Trzyletni kontrakt Pawła Turkiewicza z GTK Gliwice dobiegł końca i nowej umowy nie będzie. Pochodzący z Wrocławia szkoleniowiec w Gliwicach pojawił się w sezonie 2015/2016, kiedy zespół był jeszcze w 1. lidze.
- Trafił do Gliwic w bardzo trudnym momencie. Znajdowaliśmy się na dole tabeli i szukaliśmy doświadczonej osoby, która dobrze znała realia pierwszoligowe. Szybko okazało się, że to był właściwy wybór - komentuje Jarosław Zięba, prezes klubu.
Turkiewicz szybko pokazał swoją wartość. W kolejnym sezonie zbudował swój skład i doprowadził go do finału rozgrywek. Dobra gra sprawiła, że GTK otrzymało zaproszenie do gry w Energa Basket Lidze, z której skorzystało.
ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców
Wtedy też w Gliwicach zdecydowano się na trzyletni kontrakt dla szkoleniowca. - Uznaliśmy, że to właściwy moment, by związać się długoterminowym kontraktem, aby obie strony mogły mieć do siebie pełne zaufanie i odpowiedni komfort pracy. Dla klubu, który dopiero zaczynał swoją przygodę z ekstraklasą osoba, która już odnosiła w niej sukcesy, była wręcz na wagę złota - dodaje Zięba.
W pierwszym sezonie w EBL GTK wygrało 10 spotkań, w kolejnym poprawiło ten wynik o jeden triumf. Gliwiczanie pewnie utrzymywali miejsce w elicie. Apetyty jednak rosły, zaczęto mówić o udziale w fazie play-off. W sezonie 2019/2020 szans na to nie było.
Zdecydowano się na konkretne ruchy, a umowa z Turkiewiczem nie została przedłużona. - To nie była dla nas łatwa decyzja. Długo biliśmy się z myślami, ale ostatecznie postanowiliśmy coś zmienić. Trochę w myśl zasady: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana - mówi Zięba.
- Turkiewicz gwarantował nam określony poziom i mieliśmy świadomość tego, że poniżej pewnego pułapu nie zejdziemy. Chcemy jednak iść do przodu i uznaliśmy, że nadszedł właśnie ten moment, w którym trzeba spróbować zrobić kolejny krok. Czas pokaże, czy to był właściwy ruch. W planach mamy jednak kontynuację pracy z trenerem, ale już na innych zasadach - kontynuuje.
Na chwilę obecną klub nie ogłosił jeszcze nazwiska nowego szkoleniowca.
Zobacz także: EBL. Konflikt na linii kluby - zawodnicy? Marcin Gortat ostro: Szantażowi mówimy nie