EBL. Genialna końcówka Śląska i triumf w Szczecinie! Humphrey zdobył 32 punkty

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław

WKS Śląsk Wrocław w czwartej kwarcie meczu w Szczecinie rzucił aż 36 punktów i ostatecznie pokonał miejscowego Kinga 92:77. Dla "Wojskowych" to już trzecie zwycięstwo z rzędu.

Trener Oliver Vidin na dobre zadomowił się już we Wrocławiu, a jego filozofia koszykówki odmieniła WKS Śląsk. Prowadzona przez niego drużyna odniosła właśnie trzecie z rzędu, a piąte zwycięstwo w szóstym ostatnim meczu.

King Szczecin potrzebował korzystnego wyniku, aby umocnić się w strefie play off. I przez większość czasu wszystko układało się po myśli zespołu Łukasza Bieli.

Jednak to WKS dominował w końcówce. Goście w jednej chwili odwrócili losy meczu i tak odskoczyli rywalom, że końcowy wynik w żaden sposób nie świadczy o tym, że było to zacięte spotkanie. A przez 34 minuty oba zespoły rywalizowały, jak równy z równym.

King jeszcze siedem minut przed końcem prowadził 67:63. Ale wtedy przytrafiła się im seria strat i niecelnych rzutów. WKS w tym czasie przeprowadził niesamowity zryw 16-2! Wszystko zmieniło się w mgnieniu oka. Goście z Wrocławia zaczęli dominować, doprowadzili do wyniku 79:69, a finalnie triumfowali aż 92:77.

Michael Humphrey rzucił 32 punkty i miał dziewięć zbiórek, wymusił też dziewięć fauli. Amerykanin oddał 18 rzutów wolnych, z których trafił 12. Wykorzystał również 12 na 17 rzutów z pola. Devoe Joseph dodał 17 "oczek", a Mathieu Wojciechowski 13. Kamil Łączyński zanotował 12 asyst.

Adam Łapeta pomimo choroby spędził na parkiecie blisko sześć minut, ale nie czuł się na tyle dobrze, żeby kontynuować spotkanie i być przy tym efektywnym. Środkowy Kinga był zły, bo jego obecność mogłaby zneutralizować świetny występ Humphreya. Łapecie nie pozwolił na to jednak stan zdrowia.

King Szczecin prowadził po trzech kwartach 60:56, ale ostatnia odsłona była fatalna w ich wykonaniu. Czwarta część meczu zakończyła się wynikiem 36:17 dla Śląska. WKS zdobył w niej o trzy punkty więcej, niż w drugiej i trzeciej razem wziętej.

Wrocławianie przerwali serię trzech wygranych Kinga. Cleveland Melvin miał 17 punktów i 13 zbiórek w 34 minuty. Tyle samo punktów zdobył Ben McCauley. Problemem gospodarzy były rzuty dystansowe, bo w całym meczu wykorzystali zaledwie 6 na 24 oddane takie próby. Jakub Kobel w debiucie dostał od trenera Bieli niespełna 10 minut.

Czytaj także: LeBron James wyprzedził Kobego Bryanta. Jest trzecim zawodnikiem z największą liczbą punktów

Wynik:

King Szczecin - WKS Śląsk Wrocław 77:92 (21:23, 20:16, 19:17, 17:36)

King: McCauley 17, Melvin 17, Kikowski 14, Ware 8, Bartosz 5, Wilczek 4, Łapeta 1, Mustapić 0, Kobel 0.

WKS: Humphrey 32, Joseph 17, Wojciechowski 13, Gibson 8, Dziewa 7, Gabiński 5, Łączyński 5, Dorn 5, Musiał 0, Chrabascz 0,

Czytaj także: Imponujący Anwil, Karolak MVP i... dyskwalifikacja Wrotena

ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii

Komentarze (2)
avatar
Ktoś_inny
26.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Coś mi się tu matematyka nie składa, bo jeżeli: Czytaj całość
avatar
WroDKL
26.01.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Piękna ostatnia kwarta, tak właśnie trzeba grać! Zatrudnienie Vidina to był strzał w "10". A propos "10" - bardzo godnie jest ostatnimi czasy reprezentowana, bo Humphrey po raz kolejny rewelacj Czytaj całość