Jeśli w Toruniu myślą o zdobyciu mistrzostwa Polski, to drużyna potrzebuje wzmocnień, dołożenia do tego składu wartościowego zawodnika, który poszerzy rotację i wzmocni konkurencję na treningach.
Wydaje się, że przeprowadzony transfer w odpowiednim czasie bardzo pomógłby także na boiskach Basketball Champions League.
Torunianom w kilku meczach niewiele brakowało do tego, żeby przechylić szalę na swoją korzyść i bić się o awans do drugiej rundy. W końcówkach spotkań brakowało jednak sił. Zmęczenie dawało o sobie znać.
ZOBACZ WIDEO: Amber Cup. Gwiazdy w Gliwicach, niespodziewany zwycięzca z 7. ligi
Czytaj także: EBL. Polski Cukier - Anwil. Tony Wroten wyrzucony z boiska. Głupota Amerykanina
- Nie mamy szerokiej rotacji. To jest fakt. Faktem jest również to, że nie wykorzystujemy naszej możliwości pozyskania szóstego gracza zagranicznego. Faktem jest również to, że od początku sezonu nie rozegraliśmy ani jednego meczu w pełnym składzie. Na treningach też nie jesteśmy w komplecie. Rozumiem, że kontuzje są częścią tego sportu, ale one niestety mają ogromny wpływ na naszą grę. Trudno sobie poradzić w sytuacji, gdy obaj centrzy są kontuzjowani. To praktycznie niemożliwe - przyznaje trener Sebastian Machowski.
W ostatnich tygodniach Polski Cukier nie prezentuje się najlepiej. Wpływ na formę torunian mają kontuzje i coraz większe zmęczenie podstawowych zawodników. To najlepiej było widać w niedzielnym spotkaniu z Anwilem Włocławek (86:102).
Dopóki były siły, torunianie walczyli jak równy z równym z mistrzami Polski. W drugiej połowie włocławianie włączyli wyższy bieg i odjechali rywalom. Aaron Cel zdobył tylko pięć punktów (1/10 gry), Keith Hornsby po przerwie trafił tylko jeden rzut z gry.
- Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, ale duże znaczenie na losy meczu miały ostatnie minuty tuż przed przerwą, gdy pozwoliliśmy rywalom na serię 10:1. Popełniliśmy proste straty. Anwil zaczął podbudowany trzecią kwartę i narzucił swój styl gry. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć na dobrą grę rywali - mówi trener Sebastian Machowski, który w tym meczu skorzystał z dziewięciu zawodników. W tym także z Alade Aminu, ale reprezentant Nigerii grał z kontuzją pleców i nie był w stanie zaprezentować pełni swoich umiejętności.
- Aminu cały czas ma problem z plecami i nie był w stanie nam pomóc, tak jak to robił w poprzednich meczach. Nie było też Damiana Kuliga i mieliśmy spore kłopoty pod koszem. Tym bardziej, że Anwil to renomowany przeciwnik - przyznaje Niemiec.
Warto odnotować, że od momentu rozpoczęcia rozgrywek już sześciu podstawowych zawodników wypadło z rotacji Polskiego Cukru z powodu kontuzji. Poza grą (dłużej i krócej) byli Karol Gruszecki, Jakub Schenk, Bartosz Diduszko, Keith Hornsby, Damian Kulig i ostatnio do tego grona dołączył Alade Aminu.
Trener Machowski musi łatać dziury i sporo kombinować. Na pozycji centra muszą grać Aleksander Perka i Aaron Cel i walczyć ze znacznie silniejszymi zawodnikami. To kosztuje sporo sił i zdrowia, co odbija się w późniejszych fragmentach.
Wzmocnienia? Na razie nie są planowane. Możliwe, że nowy zawodnik do Torunia dołączy na przełomie lutego i marca, czyli po zakończeniu rozgrywek Basketball Champions League.
Zobacz także: EBL. Pierwsza runda za nami. Kto błyszczał? Oto najlepsza "piątka" koszykarzy