiero następnego dnia.
Ceny poszły mocno do góry.
To prawda, ale zmniejszyła się radykalnie ilość "gratisu" w karnecie. Uważam, że dopiero teraz ich ceny są obliczone w taki sposób, w jaki powinny być zrobione już wcześniej. Proszę zobaczyć, jak dużą liczbę spotkań w ramach karnetu może zobaczyć widz. Były turnieje przedsezonowe, są mecze Energa Basket Ligi, Basketball Champions League i faza play-off. Wcześniej spora część meczów nie była kalkulowana do ceny karnetu.
Doszła możliwość kupna karnetu na raty.
Tak. To jest nowość, która wynikła ze zmiany systemu sprzedażowego. Można było także zakupić karnet bez opcji play-off. Ale uprzedzę kolejne pytanie: takich pakietów sprzedało się raptem kilka. Niemal wszyscy zakupili całosezonowe karnety.
Macie największy budżet od lat?
To jest największa projekcja budżetu od 2012 roku. Czy będzie największy w historii? Tego teraz nie wiemy. To będzie jasne dopiero na zakończenie rozgrywek. To zależy, jak długo będziemy grali, jakie po drodze zawrzemy umowy sponsorskie. Sam udział w finale jest przychodem na poziomie wielu dziesiątek tysięcy złotych. To sprzedaż biletów, gadżetów, premie od sponsorów.
Zobacz także: EBL. Świetne wieści z Włocławka. Anwil SA przekaże jeszcze więcej pieniędzy!
Czy sukcesy wpływają na zwiększone zainteresowanie sponsorów?
Tak. Najlepszym na to dowodem jest firma MEZ Polska. Długoletnia umowa na bardzo duże pieniądze. Prawdą jest, że po sponsorach strategicznych to najwyższy kontrakt w naszym klubie. Warto także podkreślić, że kilku naszych dotychczasowych sponsorów zadeklarowało wyższe kwoty wsparcia dla klubu.
Na kolejnej stronie przeczytasz o budżecie Anwilu, nowych zawodnikach, negocjacjach z Almeidą, Zyskowskim i "niegrzecznych chłopcach".
[nextpage]Pojawiła się informacja, że Anwil ma budżet na poziomie 16 milionów złotych.
To kompletna bzdura. Widziałem ten materiał i przecierałem oczy ze zdumienia. Niestety w tym sezonie takiego budżetu mieć nie będziemy. Na ten moment nawet nie widzę projekcji, żebyśmy mieli zbliżyć się do takiego poziomu. Jeśli w okresie 1 lipca 2019 - 30 czerwca 2020 uda nam się zarobić 16 mln, to przeproszę autora tego artykułu. Mówiąc poważnie: jesteśmy od tego bardzo daleko.
Powyżej 10 mln jest?
Tak.
Czy Tony Wroten to najdroższy zawodnik Anwilu Włocławek?
Jeden z droższych, ale nie najdroższy.
Jak w takim razie udało się go przekonać do podpisania kontraktu?
Trzeba na sprawę spojrzeć szerzej. Nie jesteśmy mocarzami finansowymi na rynku europejskim, więc Wroten, Ledo czy w poprzednim sezonie Likhodey, trafili do nas z określonych powodów. Jeśli mówimy o tym pierwszym, to nie jest tajemnicą, że on chce się odbudować i wrócić do NBA. We Włocławku ma dobrego trenera, solidne zaplecze. Jesteśmy dobrym miejscem na kreowanie swojej kariery. To pokazują przykłady z przeszłości.
Wroten podpisał wcześniej umowę z KK Zadar?
Tony miał kilku agentów i latem dokonał zmian na tym polu. Według mojej wiedzy - jeden z jego byłych agentów coś tam pogmatwał w umowie z KK Zadar. Sam zawodnik zaręcza, że niczego nie podpisał w Chorwacji. Dziś Wroten jest nasz i czaruje swą grą włocławian.
Igor Milicić jest magnesem do przyciągnięcia zawodników o dużej klasie?
Jak najbardziej. To wciąż młody trener, ale niezwykle inteligenty człowiek, który ma ogromne kontakty na międzynarodowej arenie. Jak mantrę powtarzam, że Igor Milicić to trener z poziomu Euroligi. Jeśli osiągniemy sukces w tym sezonie, to za rok będzie miał ogromną liczbę propozycji i to z czołowych klubów. Pewnie go kiedyś odwiedzę jako trenera Maccabi czy Khimek...
Zobacz także: EBL. Paweł Leończyk: Anwil i Stelmet złożyły oferty. Czas na nowe rozdanie w Treflu (wywiad)
Sukcesem będzie...?
Mistrzostwo Polski i dobra gra w Basketball Champions League. Założeniem jest wyjście z grupy, choć wcale łatwo o to nie będzie, bo mamy wymagających rywali: AEK, Hapoel, Burgos czy Pau-Lacq-Orthez. Nie będę jednak ukrywał, że po cichu marzymy o powtórzeniu wyniku Antwerpii z poprzedniego sezonu. Ten klub nie miał wcale dużego budżetu, a zaszedł w BCL aż do F4.
Nie sposób nie zapytać o odejścia wielkich gwiazd z poprzedniego sezonu. Zacznę od Ivana Almeidy. Dlaczego go już nie ma w Anwilu?
Szanuję Ivana jako zawodnika, bo mocno przyczynił się do tego, że dwukrotnie cieszyliśmy się ze zdobycia mistrzostwa Polski. Jednak należy pamiętać, że sukces był autorstwem całej drużyny, a nie tylko Ivana. Agent Ivana jeszcze pod koniec czerwca przedstawił propozycję finansową, która była mocno odległa od naszej oferty. My zrobiliśmy dwa, a nawet trzy kroki do tego, żeby zbliżyć się w jego kierunku i już wówczas kwota kontraktu była dla nas niebotyczna, ale Ivan miał swoją wizję i nie chciał jej zmienić, dlatego te negocjacje tak długo trwały. Ostatecznie na rynku pojawił się Ledo i do porozumienia nie doszło.
Sobin?
Nie było żadnych negocjacji. Trener Milicić stwierdził, że potrzebuje centra o innym profilu. Przede wszystkim wyższego i z większym zasięgiem ramion. I takim jest właśnie Milan Milovanović. Zapewniam, że moja atencja do Josipa jest równa kibicowskiej, ale nowa wizja zespołu to nowa wizja zespołu i nie ma dyskusji.
Zyskowski?
Sytuacja podobna do Almeidy. Otrzymaliśmy propozycję ze strony agenta zawodnika, która bardzo, ale to bardzo mocno odbiegała od naszej oferty. Nie zgadzam się z takimi argumentami, że Anwil nowymi umowami powinien "bonusować", spłacać sukcesy z poprzednich kontraktów, a takie głosy się pojawiły. Myśmy bardzo szybko po sezonie chcieli przedłużyć umowę z Jarkiem, nawet przedstawiliśmy mu ofertę dwuletniego kontraktu, ale negocjacje trwały i trwały. Wtedy Stelmet zerwał kontrakt z "Sokołem"...
Mam wrażenie, że trener Milicić tym składem sam sobie rzucił ogromne wyzwanie.
Pojawiają się informacje, że Ledo i Wroten to niegrzeczni chłopcy, którzy przyjechali zrobić bałagan we Włocławku. Zapewniam, że oni są grzeczni i normalni. Simon, Dowe, Sokołowski to artyści, gracze o wielkich umiejętnościach. Tak to w sporcie jest, że wielkie wyniki robią wybitne jednostki, czasami o niełatwych charakterach. Począwszy od Milicicia, przez Ledo, a kończąc na Szewczyku.
Zobacz także: EBL. Ciekawe pomysły Marcina Stefańskiego. Trefl mocno ruszył w stronę play-off