Nie chcieli go w NBA. Jeremy Lin zadebiutował w Chinach. Rzucił 40 punktów

AFP / Na zdjęciu: Jeremy Lin
AFP / Na zdjęciu: Jeremy Lin

Przed Jeremym Linem sezon, w którym będzie chciał pokazać, że kluby NBA się pomyliły. Jak na razie zaczął bardzo solidnie, bo w pierwszym przedsezonowym meczu zdobył aż 40 punktów.

W tym artykule dowiesz się o:

Przeszedł wszystko. Od bycia uwielbianym, przez mistrzostwo NBA w poprzednim sezonie z Toronto Raptors, po totalne odrzucenie. Jeremy Lin w wieku 31 lat zmuszony był przenieść się do Chin, bo w najlepszej lidze świata nikt go już nie chciał. Mówił, że "NBA się poddała na jego osobę". Wybór padł na drużynę Beijing Ducks. Już w pierwszym przedsezonowym meczu wysłał jasny sygnał, że kluby za oceanem straciły wartościowego zawodnika.

Jeremy Lin w debiucie w lidze CBA rzucił aż 40 punktów i miał sześć zbiórek. To nie wystarczyło co prawda do pokonania Zhejiang Lions, aczkolwiek sam występ Tajwańczyka wzbudził duży podziw i zainteresowanie. O zwycięstwa zacznie chodzić 3 listopada, kiedy dla Ducks rozpocznie się sezon zasadniczy.

- Każdego roku daję od siebie więcej i każdego następnego roku jest coraz trudniej. W języku angielskim jest takie powiedzenie: kiedy spadniesz na dno, jedyną drogą jest pójść w górę. Lato był ciężkie, bo poczułem w pewnym sensie, że NBA ze mnie zrezygnowała. Wiedziałem, że jeśli dam komukolwiek powody do wątpliwości, oni będą je mieć - mówił tego lata podczas emocjonalnej przemowy w jego rodzinnym Tajwanie.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata

Jeremy Lin zaczynał karierę w NBA w 2010 roku od epizodów w Golden State. Świat usłyszał o nim rok później, kiedy w barwach New York Knicks dokonywał niesamowitych rzeczy. O "Linsanity" mówił cały świat, a media komentowały to zjawisko, jako dwa najbardziej ekscytujące tygodnie w lidze.

Czytaj także: Lakers i ich fatalny mecz w Chinach. Anthony Davis z urazem kciuka

Absolwent Harvardu stał się też podstawowym zawodnikiem Houston Rockets, gdzie rozpoczynał w podstawowym składzie wszystkie 82 mecze rozgrywek zasadniczych. Jeszcze w sezonie 2016/2017 notował średnio na mecz 14,5 punktu, 3,8 zbiórki oraz 5,1 asysty w barwach Brooklyn Nets. Ostatni rok to jednak mało szans na występy, ale też wielka radość i mistrzostwo NBA wywalczone z klubem z Kanady.

Teraz przed Linem sezon, w którym ma coś do udowodnienia. 31-latek będzie chciał pokazać, że drużyny popełniły błąd, a on wciąż może z powodzeniem występować na parkietach NBA.

Czytaj także: Genialne wejście w sezon Arki Gdynia, kapitalne widowisko w Lublinie

Komentarze (0)