Coraz więcej znaków zapytania wokół Marcina Gortata. Nasz rodak miał być już jedną nogą w Dallas Mavericks, a po transferze Brandona Bassa, sprawa wydawała się już zakończona. Tymczasem w piątek Polski Młot stwierdził, że sprawy mogą potoczyć się w całkiem innym kierunku. - Mam wrażenie, że Magic zamierzają ją teraz wyrównać. Takie słuchy mnie właśnie dochodzą. Musimy jeszcze poczekać, ale jestem lekko zdołowany tym faktem. Mimo wszystko jednak, na pewno skończę w dobrym zespole - powiedział Gortat, który pojawił się na ostatnim dniu rozgrywek Orlando Pro Summer League.
Nie ulega wątpliwości, że jeśli nasz rodak chce dalej rozwijać się w NBA, to lepszym miejscem do gry byłby Teksas. Tam miałby zapewnioną grę na równie wysokim poziomie jak w Orlando i co ważniejsze, większą ilość minut spędzanych na parkiecie. Wiadomo przecież, że Erick Dampier to nie Dwight Howard... - Chciałbym nadal rozwijać swoją grę i stawać się coraz lepszym zawodnikiem. Nie wiem tylko czy otrzymywałbym taką samą ilość minut grając tutaj, niż w Dallas - zastanawiał się Gortat, który zapewne bardzo dobrze wie, gdzie grałby dłużej. Odpowiedź jest prosta: w Dallas Mavericks.
Wciąż zagadką pozostaje fakt, co zrobi Otis Smith, generalny menedżer Orlando. Nie wydaje się, żeby chciał zatrzymać Gortata w Orlando, tylko po to, aby ten grał po 5-10 minut w meczu. Być może więc spełni się scenariusz sign-and-trade, choć może do niego dojść dopiero po 90 dniach od podpisania umowy. - Cały czas to powtarzam, że jego kontrakt jest zbyt duży. Nie zmienia to jednak naszego toku myślenia. Jedna sprawa (podpisanie Bassa), nie ma nic wspólnego z inną rzeczą (wyrównanie Gortata). Pracuję obecnie nad innym sprawami, więc jest jeszcze za wcześnie, aby mówić, co zrobimy - tajemniczo stwierdził Smith.
Gortat sam nie wie co myśleć o całej tej sytuacji i zaleca cierpliwe czekanie do 15 lipca, kiedy wszystko stanie się jasne. Nasz rodak podkreślał w piątek, że Smith jest bardzo nieprzewidywalnym człowiekiem. - On jest jak góra lodowa. Nigdy nie wiadomo jak się zachowa. Może się uśmiechać, robić dobre miny, a na koniec dnia mówić: nie, nie, nie, nie wyrównamy tej oferty. Później jednak okazuje się, że mogą to zrobić - zakończył.