Legia Warszawa cały czas reaguje na problemy i robi wszystko, aby wydostać drużynę z marazmu. Stołeczni po dwunastu kolejkach mają na koncie tylko dwa zwycięstwa. Gorsza w tabeli jest jedynie Polpharma Starogard Gdański, która jedyne zwycięstwo w rozgrywkach odniosła właśnie z Legią.
Od początku sezonu działacze Wojskowych dokonują roszad w składzie. Z zespołu odeszli już Isaac Sosa, Michael Finke oraz Drew Brandon. Nowi gracze: Michał Michalak oraz Milan Milovanović zapewnili drużynie odpowiednią jakość. Potrzebny był jeszcze kreator gry, który będzie motorem napędowym Legii.
Nowym zawodnikiem stołecznych został w poniedziałek Kahlil Dukes, który rano pozytywnie przeszedł badania medyczne. Amerykanin W poprzednich rozgrywkach występował w rosyjskiej Superlidze 1 - do grudnia 2018 roku w zespole Irkut Irkuck, a od stycznia do kwietnia w Universitet-Yugra Surgut. Teraz z kolei był zawodnikiem Hamburga, które prowadzi trener Mike Taylor (szkoleniowiec reprezentacji Polski). Dukes rozegrał jednak tylko dwa mecze, w których zdobył 14 punktów i miał 4 asysty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił
- Zdecydowałem się na grę w Legii, bo uważam, że polska liga jest na dobrym poziomie, a w klubie pracuje doświadczony trener, który na pewno pomoże mi stać się lepszym zawodnikiem. Gdy trener Tane Spasev skontaktował się ze mną i wyraził chęć posiadania mnie w zespole, byłem podekscytowany tym faktem - tłumaczy nowy gracz Legii (za legiakosz.com).
Dukes jest już siódmym w tym sezonie obcokrajowcem w barwach Legii. Czy to koniec zmian? Niekoniecznie. Zarząd klubu zostawił sobie furtkę na wypadek kolejnych niepowodzeń drużyny.
- Musieliśmy dołożyć coś ekstra do budżetu, który mieliśmy zaplanowany na sezon 2019/2020. Podjęliśmy duże ryzyko, które jeszcze się nie opłaciło, ale wierzę, że ta drużyna już niedługo zacznie regularnie wygrywać - podkreślał Jarosław Jankowski, przewodniczący rady nadzorczej koszykarskiej Legii Warszawa.
Zobacz także: Największe gwiazdy kolejki
Zobacz także: Ciekawy pomysł Kevina Duranta. Chce iść drogą Michaela Jordana