EBL. To mógł być transfer sezonu. Arka Gdynia rozmawiała z Ivanem Almeidą

Ten transfer sprawiłby, że układ sił w EBL mógłby się znacząco zmienić. Przemysław Frasunkiewicz negocjował transfer Ivana Almeidy, ale ostatecznie klub z Gdyni wycofał się z rozmów ze względów finansowych. W zespole nie ma też Armaniego Moore'a.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Ivan Almeida Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Na zdjęciu: Ivan Almeida
To jedno z najgłośniejszych nazwisk w ostatnim czasie w Energa Basket Lidze. Ivan Almeida, dwukrotny mistrz Polski z Anwilem Włocławek, MVP finałów minionego sezonu, działa na wyobraźnię kibiców, rozpala do czerwoności.

Kabowerdeńczyk miał w tym sezonie podpisany kontrakt z ERA Basketball Nymburk, ale w Czechach nie zagrzał długo miejsca. Przedwcześnie rozwiązał umowę, bo nie był zadowolony z liczby minut na parkiecie i odgrywanej roli w zespole.

Przeczytaj, co działo się po meczu Stal - Anwil. Dlaczego interweniowała policja?

Almeida następnie pojawił się w Polsce. Przyjechał do Włocławka. Odbył tam trening z Hubertem Śledzińskim, który na co dzień dba o przygotowanie motoryczne koszykarzy Anwilu. Niektórzy zaczęli spekulować, że koszykarz wróci do Włocławka na stałe. Okazuje się jednak, że Almeida był blisko gry... w Asseco Arce Gdynia.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Daniela Hantuchova i legendarny hokeista. Media już plotkują

Udało nam się ustalić, że trener Przemysław Frasunkiewicz był w kontakcie z jego agentem. Negocjował transfer Kabowerdeńczyka do Arki. Podobno on sam także był mocno zainteresowany grą w gdyńskim klubie. Ten ruch sprawiłby, że układ sił w EBL mógłby się znacząco zmienić. Gdynianie z Greene'em, Almeidą, Bosticiem w składzie byliby bardzo poważnym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski.

Co prawda rozmowy były zaawansowane, ale ostatecznie do tego transferu nie doszło, bo gdynianie nie znaleźli dodatkowych środków w budżecie. Wiemy, że w klubie liczono na pieniądze za awans do kolejnej rundy w EuroCupie (zabrakło bardzo niewiele - o tym więcej poniżej) i pomoc ze strony właściciela. Adam Góral, który był obecny na meczu Arka - MKS, przyznał jednak, że jest zadowolony z osiąganych wyników przez zespół i nie przeznaczy dodatkowych środków na wzmocnienie składu.

Moore'a też nie będzie

To zamknęło nie tylko temat Almeidy, ale także... Armaniego Moore'a, który do Gdyni trafił pod koniec października w miejsce kontuzjowanego Phila Greene'a. Wtedy ten ruch wzbudził wiele kontrowersji, bo Arka dysponowała tylko jednym rozgrywającym (Krzysztof Szubarga), ale trener Frasunkiewicz przekonywał, że ten transfer skrzydłowego jest z myślą o przyszłości, czyli grze w fazie play-off.

I takie faktycznie były zamierzenia i plany, ale jak to często bywa: sytuację zweryfikowały kwestie finansowe. Niestety - dla gdynian - trzeba było wdrożyć w życie opcję przedwczesnego rozwiązania kontraktu.

- Odejście Armaniego to duża strata, bo to jest klasowy zawodnik. Potrafi wiele rzeczy zrobić na boisku. Mieliśmy z jego gry dużo pożytku. On ma mentalność "zabójcy", rzuca się na każdą piłkę, nie ma u niego odpuszczania - mówi Frasunkiewicz.

- W momencie kontuzji Phila Greene'a na rynku było dwóch rozgrywających, ale obaj nam odmówili. Zdecydowaliśmy się na zakontraktowanie zawodnika, który jest najlepszy za pieniądze, którymi dysponowaliśmy. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się Armaniego zostawić, ale realia są takie, a nie inne. To już jest za nami. Nie patrzymy wstecz. Jestem zadowolony z tego składu, którym dysponujemy. Jeśli wyeliminujemy pewne braki w koncentracji, to ten zespół jest w stanie wiele osiągnąć - przekonuje szkoleniowiec Asseco Arki.

Wielka wiara w Greene'a

Trener Frasunkiewicz w niemal każdej rozmowie podkreśla, że bardzo liczy na powrót do gry Phila Greene'a, który miał (i ma) być jednym z liderów tego zespołu. Amerykanin nabawił się poważnej kontuzji kolana i przez ponad dwa miesiące musiał pauzować. Powoli wraca do zajęć z zespołem. Ostatnio był nawet w składzie w meczu z Kingiem, ale na parkiecie się nie pojawił. Najprawdopodobniej tak samo będzie w starciu z Anwilem Włocławek.

- Phil fizycznie czuje się dobrze, ale potrzebuje dojść do optymalnej formy koszykarskiej i przełamać tę barierę mentalną po przebytej kontuzji. To jest długi proces i nie zamierzamy tego przyspieszać - ocenia trener Arki.

EuroCup? Bardzo udane rozgrywki

Arka, która była kopciuszkiem (finansowym) w renomowanych rozgrywkach EuroCup, pokazała się z bardzo dobrej strony na tle silniejszych rywali. Można czuć niedosyt, bo świetny początek z trzema zwycięstwami w czterech pierwszych meczach rozbudził apetyty kibiców. Później drużyna Frasunkiewicza przegrała wszystkie sześć następnych spotkań, ale mimo tego do samego końca była w grze o awans do drugiej rundy.

- Jestem bardzo zadowolony z rywalizacji z gigantami europejskiej koszykówki. Mieliśmy okazję zmierzyć się z zespołami, które dysponują ogromnymi budżetami. Biliśmy się z nimi jak równy z równym. Nie ma czego się wstydzić. To duże doświadczenie dla naszych graczy, które zaprocentuje w kolejnych miesiącach. Myślę, że gdyby nie kontuzja Phila Greene'a, to mielibyśmy nieco więcej energii w drugiej części rozgrywek - podkreśla Przemysław Frasunkiewicz.


Zobacz także: Kulisy odejścia gwiazdy PLK. Michał Dukowicz: Rosjanie zadzwonili i zapytali o numer konta

Czy Arka Gdynia z Ivanem Almeidą byłaby głównym kandydatem do mistrzostwa Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×