To już 9 lat bez wybitnej koszykarki. Wspomnienie Małgorzaty Dydek

Newspix / Kamil Krzaczynski / Na zdjęciu: Małgorzata Dydek
Newspix / Kamil Krzaczynski / Na zdjęciu: Małgorzata Dydek

27 maja 2011 roku jedna z największych postaci w historii polskiej koszykówki zmarła nagle, zostawiając ogromną pustkę w sercach. To już 9 lat bez Małgorzaty Dydek, wybitnej koszykarki.

W tym artykule dowiesz się o:

28 kwietnia tego roku obchodziłaby swoje 46. urodziny. W kobiecej koszykówce była wielką gwiazdą światowego formatu i jedną z największych postaci w historii polskiej koszykówki - dosłownie i w przenośni - bo w oficjalnych rubrykach miała wpisane 2,18 m wzrostu, chociaż jest kilka wersji. Poza boiskiem, jak przyznawała niejednokrotnie, nie zawsze było to jej atutem. A na nim, robiła niesamowite rzeczy i była wielka nie tylko sercem.

"Z czasem trochę się przyzwyczaiłam, ale wolałabym zostać nieco w cieniu" - mówiła przed dwudziestoma laty w rozmowie z Cezarym Kowalskim dla WP. "Jestem bardzo wysoka i już wówczas, gdy nie byłam jeszcze koszykarką, wzbudzałam zainteresowanie. Wszyscy na mnie patrzą, gdy wchodzę do sklepu, idę na dyskotekę, czy gdziekolwiek indziej. Gdy występowałam w USA, poszliśmy z przyjaciółmi do restauracji. Zaczęliśmy rozmawiać i nagle okazało się, że ludzie przy innych stolikach są cicho. Wszyscy słuchali, o czym rozmawialiśmy. Czasem trzeba się kontrolować. Nie można być sobą, pogadać na luzie" - dodała, zdradzając, że gdyby tylko miała możliwość wyboru, ze względów praktycznych, wolałaby być niższa. Często spotykał ją brak tolerancji. Ale to właśnie wzrost i ogromny talent wyniósł ją na światowe parkiety.

Serce do koszykówki

Małgorzata Dydek karierę rozpoczęła na parkiecie w Huraganie Wołomin. Następnie została zawodniczką Olimpii Poznań, z którą dwukrotnie zdobywała mistrzostwo Polski. W ojczyźnie wywalczyła jeszcze siedem złotych medali z zespołem z Gdyni pod różnymi nazwami. Jej koszykarskie CV bardzo szybko zaczęło się zapełniać. Święciła sukcesy także we francuskim Valenciennes-Orchies, w hiszpańskim Pool Getafe Madryt i Ros Caseres Walencja, czy w rosyjskim UMMC Jekaterynburg. Zachwycała nie tylko grą, ale i uśmiechem i wyjątkową osobowością.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Beckham wciąż ma to coś. Nie dał szans synowi w popularnej grze

W 1998 roku została wybrana z pierwszym numerem draftu w WNBA, gdzie spędziła 10 lat. Występowała w barwach zespołów Utah Starzz/San Antonio Silver Stars, Connecticut Sun oraz Los Angeles Sparks. W najlepszej lidze świata rozegrała 323 mecze, w których zanotowała łącznie 3220 punktów i 2143 zbiórki. Była liderem w liczbie bloków - w sumie miała ich 877. Dwukrotnie była wybrana do Meczu Gwiazd.

Z reprezentacją Polski czterokrotnie grała na mistrzostwach Europy, zagrała także na mistrzostwach świata w 1994 oraz na igrzyskach olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Łącznie dla kadry narodowej rozegrała 132 mecze, zdobywając w nich 1783 punkty.

Ostatni raz na parkiet wybiegła w 2008 roku. W jej sercu - poza słodkimi ptysiami, od których wziął się jej pseudonim - zawsze było miejsce na koszykówkę. Rozpoczęła pracę jako trener w klubie Northside Wizards, w australijskim mieście Brisbane, do którego podążyła za swoją wielką miłością. Wyszła za mąż za Davida Twigga. Jej sportowa emerytura nie trwała jednak długo. 27 maja 2011 roku polska koszykarka zmarła nagle, zostawiając pustkę w sercach. Osiem dni wcześniej po zasłabnięciu, trafiła do szpitala. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, z której nie udało się jej wybudzić. Wraz z nią życie straciło jej trzecie dziecko - popularna "Margo" była w 4. miesiącu ciąży. Od małego zmagała się z arytmią serca. Już po jej śmierci postawiono diagnozę, że nie był to zawał serca, tylko zatrzymanie akcji serca. Jednak na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną, do dziś nie ma odpowiedzi.

Małgorzatę Dydek pośmiertnie przyjęto do Galerii Sław Międzynarodowej Federacji Koszykówki, jako drugą osobę z Polski, która została uhonorowana takim wyróżnieniem. Do tej pory jedynym przedstawicielem w Galerii Sław FIBA był Marian Kozłowski, wieloletni prezes Polskiego Związku Koszykówki. Od 2018 roku najlepsza zawodniczka finałów Energa Basket Ligi Kobiet otrzymuje nagrodę jej imienia.

Zobacz także: Niższe ligi. Kluby chcą przemówić jednym głosem. Piszą pismo do Polskiego Związku Koszykówki
Koszykówka. Polacy o awans do olimpijskiego turnieju 3x3 zagrają wiosną 2021. "Szanse są bardzo duże"

Komentarze (3)
avatar
zyg fryt
27.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Z reprezentacją Polski czterokrotnie grała na mistrzostwach Europy" Czytaj całość
avatar
Montana
27.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wspaniała zawodniczka,szkoda że tak wcześnie odeszła. 
avatar
Stary Poznaniak
27.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętam Małgosię z meczów i rozmów po nich, cudowne czasy Olimpii i kilku cudownych dziewczyn. Ptyś, Beata Krupska Tyszkiewicz maleńka ciałem wielka na parkiecie. Zawsze z Ptysiem na zakupach Czytaj całość