Sparingi. Świetna promocja NBA w Indiach, wielki pościg i dogrywka dla Pacers

Takie mecze utkwią w pamięci kibiców - a już szczególnie tych, którzy mieli styczność z NBA po raz pierwszy w życiu. Sacramento Kings i Indiana Pacers stoczyli w Indiach fantastyczne spotkanie, w którym o zwycięstwie zadecydowała dogrywka.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Buddy Hield (z lewej) oraz Cory Joseph (z prawej) Getty Images / Michael Hickey / Na zdjęciu: Buddy Hield (z lewej) oraz Cory Joseph (z prawej)
NBA od lat poszerza horyzonty i otwiera się na cały świat. Teraz komisarz ligi, Adam Silver we współpracy z zespołami zaplanował dwa przedsezonowe mecze w Indiach. - Takie wydarzenia mogą jeszcze bardziej pomóc w rozwoju koszykówki w kraju z kwitnącą kulturą sportową i dorastającą, zaangażowaną młodzieżą - komentował Silver. To zdecydowanie fakty. Spotkanie Sacramento Kings z Indiana Pacers w Bombaju przyciągnęło tłumy kibiców.

Obydwa zespoły postarały się, aby było to atrakcyjne i zacięte widowisko, czyli wszystko, o co w koszykówce chodzi. Drużyna z Kalifornii prowadziła co prawda aż 21 punktami, ale podopieczni Nate'a McMillana byli na tyle zdeterminowani, że w pewnym momencie zbliżyli się do rywali nawet na punkt (74:75). Początek trzeciej kwarty zwiastował duże emocje. I niezwykle ciekawie było aż do końca.

Kiedy wydawało się, że Sacramento uda się utrzymać zaliczkę do ostatnich fragmentów (prowadzili 118:111 na półtorej minuty przed zakończeniem), Pacers znów rzucili się do ataku. Jeremy Lamb doprowadził do stanu 115:118, a kluczowy rzut za trzy na wyrównanie trafił świetnie dysponowany TJ Warren. Ostatnie posiadanie Kings było nieudane i tak dogrywka stała się faktem.

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

W dodatkowych pięciu minutach znów nie brakowało dramaturgii. Buddy Hield popełnił stratę przy wyniku 129:132, ale następnie piłki przez pięć sekund z autu nie wybili Pacers i do Kings znów uśmiechnęło się szczęście. Jednak Hield, który nie trafił też rzutu na zwycięstwo w regulaminowym czasie, chybił także tym razem. Marvin Bagley dobił, ale dwa punkty w tym momencie nic jego drużynie nie dawały. To Indiana po świetnym spotkaniu triumfowała 132:131.

Drużyna z Indianapolis nie była faworytem, ale pokazała duży charakter i wzniosła się na wyżyny. TJ Warren w 33 minuty zdobył 30 punktów - wykorzystał 11 na 18 oddanych rzutów, w tym 5 na 6 za trzy. Kapitalny Malcolm Brogdon, ex-zawodnik Milwaukee Bucks dodał 15 "oczek", sześć zbiórek i 14 asyst.

Vivek Ranadive, który jest pierwszym urodzonym w Indiach większościowym właścicielem w NBA mógł być dumny ze swoich Sacramento Kings przez 47 minut. Końcowe fragmenty nie ułożyły się jednak pomyślnie dla Kalifornijczyków. De'Aaron Fox chybił kilka najważniejszych prób, Buddy Hield także, co zachwiało jego solidne 28 punktów. Fox zdobył 16 "oczek" i osiem asyst, chociaż trafił średnie 6 na 15 rzutów z gry. Harrison Barnes zapisał przy swoim nazwisku 21 punktów, a Serbowie Nemanja Bjelica i Bogdan Bogdanović mieli po 14 "oczek".

Chociaż to tylko pre-season, ta porażka może sportowo podrażnić Sacramento Kings. Sposobność do rewanżu nad Pacers nadarzy się bardzo szybko, bowiem obydwa zespoły ponownie zmierzą się ze sobą w Bombaju już jutro, 5 października o godz. 15:30 czasu polskiego.

Czytaj także: Depresja i ataki paniki. NBA reaguje na problemy koszykarzy

Sacramento Kings - Indiana Pacers 131:132 po dogrywce (39:29, 33:30, 25:33, 21:26, 13:14)
(Hield 28, Barnes 21, Fox 16 - Warren 30, Sabonis 21, Lamb 20)

Czytaj także: Draymond Green wierzy w mistrzostwo NBA. "Mamy dwóch najlepszych graczy"

Kto wygra sobotni mecz w Bombaju?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×