EBL. Pierwsza taka seria PGE Spójni. MKS nadal w kryzysie

PGE Spójnia aż do 14. kolejki Energa Basket Ligi nie potrafiła odnieść dwóch zwycięstw z rzędu. W sobotę stargardzianie zbudowali swoją pierwszą, najkrótszą możliwą, serię. Dla MKS-u Dąbrowa Górnicza porażka 70:84 była siódmą z rzędu.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
Jacek Winnicki Newspix / WOJCIECH REJDYCH / Na zdjęciu: Jacek Winnicki
- Ten mecz odbywał się w takim rozbitym okresie. Święta Bożego Narodzenia, trochę wolnego. Mało czasu na przygotowanie. Wiedzieliśmy, jakie są najmocniejsze strony drużyny z Dąbrowy Górniczej. Zaskoczyli już w tym sezonie wiele zespołów - zaznaczył rozgrywający gospodarzy, Tomasz Śnieg. MKS świetnie zaczął również w Stargardzie. PGE Spójnia miała duże problemy w ataku i przegrywała nawet 21: 29, a 13 z 17 swoich punktów zdobył w tym czasie Dominic Artis. Później miejscowi zatrzymali lidera rywali, a sami powoli się rozkręcali.

- Pierwsza połowa do analizy. Słabo weszliśmy w mecz. Bez energii, komunikacji i koncentracji. Trzecia kwarta mówi wszystko. Powiedzieliśmy sobie w szatni, co jest do poprawy. Zagraliśmy szybciej, lepiej, na pick&rollu, agresywniej w obronie. Automatycznie poszły z tego fajne kontry. Przejęliśmy mecz i kontrolowaliśmy go do końca. Cieszymy się, bo odnieśliśmy drugie zwycięstwo z rzędu- dodał Tomasz Śnieg.

Czytaj też: Polpharma nadal żywa. Znakomity Jonathan Williams

To był szczególny mecz dla trenera Jacka Winnickiego, który dwa poprzednie sezony spędził właśnie w MKS-ie. - Miło było spotkać przyjaciół z Dąbrowy Górniczej. Spędziłem w tym klubie dwa ostatnie lata. Bardzo jestem związany z tymi ludźmi, z Michałem Dukowiczem, który teraz jest głównym trenerem, a był moim asystentem. Było bardzo fajnie się spotkać. Liga jest jednak bezwzględna - przyznał szkoleniowiec PGE Spójni.

ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020

Pomimo świątecznego okresu to nie był dobry czas na rozdawanie prezentów. Początkowo hojna dla rywali była PGE Spójnia. Później jednak opanowała sytuację. - W pierwszej połowie nie graliśmy zbyt dobrze. Nie dzieliliśmy się piłką tak, jak trzeba. Nasza gra była zbyt wolna. Od drugiej kwarty defensywa była dużo lepsza. Po przerwie atak był zdecydowanie lepszy - zdobyliśmy 47 punktów w drugiej połowie i straciliśmy 32 - podsumował Jacek Winnicki.

Po przerwie MKS popełniał zdecydowanie więcej błędów i nadziewał się na kontry. - Gratuluję trenerowi Winnickiemu i zespołowi ze Stargardu zwycięstwa w tym meczu. W pierwszej kwarcie zagraliśmy nie najgorzej. Postawiliśmy się przeciwnikowi. Graliśmy tak, jak sobie założyliśmy przed meczem. Druga kwarta jeszcze była do przyjęcia. Trzecia kwarta tragiczna. Proste straty. Nie byliśmy w stanie zorganizować naszego ataku. Pojawiły się szkolne błędy, o których nawet nie chcę mówić. Niestety kolejna przegrana. Musimy się z tym zmierzyć - przyznał trener gości, Michał Dukowicz.

Gry przyjezdnych nie poprawił znacząco Justin Watts, który w debiucie zdobył 10 punktów (3/11 z gry), ale był i tak jednym z zaledwie trzech wyróżniających się graczy MKS-u. PGE Spójnia najbardziej obawiała się Dominica Artisa, a po kapitalnym początku najlepszy strzelec Energa Basket Ligi miał apetyt na coś więcej. Skończyło się na 17 punktach, ośmiu asystach i porażce 70:84.

Zobacz także: Szykują się kolejne transfery w EBL

- Pierwsza połowa to był najlepszy basket, jaki zagraliśmy od dłuższego czasu. W trzeciej kwarcie musimy znaleźć inny poziom energii. To był lepszy występ naszych podkoszowych. Fajnie było to zobaczyć. Justin Watts na pewno nam pomoże, gdy zgra się z zespołem. Spudłowałem kilka rzutów, które muszę trafić. Muszę to obejrzeć więcej razy na wideo żeby zobaczyć, jak zespoły sobie mnie przekazują w obronie - analizował Dominic Artis.

Czy PGE Spójnia Stargard zakończy sezon w czołowej ósemce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×