NBA. Kolejny zawodnik rezygnuje z gry. Boi się o swoje dziecko

Wznowienie rozgrywek NBA zbliża się wielkimi krokami. Nie wszyscy koszykarze chcą jednak uczestniczyć w dokończeniu sezonu w Orlando. W obawie o zdrowie dziecka, z gry zrezygnował koszykarz Los Angeles Lakers - Avery Bradley.

Jakub Artych
Jakub Artych
LeBron James i Avery Bradley Getty Images / Na zdjęciu: LeBron James i Avery Bradley
Po wielu tygodniach walki, NBA zrobiła wielki krok w kierunku normalności. Komisarz Adam Silver wraz z właścicielami klubów uzgodnił, że sezon 2019/2020 ma zostać wznowiony 30 lipca. Plan polega na odizolowaniu 22 drużyn w parku rozrywki Disneyland na Florydzie i tam w okolicach października ma zostać wyłoniony nowy mistrz NBA. Wszystko ma odbyć się zgodnie z 113-stronnicowym protokołem bezpieczeństwa (zobacz więcej-->)

Problem w tym, że w związku z pandemią COVID-19, nie wszyscy zawodnicy palą się do powrotu na boisko. Jednym z nich jest Avery Bradley, który poinformował już Los Angeles Lakers, że nie zamierza udać się na Florydę.

"Boję się o dziecko"

Bradley i jego żona Ashley mają trójkę dzieci. Najstarszy z nich Liam od dawna ma problemy ze zdrowiem związane z układem oddechowym. To właśnie osoby z tymi schorzeniami są najbardziej narażone na działanie koronawirusa SARS-CoV-2, który mocno atakuje płuca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski koszykarz jak strongman. Przeciągnął auto

Nie byłoby możliwości, aby 6-latek mógł być skoszarowany w hotelu razem z pozostałymi zawodnikami i ich rodzinami.

- Jestem oddanym moim kolegom z drużyny, jak i całej organizacji Los Angeles Lakers, ale ostatecznie gram w koszykówkę dla mojej rodziny - tłumaczy Avery Bradley, cytowany przez ESPN. - W tym momencie nie wyobrażam sobie podjęcia decyzji o grze, która mogłaby narazić zdrowie mojej rodziny. Nie chcę nawet najmniejszego ryzyka - dodał koszykarz.

Amerykańska liga NBA ze zrozumieniem podchodzi do decyzji koszykarzy. Oprócz pandemii COVID-19, w Stanach Zjednoczonych tematem numer jeden jest walka z rasizmem po śmierci George'a Floyda, która dała początek ogólnospołecznym protestom, a w ich następstwie również zamieszkom, które doprowadziły do wielu rozbojów i napadów.

- Doskonale rozumiem, że niektórzy gracze mogą czuć, iż to nie jest najlepszy moment na koszykówkę i powrót do gry. Może to wynikać z różnych przyczyn: rodzinnych, zdrowotnych, ale też z powodu tego, że czują, iż powinni obecnie spędzać czas gdzie indziej. I właśnie dlatego zawodnicy nie będą karani za odmowę powrotu do gry - przyznał Silver.

Bradley zamierza skupić się na swojej działalności, czyli walce z nierównościami społecznymi. 29-latek zdrowie rodziny kładzie wyżej niż zarobki, gdyż z powodu odmowy powrotu do gry, straci około 650 tysięcy dolarów.

Grać czy nie?

Gra toczy się o dużą stawkę. Rynek sportowy w USA generuje ponad 73 miliardy dolarów rocznie, a NBA jest na samym szczycie finansowego łańcucha pokarmowego. Przedstawiciele najlepszej koszykarskiej ligi świata potrafią liczyć pieniądze. Brak wznowienia rozgrywek odczuwany byłby przez najbliższe kilka lat. Tylko w najbliższych miesiącach zawodnicy straciliby 1,2 miliarda dolarów.

Po kieszeni dostaliby głównie najlepsi koszykarze, dlatego większość z nich robiła wszystko, aby wznowić sezon. "Jeśli LeBron powie, że będzie grać, wtedy wszyscy będziemy grać" - ironizował na Twitterze Patrick Beverley, koszykarz Los Angeles Clippers.

Koszykówka to wielki biznes, jednak nie wszyscy zawodnicy chcą w tym uczestniczyć. Tej grupie przewodzi gracz Brooklyn Nets Kyrie Irving, a oficjalnie przeciwko wznowieniu sezonu opowiedzieli się już także: Davis Bertans, Trevor Ariza, Dwight Howard czy C.J. McCollum.

Kluczowa w całym powrocie jest kwestia bezpieczeństwa. Koronawirus nie odpuszcza, a kilka dni temu informowaliśmy, że w sobotę na Florydzie odnotowano rekordową liczbę osób zarażonych COVID-19 - 4049 (zobacz więcej).

Kolejna paląca kwestia to obecność wirusa wśród samych zawodników. Po testach pojawiły się pierwsze przypadki zarażenia. Nikola Jokić, zawodnik Denver Nuggets, otrzymał pozytywny test. Tak samo jak dwóch graczy Phoenix Suns, o czym informuje "Arizona Republic". To może być czubek góry lodowej, bowiem dopiero masowe testy pokażą, ilu zawodników nosi w sobie koronawirusa.

Jest zastępstwo dla Bradleya

Los Angeles Lakers bardzo szybko znaleźli zastępstwo dla Bradleya. Najprawdopodobniej będzie nim J.R. Smith, który w maju... nie puścił płazem tego, że ktoś bez żadnego powodu zbił szybę w jego aucie podczas zamieszek w Los Angeles. - Powaliłem go na ziemię i skopałem mu tyłek - mówi sam koszykarz.

Biorąc pod uwagę aspekty czysto sportowe, niski skrzydłowy swój ostatni pojedynek rozegrał w listopadzie 2018 roku w barwach Cleveland Cavaliers.

Miesiąc później zatrudnienie go rozważali Houston Rockets, ale ostatecznie się na ten ruch nie zdecydowali i sprawa stanęła w miejscu, a oficjalnie Cavs zwolnili go latem. Po kilkunastu miesiącach poza grą dla 34-latka pojawiła się jednak szansa powrotu.

Karuzela się rozkręca, szykują się duże zmiany. Oto możliwe transfery!

Czy rozgrywki NBA powinny zostać dokończone?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×