EBL. Legia Warszawa fatalna u siebie. Kłopoty z halą zmorą zespołu

Getty Images /  Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Ryan Evans (w czarnym) oraz Filip Matczak
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Ryan Evans (w czarnym) oraz Filip Matczak

Tylko jeden z ośmiu meczów w tym sezonie Energa Basket Ligi, Legia Warszawa wygrała przed własną publicznością. Hala na Kole staje się przekleństwem stołecznych.

Tylko w jednym sezonie, koszykarze Legii Warszawa wystąpią w roli gospodarza w czterech różnych halach w stolicy. W europejskich pucharach stołeczni zagrali swoje mecze w Arsenie Ursynów, w Torwarze oraz hali Koło. Spotkania w Energa Basket Lidze rozgrywane są w ostatniej z nich, a po remoncie zespół przeniesie się do hali na Bemowie.

Obecny "dom" Legii nie jest jej sprzymierzeńcem. W roli gospodarza zagrała tam osiem meczów w ekstraklasie i wygrała tylko jeden (z Kingiem Szczecin 95:87). Doznała także wielu bolesnych porażek, z Treflem Sopot (71:92), Śląskiem Wrocław (71:98) oraz ostatnio BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 75:104 (zobacz więcej).

- W tej hali gramy bardzo źle. Może to jest związane z presją dla zawodników, może z tym, że źle trenujemy w tej hali - podkreśla trener Tane Spasev. - Wtedy te złe nawyki wychodzą w meczu. Faktem jest, że dużo lepiej gramy na wyjazdach. Przy tak młodym zespole może być tak, że źle radzi sobie z presją, kiedy na trybunach są rodzice, dziewczyny - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

Kłopoty Legii nie są oczywiście związane tylko z halą. Po raz kolejny w tym sezonie szwankuje obrona, która przypomina dziurawy szwajcarski ser. Stal obnażyła defensywę Legii, zdobywając wiele punktów z kontry.

Taktyka gości z Ostrowa Wielkopolskiego okazała się strzałem w dziesiątkę. Zawodnicy Stali niemiłosiernie utrudniali życie Michałowi Michalakowi, który miał bardzo mało czystych pozycji. Wielka różnica była także na pozycji rozgrywających. Jay Threatt grał jak profesor i w całym meczu rozdał aż 14 asyst. Kahlil Dukes z kolei podejmował irracjonalne decyzje, rzucał z nieprzygotowanych pozycji, a jego skuteczność wołała o pomstę do nieba (0/11 z gry).

Legia Warszawa potrzebuje kolejnych zmian. Nadejdą one w najbliższych dniach. Wszystko wskazuje na to, iż już w niedzielę poznamy kolejnego zawodnika Legii.

- Do drużyny dołączy jeszcze dwóch zawodników - jeden Polak i jeden obcokrajowiec. Taki jest plan na tę chwilę, ale jak będzie tak grać jak w sobotę, to zmian może być więcej. Nikt nie może być spokojny, ja zresztą także – tłumaczy Spasev.

Wybawieniem dla Legii może okazać się powrót na halę Bemowo, w której koniec remontu zbliża się wielkimi krokami.

Zobacz także: Luka Doncić z triple-double, ale wściekły na siebie po porażce. Grizzlies rozbili Clippers

Zobacz także: Zgrzyt na gali. Marcin Gortat mówi wprost: Należy pamiętać o nieobecnych
 

Komentarze (2)
avatar
wiechoo
7.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pierdu pierdu... 
avatar
prawus
5.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mi się wydaje ze wiekszym niż hala problemem Legii , jest przedłużajaca się wciąż obecność trenera , któremu w/g mnie pomysł na grę i szkolenie skończył się już parę lat temu ..