Enes Kanter nie ma wstępu do Turcji, swojego ojczystego kraju. Nie utrzymuje kontaktu z rodziną. Rząd zabrał mu turecki paszport oraz obywatelstwo. To wszystko dlatego, że sprzeciwił się, jego zdaniem, niesprawiedliwej polityce obecnego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
28-letni środkowy Boston Celtics nie boi się mówić o tym, co myśli. Kanter broni swoich przekonań. W 2016 roku otwarcie skrytykował rządy Erdogana i robi to do teraz. Nazwał go "Hitlerem XXI wieku".
Ta Turcja, będąca po stronie pełniącego funkcję prezydenta od 2014 roku Recepa Tayyipa Erdogana zamiast być dumna, że ma dobrze prezentującego się przedstawiciela w najlepszej lidze na świecie, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Europejska potęga, klub Fenerbahce Dogus Stambuł zaznaczył niedawno w swoim oświadczenie, że "ich drzwi dla Kantera i takich, jak on są zamknięte na zawsze". Za swoje działania przeciw panującemu rządowi jest on w Turcji stawiany w równej linii z terrorystami.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Działania Kantera odbiły się też na jego rodzinie. Ojciec koszykarza został nawet uwięziony w areszcie za publiczne potępienie Erdogana przez swojego syna. Odzyskał wolność, a za zachowanie Enesa przeprosił. Były też inne traumatyczne przeżycia. - Mój ociec poszedł do sklepu zrobić zakupy, a kasjer napluł mu w twarz. Powiedział mu, że to przeze mnie. Jest mi z tego powodu bardzo ciężko – pisał Kanter w Players' Tribune trzy lata temu.
Środkowy Boston Celtics wziął ostatnio udział w podcaście amerykańskiego analityka i pisarza, Billa Simmonsa. Wyznał, że jest ignorowany przez innych tureckich koszykarzy, występujących w lidze NBA. Uważa, że przez strach. Boją się, że Erdogan może ukarać ich rodziny i przyjaciół tak, jak zrobił z jego najbliższymi.
- Tym, co boli mnie najbardziej, jest zachowanie innych koszykarzy z Turcji. Mamy Ersana Ilyasovę, Cediego Osmana w Cleveland, Furkana Korkmaza w Filadelfii. Kiedy gram przeciwko nim, nie odzywają się do mnie nawet słowem - mówił w rozmowie z Simmonsem Kanter. - Staram się z nimi rozmawiać. Pytam: "Hej, co słychać? Co u ciebie?" Nie otrzymuję na to żadnej odpowiedzi - wyznał 28-latek.
- Uważam, że mogą bać się tureckiego rządu i tego, że ktoś mógłby zobaczyć nagranie czy zdjęcie, przedstawiające nasze rozmowy. Mogliby mieć przez to kłopoty. Zakrywam usta koszulką i próbuję z nimi porozmawiać, ale oni wciąż są odwróceni plecami i mnie ignorują - mówił podczas rozmowy z Simmonsem.
Kanter zna tureckich koszykarzy, co sprawia, że to wszystko jest dla niego jeszcze bardziej bolesne. Grał z Ilyasovą w Oklahomie City Thunder i reprezentacji Turcji, jeszcze zanim został wykluczony z reprezentowania barw swojego kraju. Osman i Korkmaz grali w jednej drużynie z jego bratem.
Gracz Celtics jest wyznawcą Fethullaha Gulena, muzułmańskiego uczonego, pisarza i kaznodziei, działającego na rzecz pokoju. W 2016 roku został on oskarżony przez prezydenta Turcji o zamach stanu. Ruch, zwany przez jego uczestników Hizmet, uznawany jest przez turecki rząd za organizację terrorystyczną. W USA i Unii Europejskiej nie ma takiego statusu.
Enes Kanter silnie wierzy w swoje przekonania i pomimo wielu przeciwności, odebraniu mu kontaktu z rodziną i wygnania z kraju, nie zamierza ustępować. Osiedlił się na stałe w Stanach Zjednoczonych, a na parkietach NBA występuje od 2011 roku. Jak sam powiedział, jest w kontakcie z FBI, ponieważ już wielokrotnie czuł się zagrożony. To wszystko go jednak nie zniechęca. Jest aktywistą i solidnym koszykarzem.
Czytaj także: Co za kwota! Karta z LeBronem Jamesem została sprzedana za 1,8 miliona dolarów
Przeciw komu broni się najtrudniej w NBA? Patrick Beverley wskazał Damiana Lillarda