Fatalne wieści z obozu Golden State Warriors. Dwukrotny MVP, Stephen Curry podczas meczu przeciwko Phoenix Suns złamał lewą rękę. Stało się to na początku trzeciej kwarty, kiedy 31-latek wchodził pod kosz. Środkowy rywali, Aron Baynes próbował wymusić jego ofensywy faul. Curry i Baynes upadli na parkiet, a potężny Australijczyk niefortunnie przygniótł plecami dłoń rozgrywającego.
Już po tym, jak zareagował Steph było można wyczuć, że coś jest nie tak. Curry przez kilka chwil nie podnosił się z boiska, trzymał się za lewy nadgarstek, a na jego twarzy momentalnie pojawił się duży grymas, świadczący o bólu. Lider Warriors nie był w stanie wykonać nawet swoich dwóch rzutów wolnych i musiał udać się do szatni.
Marcus Thompson, reporter The Athletic jako pierwszy informował, że Curry doznał złamania w lewej dłoni. Kilkadziesiąt minut później sami Warriors potwierdzili te doniesienia.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Czy Robert Lewandowski ma szansę na Złotą Piłkę? "Życzę mu tego z całego serca"
Generalny manager klubu z Oakland, Bob Myers powiedział portalowi ESPN, że Curry podda się niebawem badaniu rezonansem magnetycznym i wtedy dowiemy się, czy będzie potrzebował operacji i jak długo potrwa jego przerwa.
Golden State Warriors finalnie skapitulowali na własnym parkiecie z Phoenix Suns 121:110. To ich trzecia porażka w czwartym dotychczasowym występie, a już druga przed własnymi kibicami w nowym obiekcie Chase Center.
Stephen Curry zdobył w środowym meczu dziewięć punktów, pięć zbiórek oraz sześć asyst w 21 minut. Trafił 3 na 11 rzutów z gry, w tym 1 na 7 za trzy.
Czytaj także: Anthony Davis zdobył 40 punktów i 20 zbiórek! I to w tylko 31 minut
Czytaj także: Rozmowa i nowa rola. Tony Wroten pozytywnie zareagował