EBL. Anwil Włocławek. Artur Mielczarek: W tak mocnym klubie jeszcze nie grałem [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Artur Mielczarek
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Artur Mielczarek

- Było kilka podejść ze strony klubu z Ostrowa Wielkopolskiego. Ale ostatecznie nie udało się podpisać umowy. Koniec końców wylądowałem w Anwilu, z czego bardzo się cieszę. Na każdym kroku mówi się o złotym medalu - podkreśla Artur Mielczarek.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego przedwcześnie zakończył pan współpracę z HydroTruckiem Radom? Pana umowa obowiązywała jeszcze na sezon 2020/2021. Co się stało?[/b]

Artur Mielczarek, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: Jak powiada klasyk: jeśli nie wiesz o co chodzi, to na końcu zawsze chodzi o to samo (śmiech). W pewnym momencie mój agent dostał zielone światło na szukanie nowego pracodawcy, mimo obowiązującej umowy w Radomiu.

Rozstał się pan w zgodzie z władzami HydroTrucka?

Ja nie mam żadnych problemów z ludźmi z tego klubu. Spędziłem tam dwa fajne sezony, będę o nich miło pamiętał. Ale nie jest tajemnicą, że są sprawy, które powinniśmy wyjaśnić.

ZOBACZ WIDEO: Damian Kądzior szczerze o Robercie Lewandowskim. "To najlepszy piłkarz na świecie"

Jak wyglądały kulisy transferu do Anwilu? To prawda, że wszystko działo się błyskawicznie?

Mój agent wystąpił z prośbą o dołączenie do treningów. Anwil wyraził zainteresowanie, otrzymałem odpowiedź: "proszę, przyjedź, dołącz do zespołu". W Radomiu też nie mieli nic przeciwko. To prawda: sprawa przyjazdu do Włocławka potoczyła się błyskawicznie. Dostałem telefon w poniedziałek wieczorem z informacją: "bądź na treningu we wtorek". Nie było czasu do namysłu. Spakowałem się i pojechałem. Dobrze, że miałem buty w samochodzie (śmiech).

I po jednym dniu treningu wystąpił pan w sparingu przeciwko... klubowi, w którym miał pan ważną umowę. Był sentyment?

Sytuacja była dość nietypowa, ale wiedziałem, że gram o swoją przyszłość, więc wyszedłem na parkiet i robiłem swoje. Myślę, że mój występ był całkiem przyzwoity. Później sprawa toczyła się dwutorowo - z jednej strony rozwiązywany był kontrakt w Radomiu, a z drugiej ustalane warunki umowy we Włocławku. Agenci wykonali dobrą robotę.

W pewnym momencie pana nazwisko dopisywano do składu Stali Ostrów Wielkopolski. Jak blisko był pan podpisania kontraktu?

To był gorący temat, było kilka podejść ze strony klubu z Ostrowa Wielkopolskiego. Ale ostatecznie nie udało się zawrzeć porozumienia. Koniec końców wylądowałem we Włocławku, z czego bardzo się cieszę.

W tak mocnym klubie chyba nigdy pan jeszcze nie był?

To prawda. Byłem kiedyś w mocnym zespole AZS-u Koszalin, ale wtedy klub nie sygnalizował walki o mistrzostwo Polski. W Anwilu jest inaczej. Na każdym kroku mówi się o złotym medalu. Mi się to podoba, lubię ambitne projekty. Jestem w super organizacji. Chcę zrobić wszystko, żeby dołożyć swoją cegiełkę do sukcesów zespołu.

Był pan w treningu, gdy oczekiwał na telefon ze strony agenta?

Tak. Cały czas trenowałem, wykonywałem różne ćwiczenia. Innego rozwiązania być nie mogło, bo gdybym przyjechał do Włocławka nieprzygotowany, to trener Dejan Mihevc podziękowałby mi po pierwszym treningu. Moja forma była na tyle dobra, że mogłem w miarę szybko wejść do zajęć, a - co w konsekwencji - zaowocowało kontraktem.

Jak pan się czuje w nowym zespole, w systemie trenera Mihevca?

Trener stawia na zespołowość, mocną obronę i szybki atak. Nie ukrywam, że w tych elementach czuję się mocny. Pasuje mi koncepcja trenera Mihevca. Koledzy przyjęli mnie bardzo dobrze, szybko udało się złapać wspólny język. Wierzę, że to będzie owocny sezon.

EBL. Jak Niemcy Kolendę chcieli wykupić. W Treflu mocno na niego liczą
EBL. Jak Ivica Radić trafił do Włocławka. Janusz Jasiński mówi, że Anwil przebił Stelmet
EBL. Jakub Schenk o odejściu z Torunia, cięciach w umowie i transferze do Szczecina [WYWIAD]

Źródło artykułu: