NBA. Krótka przygoda Johna Beileina w Cleveland. Cavaliers zwolnili doświadczonego trenera

Getty Images / Sean M. Haffey / Na zdjęciu: John Beilein
Getty Images / Sean M. Haffey / Na zdjęciu: John Beilein

Już po Weekendzie Gwiazd pojawiły się pierwsze doniesienia, mówiące o tym, że John Beilein może wkrótce stracić posadę trenera Cleveland Cavaliers. I tak się właśnie stało. 67-latek przestał pełnić obowiązki szkoleniowca ekipy z Ohio.

W tym artykule dowiesz się o:

Już samo jego zatrudnienie było w Cleveland pewnym zaskoczeniem. John Beilein, bo o nim mowa, trenerem Cleveland Cavaliers został przed obecnym sezonem. Wcześniej, przez 12 sezonów, 67-latek opiekował się uniwersytecką drużyną z Michigan, wobec czego istniały spore obawy, jak poradzi on sobie w "dorosłej" koszykówce. I okazały się one uzasadnione.

Choć od młodej ekipy Kawalerzystów nikt nie oczekiwał w tym sezonie cudów, bilans 14-40 okazał się na tyle rozczarowujący, że szefowie klubu postanowili zakończyć tę współpracę, a tymczasowym trenerem mianować asystenta Beileina, czyli J.B. Bickerstaffa.

Obie strony wynegocjowały także ugodę finansową, na mocy której były już szkoleniowiec Cavs otrzyma część należnych mu pieniędzy za sezon 2019/20. Pierwsze informacje o jego możliwym zwolnieniu pojawiły się tuż po NBA All-Star Weekend, jednak jak donosi Adrian Wojnarowski z ESPN, rozmowy pomiędzy Kobym Atmanem, dyrektorem generalnym Cavaliers, a właśnie Beileinem, miały miejsce już przed tygodniem.

Dziennikarz dodał ponadto, że Beilein od początku nie czuł się komfortowo w klubie. Źle znosił kolejne porażki, a ponadto czuł, że nie ma tym samym zbyt wielkiego poparcia wśród graczy, co przekładało się z kolei na brak jego kontroli nad młodą szatnią zespołu.

Bilans Cavaliers, czyli wspomniane już 14 zwycięstw i aż 40 porażek, jest drugim najgorszym wynikiem w całej NBA.

NBA. Dwaj nowi skrzydłowi w Houston. Rockets idą w small-ball na całego >>
Boston Celtics zastrzegą numer Kevina Garnetta >>

ZOBACZ WIDEO #dziejesiesporcie: przewrotka sprzed linii pola karnego. Co za strzał!

Źródło artykułu: