- Cały czas mam wielki potencjał i mogę bardzo dużo dać drużynie. Jeśli mi się nie uda wrócić do ligi, wówczas nie będę miał do siebie pretensji, że nigdy nie spróbowałem - powiedział Jonathan Bender.
Do powrotu byłego gracza Indiana Pacers namawiają przyjaciele, a także kuzyn Morris Peterson, który reprezentuje barwy New Orleans Hornets. Numer 5 draftu z 1999 roku (wybrany przez Toronto Raptors, a następnie przekazany do Pacers - przyp. red.) ma również coś do udowodnienia. Nie chce być bowiem uważany za jeden z większych niewypałów w historii naboru do NBA.
Bender zdecydował się zakończyć swoją karierę w lutym 2006 roku. Miał dość walki ze swoim lewym kolanem. Uważa, że po operacji nie ma już żadnych problemów z nim. Dodatkowo jest zdania, że przerwa od koszykówki, którą sobie zaaplikował pomoże mu w powrocie. Można także stwierdzić, że Bender znalazł sobie bratnią duszę. Przez ostatnie pół roku trenował z ze złotym medalistą IO w skoku wzwyż Charlesem Austinem. On również miał problemy z kolanami. Lekkoatleta nauczył koszykarza biegać w taki sposób, że nie obciąża kolan.
Pacers nie mają żadnych praw do zawodnika, dlatego Bender będzie mógł podpisać kontrakt gdziekolwiek go sobie zażyczą. Z pewnością żaden klub nie zaoferuje mu więcej niż 959,111 tysięcy dolarów za sezon.
Nieoficjalnie mówi się, że Donnie Walsh, który pracował niegdyś Indiana Pacers, a obecnie jest w New York Knicks, może przedstawić ofertę Benderowi. Główny zainteresowany nie chce powiedzieć, czy kontaktowały się z nim jakieś kluby z NBA. - Nie będę wychodził przed szereg - zakończył 26-latek.