EBL. Łukasz Wiśniewski: Organizmu nie da się oszukać, tyle ile mogłem robiłem sam

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Łukasz Wiśniewski
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Norbert Barczyk / Na zdjęciu: Łukasz Wiśniewski

Łukasz Wiśniewski wrócił do gry i w sobotę zadebiutował w nowym klubie - BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. - Cieszę się, że udało się wrócić i odnieść wygraną w debiucie - przyznaje doświadczony rzucający.

35-latek po zakończeniu przygody z Polskim Cukrem Toruń wyleczył kontuzję, podpisał kontrakt z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski i ponownie mógł pokazać się na parkietach Energa Basket Ligi.

- Są powody do radości. Szczególnie dwa. Pierwszy, że udało się wrócić po kontuzji, a drugi że w debiucie od razu wygraliśmy. Lepszego początku nie mogłem sobie wyobrazić - mówi Łukasz Wiśniewski.
Jego "Stalówka" pokonała w sobotę w Gliwicach GTK 85:64, a "Wiśnia" dołożył swoją cegiełkę notując 4 punkty, 2 zbiórki i tyle samo asyst.

ZOBACZ WIDEO: Złota Piłka. Robert Lewandowski wysłał jasny sygnał. "Zasłużył na miejsce na podium"

Zobacz także. EBL. BM Slam Stal demoluje w czwartej kwarcie, GTK nie odczarowało swojej Areny

Ostrowianie długo nie potrafili odjechać gliwiczanom. Losy meczu rozstrzygnęły się się dopiero w czwartej kwarcie. Co wtedy zmieniło się w grze gości? - Myślę, że w końcu zadziałała nasza defensywa. Zagraliśmy fizycznie i mówiąc kolokwialnie GTK w końcu pękło - komentuje Wiśniewski.

- Może wynik nie oddaje tego meczu, bo faktycznie od początku nam się nie układało to spotkanie. Jednak im dalej w las, tym graliśmy lepiej. Szczególnie zaczęliśmy lepiej bronić, a z tego rodziły się kontry i łatwe punkty, dlatego udało się tak odjechać - kontynuuje.

Powrót na boisko, do rywalizacji był bardzo ważny dla doświadczonego zawodnika. W grze nie był pół roku - w tym czasie wyleczył kontuzję, a do sezonu przygotowywał się indywidualnie. Brakowało mu gry i rywalizacji.

- Czuję się już dobrze. Wiadomo, organizmu pod tym względem nie da się oszukać, że nie przepracowało się okresu przygotowawczego. Tyle ile mogłem to robiłem sam, ale jednak praca z drużyną, warunki meczowe, sparingi - tego nie da się zastąpić - wyjaśnia "Wiśnia". - Trenerzy wprowadzają mnie dość czujnie, a ja też staram się, żeby czasami nie przesadzić.

Przed meczem w Gliwicach brak ogrania nie był jedynym problemem dla zawodnika. Innym był czasu, bo nie miał go zbyt wiele, żeby poznać taktykę i playbook BM Slam Stali. - Starałem się zaadoptować jak najwięcej, żeby pomóc chłopakom. Wydaje mi się, że dużo "setów" udało mi się przysposobić. To będzie jednak cały proces, żebyśmy się do końca poznali i zobaczyli kto jak funkcjonuje - kończy Wiśniewski.

Kontrakt Wiśniewskiego w "Stalówce" oznacza, że z drużyną pożegna się zawodzący Donte McGill. Amerykańskiego rzucającego zabrakło już w Gliwicach, a klub negocjuje warunki rozwiązania umowy.

Zobacz także. EBL. Artur Gronek: Nie jest sztuką kogoś wyrzucić. Trzeba pracować z ludźmi i być cierpliwym

Komentarze (0)