Magdalena Ziętara o problemach Wisły Kraków. "Ta sekcja dalej musi żyć. Każdemu powinno na tym zależeć"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Magdalena Ziętara
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Magdalena Ziętara

Takich stresów pod Wawelem nie było od dawna. Wisła Kraków walczy z problemami finansowymi, ale gdy już wyjdzie na parkiet, prezentuje się znakomicie. - W głowie pojawiały się różne myśli - mówi wprost Magdalena Ziętara, kapitan drużyny.

Takich nerwów w Wiśle Kraków dawno nie było. Po latach tłustych z firmą CanPack S.A. w nazwie sekcji koszykarek, przyszła heroiczna walka o licencję i spłatę zobowiązania wobec Dominiki Owczarzak, która wygrała w BAT niemal 100 tysięcy złotych.

Z tego powodu Biała Gwiazda przekładała pierwsze mecze sezonu. Uratować klub ma akcja zbiórki pieniędzy. O Wiśle więcej mówi się w kategorii walki o przetrwanie, zamiast o wynikach sportowych. Pomimo takich problemów, krakowianki sezon rozpoczęły z przytupem.

Zobacz także. Euroliga. Świetna postawa Mateusza Ponitki nie wystarczyła na Panathinaikos

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty.pl: Bardzo mocno związała się pani z Wisłą Kraków i można nawet powiedzieć, że jest twarzą tego klubu. Jak przyjmowane były informacje o kolejnych problemach?

Magdalena Ziętara, zawodniczka i kapitan Wisły Kraków: Jako osobie, która spędziła w tym klubie już prawie 5 lat, było mi ciężko. Pierwsze informacje, że możemy nie wystartować, dostałam w lipcu. Byłam wtedy na wakacjach i trochę to przeżywałam. Próbowałam się czegokolwiek dowiedzieć i dostać zapewnienie, że nasz start nie jest zagrożony. Potem wszystko się uspokoiło, aż do kilku dni przed pierwszym meczem sezonu ze Ślęzą.

ZOBACZ WIDEO Cezary Trybański: Mike Taylor zaraził zespół amerykańskim luzem

No właśnie. Sezon Wisła zaczęła dopiero od trzeciej kolejki. Dopuszczała pani do siebie w ogóle myśli, że może się coś nie udać i zespół ostatecznie zostanie wycofany z rozgrywek?

Wiadomo, że jak coś się dzieje nie tak, to w głowie zawsze ma się myśli "a co jeśli się nie uda". Jednak z drugiej strony wiedziałam, że Wisła to ogromny klub z wielkimi tradycjami i nikt nie pozwoli na to, żeby z dnia na dzień sekcja kobiecej koszykówki przestała istnieć.

Problemy pozostały, ale Wisła w końcu zainaugurowała sezon. Zainaugurowała i to jak, odgrywając w niesamowitych okolicznościach kandydata do walki o najwyższe laury, czyli Artego Bydgoszcz.

Czekałyśmy długo na tą inaugurację. Pozostałe drużyny miały dwa mecze w nogach, a my dalej "tylko" trenowałyśmy. Może dlatego początek meczu nie wyglądał najlepiej. Ostatnie sparingi rozegrane były na długo przed meczem z Artego. Jak już zeszło z nas ciśnienie i zaczęłyśmy grać swoją koszykówkę, to wróciłyśmy do gry.

Wisła na parkiecie, jak i poza nim, ma mieć charakter, walczyć do samego końca i wkładać w grę całe serce. To będą największe atuty tej drużyny. Nic nie będzie mogło jej złamać?

Właśnie tym sercem włożonym w grę i walką do samego końca odwróciłyśmy losy meczu z bydgoszczankami. Charakter powinien być największym atutem tej drużyny. Ciężka praca to jest coś, w co bardzo wierzy trener Stefan Svitek i stara się nam to wpajać każdego dnia.

Zobacz także. EuroCup. Gorzowianki wypuściły triumf w ostatniej akcji, Boyd zadała decydujący cios wicemistrzyniom Polski

Wracając do tego, co dzieje się wokół klubu - to ma jakiś wpływ na wasze myśli? Że nie są one w 100 procentach skoncentrowane na treningach i meczach?

Było dużo pytań od dziewczyn z zagranicy dlaczego nie gramy, czemu mecze są przekładane i kiedy będzie coś wiadomo. Trener tłumaczył, że przekładanie meczów nie ma dla nas żadnego znaczenia. My dalej przygotowywałyśmy się do sezonu i ciężko pracowałyśmy na treningach, żeby ulepszać naszą grę. Dzięki jego postawie nie było szansy na to, żeby na trening przyjść nieskoncentrowanym.

Pomóc uratować klub ma akcja #dorzucdokosza - czy to ostatni ratunek dla Wisły, najbardziej utytułowanego klubu w Polsce? Czuć wsparcie kibiców nie tylko na trybunach, ale i w walce o przyszłość, a może i teraźniejszość klubu?

Jeśli mi, jako warszawiance i krakowiance z wyboru, zależy na tym klubie, to nie wyobrażam sobie, żeby rodowitym Wiślakom nie zależało na tym, żeby sekcja dalej "żyła" i postarała się wrócić do lat swojej świetności. Odzew na akcję #dorzucdokosza był i jest spory, jak na popularność naszej dyscypliny. I z tego ogromnie się cieszę i dziękuję wszystkim, którzy nas wsparli. Tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, zachęcam do wzięcia udziału w akcji. Mam nadzieję, że to nie koniec i kolejny raz Wiślacy pokażą wielkość tego klubu.

Komentarze (1)
avatar
Furinkazan
14.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niby dlaczego "każdemu" ? mi nie zależy, czemu ma mi zależeć?