Serial "The Last Dance" przypomniał światu, jak Michael Jordan i prowadzony przez niego zespół Chicago Bulls dominował w latach dziewięćdziesiątych. Jednak wielu zastanawia się, czy słynny rzucający obrońca, uznawany przez szerokie grono za najlepszego koszykarza w historii tej dyscypliny, poradziłby sobie teraz. Steve Kerr uważa, że Jordan zdominowałby dzisiejsze NBA.
Aktualny trener Golden State Warriors, a kiedyś rozgrywający Bulls i klubowy kolega Michaela, nie ma wątpliwości. - Nikt nie byłby w stanie upilnować go na parkiecie - mówił Kerr, który na początku sierpnia wziął udział w podkaście analityka i pisarza Billa Simmonsa.
- Kiedy patrzę na tę drużynę Bulls z przeszłości, myślę sobie, że ona została tak naprawdę stworzona, żeby grać dziś - kontynuował Steve Kerr. - Pomijając może ilość oddawanych rzutów za trzy, ale myślę, że ta drużyna byłaby zdolna nawet do tego - dodawał trzykrotny mistrz NBA z Chicago Bulls.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
Koszykówka ewoluowała na przestrzeni lat. Teraz wymaga się więcej od zawodników podkoszowych, którzy często grożą też rzutem z dystansu. Co się z tym wiąże, jest więcej miejsca pod koszem. Kiedyś środek parkietu był bardziej zacieśniony. Jak twierdzi Kerr, dla Bulls nie stanowiłoby to problemu.
- Dziś musisz stawić czoła naprawdę wszechstronnym zawodnikom. Ale jeśli masz na parkiecie taki zestaw graczy, jak Ron Harper, Michael Jordan, Scottie Pippen, Toni Kukoc i Dennis Rodman, to zdecydowanie jest to defensywa, która poradzi sobie w 2020 roku. Tych pięciu facetów może bronić przeciwko każdemu - skomentował 54-latek.
Kerr docenia kunszt Jordana i mówi, że wciąż byłby on nie do zatrzymania. - W ataku nikt nie mógłby upilnować na parkiecie Michaela Jordana. Możesz sobie tylko wyobrazić, do czego byłby zdolny teraz, wykorzystując tę przestrzeń, szybkość gry i jej zasady - zakończył były rozgrywający.
Czytaj także: Świetny mecz na początek play offów w NBA! Mitchell rzucił 57 punktów, ale wygrali Nuggets
Anwil Włocławek. Artur Mielczarek: W tak mocnym klubie jeszcze nie grałem [WYWIAD]