NBA. Lakers z 21. zwycięstwem w sezonie, Anthony Davis rzucił 50 punktów

Getty Images / Katharine Lotze / Na zdjęciu: Anthony Davis
Getty Images / Katharine Lotze / Na zdjęciu: Anthony Davis

Los Angeles Lakers pokonali Minnesotę Timberwolves 142:125, a duet LeBron James - Anthony Davis zdobył w sumie 82 punkty. W innych ze spotkań zwycięstwa odnosili Los Angeles Clippers czy Philadelphia 76ers.

Los Angeles Lakers odnieśli właśnie 21. zwycięstwo w sezonie, a dziesiąte na własnym parkiecie. "Jeziorowcy" pokonali tym razem Minnesotę Timberwolves 142:125, a świetny mecz zaliczył Anthony Davis. Skrzydłowy miał rekordowe w tym sezonie 50 punktów, trafił 20 na 29 oddanych rzutów z gry i wszystkie dziesięć wolnych. Dodatkowo uzbierał siedem zbiórek, sześć asyst i cztery przechwyty.

Goście z Minneapolis próbowali przeciwstawić się Lakers, ale wspomniany Davis w asyście LeBrona Jamesa zadbali o to, aby kibice opuszczali halę Staples Center w dobrych humorach. James szybko popełnił cztery faule w pierwszej połowie, co ograniczyło jego niedzielny występ, ale i tak w zaledwie 28 minut zdążył zapisać na swoim koncie 32 punkty i 13 asyst. 34-latek trafił przy tym sześć na osiem oddanych rzutów zza łuku.

Lakers znów pokazali, na co ich stać. U Timberwolves ośmiu zawodników zdobyło więcej, niż 10 punktów, ale finalnie i tak nie miało to znaczenia. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Minnesota była słabo dysponowana. To purpurowo-złoci zagrali na najwyższym poziomie. Niech świadczy o tym zaledwie 10 strat czy skuteczność rzutów z pola na poziomie 58-procent. Davis czwarty raz w karierze zdobył w meczu minimum 50 "oczek".

Philadelphia 76ers obroniła własny parkiet po raz dwunasty w sezonie. Odwiedzili ich tym razem Toronto Raptors, aktualni mistrzowie NBA, ale podopieczni Bretta Browna doskonale wiedzieli, co robić. Joel Embiid wrócił do składu "Szóstek" po drobnych problemach z biodrem i na początku spotkania był ważnym elementem drużyny. Kameruńczyk pobudzał też kibiców i zachęcał ich do jeszcze głośniejszego dopingu.

Gospodarze po efektownym wsadzie Bena Simmonsa prowadzili nawet 82:63 i chociaż czwarta kwarta należała do Raptors (36:24), nie udało im się odrobić straty z trzech poprzednich odsłon. 76ers triumfowali 110:104. Simmons flirtował z triple-double, aby osiągnąć tę zdobycz zabrakło mu dokładnie jednej asysty - miał 16 punktów, 11 zbiórek oraz właśnie dziewięć kluczowych podań.

Drużyna z Filadelfii zrewanżowała się Raptors za porażkę w ich pierwszym bezpośrednim starciu, kiedy Kanadyjczycy zwyciężyli u siebie 101:96. Teraz ta sztuka im się nie udała, Marc Gasol nie zdobył ani punktu, a ich lider, Pascal Siakam przestrzelił ponad połowę oddanych rzutów i miał w sumie 16 "oczek". - Od początku mieliśmy problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu, a do tego słabo też rzucaliśmy - mówił o meczu trener "Dinozaurów", Nick Nurse.

Dla triumfu 76ers nieoceniony wkład miał Tobias Harris, autor 26 punktów. Bardzo cenne trafienia zanotował też rezerwowy Matisse Thybulle, który umieścił w koszu pięć na osiem oddanych rzutów za trzy, a w sumie wywalczył 20 "oczek". Trener Brown poruszył temat końcówki spotkania, kiedy jego drużyna straciła dużo ze swojej przewagi. - To nie może się powtórzyć w przyszłości. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - komentował.

Spencer Dinwiddie został bohaterem Brooklyn Nets. Kiedy Kyrie Irving cały czas nie jest zdolny do gry, Dinwiddie wyrasta na prawdziwego lidera. 26-latek dwukrotnie wbił się pod kosz w ostatnich 45 sekundach meczu, a jego trafienie na 26 sekund przed końcem dało nowojorczykom prowadzenie 103:102. Goście z Kolorado, a konkretnie Will Barton w następnym posiadaniu przestrzelił rzut z półdystansu, Tayshaun Prince wykorzystał dwa wolne i tak drużyna z Brooklynu triumfowała 105:102.

Luka Doncić po raz 19. z rzędu zdobył minimum 20 punktów, pięć zbiórek i pięć asyst. 20-latek zdobył tym razem 27 punktów, siedem zbiórek i osiem asyst. Pobił tym samym rekord Michaela Jordana, który notował statystyki na poziomie 20+, 5+, 5+ w 18. spotkaniach z rzędu. Dallas Mavericks musieli jednak uznać wyższość Sacramento Kings 106:110.

Czytaj także: Mateusz Ponitka miał wstrząs mózgu. Reprezentanta Polski czeka kilka tygodni przerwy
Czytaj także: Łukasz Majewski o meczu ze Śląskiem: Byliśmy zbyt miękcy. Zabrakło bicia się

Wyniki:

Brooklyn Nets - Denver Nuggets 105:102 (25:21, 28:33, 29:23, 23:25)
(Dinwiddie 24, Allen 19, Temple 15 - Jokic 24, Murray 21, Grant 15)

Charlotte Hornets - Atlanta Hawks 107:122 (27:24, 26:27, 30:37, 24:34)
(Bridges 20, Washington 20, Graham 12, Biyombo 11, Zeller 11 - Young 30, Parker 19, Carter 17)

Miami Heat - Chicago Bulls 110:105 po dogrywce (16:25, 31:24, 27:24, 23:24, 13:8)
(Herro 27, Butler 23, Adebayo 21 - Markkanen 22, LaVine 18, Dunn 16)

Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 110:104 (27:22, 30:20, 29:26, 24:36)
(Harris 26, Thybulle 20, Simmons 16 - Lowry 26, Anunoby 19, Siakam 16)

Washington Wizards - Los Angeles Clippers 119:135 (25:35, 39:30, 28:35, 26:35)
(Bertans 25, Brown Jr. 22, Beal 20 - Leonard 34, George 27, Harrell 20)

Dallas Mavericks - Sacramento Kings 106:110 (27:36, 19:30, 32:26, 28:18)
(Hardaway Jr. 29, Doncic 27, Finney-Smith 13, Porzingis 13 - Bjelica 30, Hield 26, Barnes 13)

Portland Trail Blazers - Oklahoma City Thunder 96:108 (20:21, 27:34, 31:27, 18:26)
(Lillard 26, McCollum 20, Whiteside 14 - Schroder 21, Gilgeous-Alexander 21, Paul 20, Gallinari 12)

Los Angeles Lakers - Minnesota Timberwolves 142:125 (39:31, 34:34, 37:38, 32:22)
(Davis 50, James 32, Caruso 16 - Wiggins 19, Towns 18, Okogie 18, Covington 16)

ZOBACZ WIDEO MŚ w koszykówce. Polacy zagrali świetny turniej! Czas na igrzyska olimpijskie? "To będzie piekielnie trudne zadanie"

Źródło artykułu: