Już samo jego zatrudnienie było w Cleveland pewnym zaskoczeniem. John Beilein, bo o nim mowa, trenerem Cleveland Cavaliers został przed obecnym sezonem. Wcześniej, przez 12 sezonów, 67-latek opiekował się uniwersytecką drużyną z Michigan, wobec czego istniały spore obawy, jak poradzi on sobie w "dorosłej" koszykówce. I okazały się one uzasadnione.
Choć od młodej ekipy Kawalerzystów nikt nie oczekiwał w tym sezonie cudów, bilans 14-40 okazał się na tyle rozczarowujący, że szefowie klubu postanowili zakończyć tę współpracę, a tymczasowym trenerem mianować asystenta Beileina, czyli J.B. Bickerstaffa.
Obie strony wynegocjowały także ugodę finansową, na mocy której były już szkoleniowiec Cavs otrzyma część należnych mu pieniędzy za sezon 2019/20. Pierwsze informacje o jego możliwym zwolnieniu pojawiły się tuż po NBA All-Star Weekend, jednak jak donosi Adrian Wojnarowski z ESPN, rozmowy pomiędzy Kobym Atmanem, dyrektorem generalnym Cavaliers, a właśnie Beileinem, miały miejsce już przed tygodniem.
Dziennikarz dodał ponadto, że Beilein od początku nie czuł się komfortowo w klubie. Źle znosił kolejne porażki, a ponadto czuł, że nie ma tym samym zbyt wielkiego poparcia wśród graczy, co przekładało się z kolei na brak jego kontroli nad młodą szatnią zespołu.
Bilans Cavaliers, czyli wspomniane już 14 zwycięstw i aż 40 porażek, jest drugim najgorszym wynikiem w całej NBA.
NBA. Dwaj nowi skrzydłowi w Houston. Rockets idą w small-ball na całego >>
Boston Celtics zastrzegą numer Kevina Garnetta >>
ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!