NBA. Los Angeles Lakers odrobili 19 punktów straty i wygrali w Chicago. To ich szóste zwycięstwo z rzędu

Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: radość koszykarzy Los Angeles Lakers. W centrum Rajon Rondo
Getty Images / Maddie Meyer / Na zdjęciu: radość koszykarzy Los Angeles Lakers. W centrum Rajon Rondo

Los Angeles Lakers w wymarzony sposób rozpoczęli nowy sezon na parkietach NBA. Ich szóste zwycięstwo z rzędu właśnie stało się faktem. Drużyna z Hollywood ma aktualnie najlepszy bilans w całej lidze.

[tag=2721]

LeBron James[/tag] zanotował trzecie triple-double z rzędu, a jego Los Angeles Lakers już szósty następny triumf. Co za początek sezonu! Drużyna z Hollywood ma bilans 6-1 i prowadzi na Zachodzie. "Jeziorowcy" pokonali tym razem Chicago Bulls, chociaż przez trzy kwarty zdecydowanie odstawali od rywali. Wszystko zmieniła czwarta kwarta, która padła łupem purpurowo-złotych w stosunku 38:19.

Gospodarze z United Center prowadzili 65:46, a w pewnym momencie było także 85:67. Wydawało się, że "Bykom" uda się dopisać do dorobku cenne zwycięstwo, ale Lakers wrócili w wielkim stylu. Podopieczni Jima Boylana mieli 93:80, na co "Jeziorowcy" odpowiedzieli zrywem 16-0. Impuls do ataku dali zawodnicy rezerwowi, sam Kyle Kuzma 11 ze swoich 15 punktów zdobył w ostatniej odsłonie.

- Jestem tam. Wiem, że to proces. Wszystko polega na tym, aby być cierpliwym, bo przecież nie doświadczyłem zbyt wiele koszykówki od sierpnia - komentował Kuzma, dla którego był to trzeci i zdecydowanie najlepszy występ w tym sezonie. 24-latek opuścił początek rozgrywek przez kontuzję prawej kostki.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #37: skandaliczne zestawienia w polskim MMA, skończy się to tragedią

Drużyna z Miasta Aniołów wyszła na prowadzenie 96:93 i utrzymała korzystny wynik do ostatnich sekund. Ostateczny wynik brzmiał 118:112. Dwight Howard dodał sześć cennych punktów i w ważnym momencie zablokował Coby'ego White'a. Inny zmiennik, Quinn Cook miał 17 "oczek" (3/4 za trzy), a wspominany na początku LeBron James zapisał przy swoim nazwisku 30 punktów, 10 zbiórek, 11 asyst i dwa przechwyty w 35 minut. Trafił 10 na 19 oddanych rzutów z pola.

Anthony Davis zaprezentował się przed kibicami w swoim rodzinnym mieście, zwycięstwo w Chicago musi cieszyć go jeszcze dodatkowo mocno. Sam skrzydłowy umieścił w koszu tylko 6 na 15 oddanych prób i miał 15 "oczek", ale finalnie liczy się efekt końcowy całego zespołu. - AD miał problem z faulami. LeBron był wyczerpany. Gracze z ławki musieli zrobić coś ekstra i zdecydowanie stanęli na wysokości zadania - komentował trener zwycięzców, Frank Vogel. Dla Bulls 26 punktów, siedem zbiórek oraz siedem asyst wywalczył Zach LaVine.

Gordon Hayward był wybitny w meczu z Cleveland Cavaliers, co pozwoliło Boston Celtics triumfować 119:113. Skrzydłowy miał 39 punktów, siedem zbiórek i osiem asyst. 29-latek trafił aż 17 na 20 oddanych rzutów z gry. Hayward w całym spotkaniu spudłował tylko trzy razy zza łuku. Jego dobitka na 22 sekundy przed końcem dała drużynie z Massachusetts pięć punktów zaliczki nad Cavaliers i przypieczętowała ich piąte zwycięstwo w sezonie.

Trae Young 28 ze swoich 29 punktów zdobył w drugiej połowie, zaliczył 13 asyst i poprowadził zespół Atlanta Hawks do sukcesu nad San Antonio Spurs. Ich podstawowy skrzydłowy, John Collins został zawieszony przez NBA na 25 meczów za używanie nielegalnych środków, ale "Jastrzębie" wypełniły tę lukę. - Będzie nam go brakować. Jest bardzo ważnym elementem w naszym zespole. To nie jest łatwa sytuacja, ale dziś wszyscy wykonali świetną robotę - mówił Trea Young. Dla Hawks to trzeci sukces w sezonie, dla Spurs trzecia porażka.

Czytaj także: Pau Gasol krytykuje koszykówkę w USA. "Straciła na swojej jakości"
Czytaj także: Wyróżnienia za 2. tydzień bezdyskusyjne. Davis i Antetokounmpo zdystansowali resztę stawki

Wyniki:

Charlotte Hornets - Indiana Pacers 122:120 po dogrywce (20:35, 37:29, 31:28, 35:21, 9:7)
(Graham 35, Rozier 22, Bridges 18 - Warren 33, Brogdon 31, Lamb 18)

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 113:119 (24:32, 28:29, 31:28, 30:30)
(Sexton 21, Thompson 19, Love 17 - Hayward 39, Walker 25, Tatum 18)

Atlanta Hawks - San Antonio Spurs 108:100 (22:21, 22:24, 26:33, 38:22)
(Young 29, Parker 19, Hunter 16 - DeRozan 22, Forbes 17, Mills 16)

Chicago Bulls - Los Angeles Lakers 112:118 (29:24, 36:24, 28:32, 19:38)
(LaVine 26, Porter Jr. 18, White 18, Carter Jr. 11 - James 30, Cook 17, Kuzma 15, Davis 15)

Oklahoma City Thunder - Orlando Magic 102:94 (31:26, 27:27, 23:26, 21:15)
(Gilgeous-Alexander 24, Paul 20, Gallinari 16 - Gordon 15, Isaac 13, Fultz 13, Aminu 13, Augustin 13)

Denver Nuggets - Miami Heat 109:89 (29:28, 29:20, 31:21, 20:20)
(Murray 21, Grant 15, Barton 15, Morris 11 - Butler 16, Olynyk 13, Nunn 11)

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
7.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trener LAL nazywa się JIM BOYLEN a nie JIM BOYLAN. Przecież to proste. Nie wypada robić takich błędów i przekręcać cudzych nazwisk. W końcu swoje napisał Pan prawidłowo Panie PANKOWIAK a nie np Czytaj całość