Jest upragnione przełamanie Anwilu w BCL. W meczu trochę "o życie" mistrzowie Polski zagrali agresywniej, mądrzej i skuteczniej, ale w końcówce ponownie byli blisko kosmicznych nerwów.
Igor Milicić zaskoczył, a mecz rozpoczął bez Tony'ego Wrotena, który miał pogadankę. Ta dała skutek, bo Amerykanin grał dokładnie i skutecznie mając olbrzymi wkład w sukces.
Zobacz także. MKS po lekcji chce wrócić na właściwe tory. "Polski Cukier gra najlepszą koszykówkę w Polsce"
Dowe wyglądał nieźle, ale to goście lepiej weszli w mecz. Pozytywny impuls dało wejście Szymona Szewczyka, a wszystko odmienił wspomniany już Wroten. Gwiazdor Anwilu przed przerwą zdobył 16 punktów pudłując zaledwie jeden rzut z gry (7/8 w tym elemencie).
Włocławianie dobrze rzucali z dystansu (7/14 w pierwszej połowie), mieli też dużo wstawek agresywnej obrony na całym boisku. Efekt był taki, że "Rottweilery" zaliczyli m.in. 9 przechwytów i solidną porcję łatwych punktów, dzięki którym schodziły na przerwę prowadząc 52:40.
Mistrzowie Polski wydawało się w pełni kontrolowali mecz, bo nawet gdy ich prowadzenie spadło do pięciu "oczek" szybko byli w stanie odpowiedzieć zaliczając np. serię trzech z rzędu celnych rzutów zza łuku. Włocławianie mieli dużo "armat", a z otwartych pozycji nie pudłowali Chase Simon i Jakub Karolak.
Jeszcze w połowie czwartej kwarty Anwil prowadził rekordowo 88:71 i... goście zaczęli odrabiać straty, które dwie minuty przed końcem zmalały do sześciu "oczek", a w Hali Mistrzów wszyscy mieli delikatne deja vu z ligowego spotkania z Treflem Sopot.
Kluczowe momenty to seria przestrzelonych rzutów przez Ricky'ego Ledo (4/14 z gry), który końcówkę - wspólnie z Wrotenem - spędził na ławce. Milicić piłkę powierzył w ręce Dowe'a (10 punktów, 7 asyst, 3 zbiórki i 3 przechwyty), a decydujące akcje w ataku (wsad) i obronie (blok) zaliczył Rolands Freimanis.
Zobacz także. EBL. Zmiany w Śląsku Wrocław. Danny Gibson wraca do Polski
Kolejny mecz w Basketball Champions League Anwil rozegra w środę 6 listopada. Wtedy mistrzowie Polski na wyjeździe zmierzą się z ekipą Hapoel Bank Yahav Jerozolima.
Anwil Włocławek - EB Pau-Orthez 95:87 (26:23, 26:17, 22:24, 21:23)
Anwil: Tony Wroten 23, Rolands Freimanis 12, Michał Sokołowski 11, Chase Simon 11, Szymon Szewczyk 11, Ricky Ledo 10, Chris Dowe 10, Milan Milovanović 4, Jakub Karolak 3, Krzysztof Sulima 0.
EB: Tyrus McGee 22, Cheikh Mbodj 13, Nicolas De Jong 10, Ronald Moore 10, Petr Cornelie 9, Digue Diawara 7, Leo Cavaliere 7, Travis Leslie 7, Matt Mobley 2, Gerald Ayayi 0, Thibault Daval-Braquet 0.
# | Drużyna | M | Pkt. | W | P | + | - |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | Hapoel Jerozolima | 14 | 25 | 11 | 3 | 1254 | 1151 |
2. | AEK Ateny | 14 | 23 | 9 | 5 | 1093 | 1039 |
3. | San Pablo Burgos | 14 | 22 | 8 | 6 | 1203 | 1132 |
4. | Teksut Bandirma | 14 | 22 | 8 | 6 | 1149 | 1111 |
5. | Rasta Vechta | 14 | 20 | 6 | 8 | 1135 | 1166 |
6. | Anwil Włocławek | 14 | 19 | 5 | 9 | 1212 | 1279 |
7. | EB Pau-Orthez | 14 | 19 | 5 | 9 | 1087 | 1171 |
8. | Telenet Giants Antwerpia | 14 | 18 | 4 | 10 | 1026 | 1110 |
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Iga Baumgart-Witan o końcu kariery: Nie mówię sobie "stop"