NBA. Zion Williamson zadebiutował i to w jakim stylu! 19-latek rzucił 17 punktów z rzędu w czwartej kwarcie

Getty Images / Chris Graythen / Na zdjęciu: Zion Williamson
Getty Images / Chris Graythen / Na zdjęciu: Zion Williamson

Stało się. Pierwszy numer draftu 2019, Zion Williamson zadebiutował w oficjalnym meczu NBA. 19-latek już w swoim pierwszym występie dokonał czegoś wielkiego.

Początek był spokojny. Zion Williamson w trzech pierwszych kwartach meczu przeciwko San Antonio Spurs grał niespełna 12 minut i zdobył w sumie tylko pięć punktów. To, co najlepsze, zostawił na koniec.

19-latek dał namiastkę swoich wielkich możliwości w czwartej, decydującej odsłonie. Gracz New Orleans Pelicans wręcz eksplodował! Williamson zdominował wydarzenia na parkiecie i zdobył dla swojej drużyny aż 17 punktów z rzędu w trzy minuty.

Absolwent uczelni Duke na początek trafił za trzy, później wykorzystał podanie Lonzo Balla, a następnie znów przymierzył z dystansu. Potrafił też zebrać piłkę po swoim niecelnym rzucie i zdobyć dwa punkty, dobijając. 19-latek dodał jeszcze dwie "trójki" z rzędu, po których Pelicans ze stanu 91:97 objęli prowadzenie 107:106.

Fani w hali Smoothie King Center przecierali oczy ze zdziwienia i nie kryli radości oraz podziwu. - Witamy w NBA! - krzyczał podczas transmisji na żywo komentator ESPN. Williamson stanął jeszcze na linii rzutów wolnych, gdzie wykorzystał jedną z dwóch prób.

ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze

San Antonio Spurs odpowiedzieli, bo Marco Belinelli trafił za trzy, Dejounte Murray za dwa i trener Pelicans, Alvin Gentry przy trzech punktach straty (108:111) poprosił o przerwę. Brandon Ingram zmienił Ziona Williamsona na niespełna pięć i pół minuty przed końcem meczu, a pierwszy numer draftu nie wrócił już na parkiet.

Czytaj także: Dramat środkowego Dallas Mavericks. Poważna kontuzja i koniec sezonu

Gentry ograniczył czas gry Williamsona i w debiucie dał mu tylko 18 minut. 19-latek w tym czasie zdobył 22 punkty, miał siedem zbiórek oraz trzy asysty, a przy tym wykorzystał 8 na 11 oddanych rzutów z pola, w tym 4 na 4 za trzy.

Fani chcieli ponownie zobaczyć Williamsona na boisku, skandowali w jego kierunku głośne "MVP", ale trener nie zmienił swojej koncepcji i zostawił Ziona na ławce rezerwowych.

San Antonio Spurs ostatecznie pokonali New Orleans Pelicans 121:117, a drużyna z Luizjany poniosła 28. porażkę w sezonie. Williamson był razem z Brandonem Ingramem najlepszym strzelcem swojego zespołu, Ingram również wywalczył 22 punkty. Dla Teksańczyków, którzy triumfowali po raz 20, LaMarcus Aldridge zdobył 32 punkty i 13 zbiórek, a DeMar DeRozan miał 20 "oczek".

Williamson po trzech miesiącach rehabilitacji i przygotowań zadebiutował w NBA. Oczekiwania względem jego osoby są ogromne, ale on chce im sprostać. Już w swoim pierwszym występie rozpalił wyobraźnię tych, którzy śledzą tę ligę. Absolwent uczelni Duke jest porównywany nawet do LeBrona Jamesa.

Wynik:

New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 117:121 (24:31, 27:29, 31:34, 35:27)
(Ingram 22, Williamson 22, Ball 14, Holiday 12 - Aldridge 32, DeRozan 20, Murray 13)

Czytaj także: Fatalna skuteczność Jamesa Hardena. Charles Barkley: To zwyczajna głupota

Komentarze (0)