Dobiegła końca saga transferowa z Filipem Dylewiczem w roli głównej. Przez kilka tygodni spekulowano, gdzie w najbliższym sezonie wystąpi 40-latek. On sam nie ukrywał, że ostatni rok na parkietach Energa Basket Ligi chciałby spędzić w Gdyni, w której mieszka na co dzień.
Jego plan się powiódł. Na jego korzyść przemawiał fakt, że trener Przemysław Frasunkiewicz od samego początku deklarował chęć współpracy. 40-letni Dylewicz wypełni miejsce w składzie gdyńskiej drużyny na pozycji silnego skrzydłowego.
"The Last Dance"
- To mój ostatni rok w ekstraklasie - podkreśla Dylewicz, który odczuwa niedosyt po występach w ostatnich miesiącach. W sezonie 2018/2019 miał problemy ze zdrowiem, z kolei w minionych rozgrywkach zatrzymał go koronawirus, gdy grał dla Arged BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. W ostrowskim zespole wystąpił w 15 meczach, w których przeciętnie notował 6,5 punktu i 4,1 zbiórki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Liverpool nie może świętować tytułu z kibicami. Piłkarze zrobili więc to!
- Pesel nie gra, najważniejsze jest to, jak człowiek się czuje - przyznaje 40-latek, który był najstarszym zawodnikiem w rozgrywkach. Nadal nie brakuje mu jednak energii i wigoru. Na co dzień pracuje pod okiem trenerki personalnej Natalii Dziubek, wziął też udział w campie "Preseason Basketball", który prowadzą Kamil Sadowski i Piotr Blechacz.
Koszykówka nadal sprawia mu ogromną frajdę. - Radzę nie patrzeć w moją metrykę, bo ona nieco zakłamuje rzeczywistość - mówi Dylewicz, który śmieje się, że najbliższy sezon będzie jego pożegnalnym tańcem na parkietach PLK.
Koszykarz chce pobić rekord
Dla siedmiokrotnego mistrza Polski spotkanie z Polpharmą Starogard Gdański (BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski wygrała 101:61) było 651. występem na boiskach polskiej ekstraklasy. Tym samym popularny "Dylu" w liczbie rozegranych meczów zrównał się z Adamem Wójcikiem, swoim idolem, z którym miał okazję występować w jednym zespole (Prokom Trefl Sopot).
- Dla mnie to absolutny numer jeden. Jestem niezwykle szczęśliwy, że miałem okazję go poznać. I to nie tylko jako zawodnika, ale także jako człowieka. On mnie również ukształtował, bo na kadrze dzieliliśmy pokój - komentuje 40-latek.
Dylewicz nie ukrywa, że chce ustanowić rekord PLK pod względem liczby występów. Koszykarzowi brakuje do tego tylko 21 meczów. Pierwsze miejsce w tej klasyfikacji w tym momencie zajmuje Dariusz Parzeński (671).
- Rodzina wyliczyła, że brakuje mi kilkunastu spotkań do wielkiego rekordu, więc powiedziałem sobie, że trzeba wziąć się do pracy i miłym akcentem pożegnać się z parkietami PLK - przyznaje Filip Dylewicz.
Zobacz także:
EBL. Łączyński-Anwil: czy będzie wielki powrót? "Odbyłem rozmowę z trenerem Mihevcem" [WYWIAD]
EBL. Roszady w Polskim Cukrze. Jakub Schenk blisko odejścia z Torunia
EBL. Dejan Mihevc, nowy trener Anwilu: Stawiam na zespół. Szukam graczy, którzy chcą grać dla tego klubu