EBL. Magiczny rzut Marcina Nowakowskiego. Enea Astoria wygrała w Warszawie

Marcin Nowakowski trafił decydujący rzut z półdystansu i tym samym dał zwycięstwo Enea Astorii w Warszawie (71:69). Bydgoszczanie mają jednak o czym myśleć, bo stracili w tym meczu już 20-punktową zaliczkę.

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki
Marcin Nowakowski Newspix / MATEUSZ BOSIACKI / 400MM.PL / Na zdjęciu: Marcin Nowakowski
Mocno zawodzący w meczu w Warszawie A.J. Walton miał swojego wybawiciela. W decydującym momencie ciężar całego wyniku starcia w stolicy wziął na siebie Marcin Nowakowski i celnym rzutem z półdystansu, na 10 sekund przed końcem, dał Enea Astorii wygraną z Legią. Ostatnią akcję bydgoszczanie wybronili i wywieźli ze stolicy bardzo szczęśliwą wygraną, która smakować może wyjątkowo mocno, gdyż w spotkaniu nie zagrał lider ekipy, Michał Chyliński. Wśród legionistów zabrakło za to Isaaca Sosy.

Filip Matczak i długo, długo nic - właśnie tak wyglądała pierwsza połowa w wykonaniu koszykarzy Legii Warszawa. Tane Spasev szalejący ze złości przy linii bocznej to w zasadzie najczęstszy obrazek, jaki mogli obserwować kibice w hali Koło w trakcie pierwszych 20 minut gry. Dopiero pod koniec drugiej kwarty lidera stołecznych wsparli nieco w ataku Sebastian Kowalczyk i Romaric Belemene, ale i tak to było za mało na świetnie dysponowanych gości.

Gra czarno-czerwonych wyglądała naprawdę nieźle, a pierwsze skrzypce rozgrywali w głównej mierze Mateusz Zębski, Adam Kemp i Kris Clyburn, który efektownie zakończył jedną z kontr pod koniec pierwszej połowy. Efekt tego był taki, że zespoły schodziły do szatni przy 14-punktowym prowadzeniu podopiecznych Artura Gronka.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Ogromny potencjał, którego nie potrafimy pokazać? "Boję się spotkania z Macedonią Północną"

Niezły mecz Kinga Szczecin we Wrocławiu, świetny Pawła Kikowskiego >>

Trzecia kwarta początkowo nie przyniosła zmiany obrazu gry, bowiem ta toczyła się w zasadzie punkt za punkt. Legię w ataku ciągnął jednak już nie Matczak, a jej kapitan, czyli Sebastian Kowalczyk. Końcówka tej odsłony była niemniej udana w wykonaniu graczy Spaseva, którzy sukcesywnie zaczęli odrabiać straty i finalnie wygrali trzecie dziesięć minut 18:12, nieco niwelując dystans do bydgoszczan.

Nie minęły jednak dwie minuty ostatniej ćwiartki i z prowadzenia gości nie zostało niemal nic! Dobre akcje w ataku Belemene spowodowały, że Enea Astoria, prowadząca wcześniej bardzo pewnie, zaczęła drżeć o końcowy wynik. I było to w pełni zasadne, bowiem po celnym rzucie za trzy Michaela Finke, legioniści wyszli na punktowe prowadzenie (58:57). Gra Enea Astorii jakby totalnie siadła, a będący w transie gospodarze, zaczęli grać dużo rozważniej.

Wśród gości słabo wyglądał A.J. Walton, który miał olbrzymie problemy ze skutecznością oraz zbyt dużą ilością strat. To właśnie przez to w decydujących fragmentach obserwował poczynania swoich kolegów z ławki, a tym samym bohaterem meczu został jego zmiennik - Marcin Nowakowski. Rezerwowy rozgrywający "Asty" celnie przymierzył z półdystansu i na 10 sekund przed końcem trafił na zwycięstwo. Ostatecznie 71:69 triumfowali bydgoszczanie, którzy po trzech meczach mają bilans 2-1. Legia jest na przeciwnym biegunie, bowiem nie poznała jeszcze smaku zwycięstwa w obecnym sezonie Energa Basket Ligi.

Legia Warszawa - Enea Astoria Bydgoszcz 69:71 (10:19, 14:19, 18:12, 27:12)

Legia: Kowalczyk 20, Belemene 13, Finke 13, Matczak 8, Linowski 6, Brandon 5, Nowerski 2, Pinder 2, Kiwilsza 0, Sączewski 0.

Enea Astoria: Kemp 17, Clyburn 16, Zębski 10 (10 zb.), Walton 8, Michał Nowakowski 7, Marcin Nowakowski 5, Aleksandrowicz 4, Frąckiewicz 4, Krasuski 0, Szyttenholm 0.

Czy Enea Astoria może być "czarnym koniem" rozgrywek EBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×