Toni Kukoc, który zdobył z Chicago Bulls trzy tytuły mistrzowskie wypowiedział się na temat serialu "The Last Dance". Nie podobała mu się atmosfera panująca w dwóch pierwszych odcinkach ani sposób, w jaki został przedstawiony zmarły generalny menadżer klubu, Jerry Krause.
Chorwat w wywiadzie dla NBC powiedział, że spodziewa się, że nadchodzące epizody skupią się bardziej na sukcesach drużyny "Byków", niż ich ciemnych stronach.
- Mam nadzieję, że inne odcinki będą bardziej pozytywne i będą celebrować koszykówkę, a nie osądzać, kto jest winny, albo przez kogo klub nie wygrał ośmiu czy dziesięciu mistrzostw. Świat był taki szczęśliwy, kiedy to wszystko się działo. Nie wiem dlaczego ludzie są wściekli - komentował Toni Kukoc.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Polski siatkarzy pod wodzą Michała Winiarskiego? "To moje marzenie"
Były skrzydłowy dołączył do Chicago Bulls w 1993 roku, co było efektem starań Jerry'ego Krause'a. Początkowo jego transfer spotkał się z wielką falą niechęci ze strony Michaela Jordana i Scottiego Pippena. Chorwat został w zespole do 2000 roku. Krause pracował nad jego pozyskaniem przez trzy lata.
- Kiedy namawiał mnie do dołączenia do Bulls, zawsze wypowiadał się w tonie: "nie masz pojęcia, jak niesamowitego mamy trenera. Mamy świetnych weteranów, jak John Paxson czy Bill Cartwright. Mamy wielkich sportowców, jak MJ i Scottie, którzy potrafią wszystko" - opowiada po latach z przejęciem Kukoc.
Michael Jordan czy Scottie Pippen otwarcie krytykowali Krause'a. Jordan próbował przekonać właściciela klubu, Jerry'ego Reinsdorfa, żeby ten pozbył się swojego GM'a już w 1990 roku. Krause był także w złych stosunkach z trenerem drużyny, Philem Jacksonem. Przed sezonem 1997/1998 powiedział Jacksonowi, że będzie to jego ostatni rok w Bulls.
- Miał w sobie tyle radości, kiedy mówił o tym zespole. Powiedział mi, "jak szalenie dobre byłoby, gdybym grał razem z Michaelem po jednej stronie i Scottiem po drugiej. Nigdy nie mówił: "och, zbudowałem ten zespół i to wszystko moja zasługa". Po prostu podkreślał, jak świetną organizacją byli Bulls - dodawał 51-latek ze Splitu na temat zmarłego w 2017 roku Krause'a.
- Ludzie, których tam nie było, zakładają i myślą: "Jego ego było przeszkodzą. Dlatego zniszczył dynastię" - ciągnął Kukoc. - Czemu ktoś ma mu ubliżać? Nie ma go z nami i nie chcę powiedzieć, że nie może się bronić. Ale tak naprawdę nie ma czego bronić. Jest GM'em sześciokrotnych mistrzów NBA. Wymień mi pięć kolejnych osób na świecie, które zrobiły to, co on zrobił - w każdej dyscyplinie sportu - dodawał Kukoc.
"Ostatni taniec", jak sezon 1997/1998 nazwał Phil Jackson, był ostatnim w zespole Bulls zarówno jego, jak i Michaela Jordana. Chorwat tak wspomina ten czas: - Może byłem ignorantem. Może byłem pochłonięty własnymi sprawami. Było można wyczuć, że coś się święci, ale kiedy ćwiczysz codziennie i wracasz do domu do swojej rodziny i prowadzisz własny biznes, nie zwracasz zbytniej uwagi na takie rzeczy. Jednak wiedziałeś, że Michael nie będzie tam grał dla innego trenera. Scottie też tam nie zostanie. To był koniec.
Czytaj także: Baron Davis opowiada, jak próbował zdobyć autograf Jordana. Chodziło o coś więcej
Wznowienie sezonu? Sceptyczne podejście mistrza NBA, Freda VanVleeta