EBL. PGE Spójnia Stargard wpuszczona na minę, Gudul z dwoma kontraktami!

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener PGE Spójni Stargard Jacek Winnicki
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trener PGE Spójni Stargard Jacek Winnicki

Wąska rotacja i mało centymetrów? Dla Jacka Winnickiego, trenera PGE Spójni Stargard, to żaden problem... i żadna nowość. Na inaugurację Energa Basket Ligi prowadzona przez niego drużyna pokonała - dość niespodziewanie - Pszczółkę Start Lublin 70:65.

- Tak jak w okresie przygotowawczym, tak i teraz nie mieliśmy pełnego składu - mówił po meczu Jacek Winnicki. W starciu z Pszczółką Startem Lublin rotował tak naprawdę siódemką graczy. Dla porównania rywale już w pierwszej kwarcie mieli na parkiecie jedenastu zawodników!

Co zadecydowało o końcowym sukcesie? Determinacja, serce i mocna defensywa. - Zdajemy sobie sprawę, jaką mamy sytuację kadrową. Była ogromna determinacja, a rywala udało się pokonać i zatrzymać głównie defensywą - dodał.

Jeden środkowy Baylee SteeleKacper Młynarski i Mateusz Kostrzewski jako silni skrzydłowi, a do tego czterech uniwersalnych obwodowych. Dla Winnickiego taka sytuacja to jednak żadna nowość, a pewnego rodzaju deja vu. Wróćmy na chwilę do sezonu 2018/2019. Wówczas w MKS-ie Dąbrowa Górnicza miał dokładnie taki sam problem, czyli wąska rotacja i mało centymetrów.

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Jacek Gmoch ma pretensje do Roberta Lewandowskiego. "Zdetronizował mnie"

Wtedy cała koszykarska Polska była pod wrażeniem tego, co udało się wycisnąć. Michał Gabiński na centrze, Cleveland Melvin czy Mathieu Wojciechowski na "czwórce". Problemy scementowały drużynę - była niesamowita chemia. MKS grał szybko, była energia i mocna defensywa. Efekt? Dąbrowianie byli o krok od finału Pucharu Polski, zdołali też powalczyć i wyszarpać mecz w play-off ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra.

Winnicki wiedział zatem doskonale, co zrobić, jak się przygotować i jak ukryć problemy. Mogło być jednak łatwiej. Problemy podkoszowe mógł rozwiązać siedzący na trybunach Omari Gudul. Zawodnik z Kongo i Steele mieli tworzyć podkoszowy duet w PGE Spójni. Niestety tak on, jak i reprezentujący go w naszym kraju agent Maciej Schwarz z Octagon Polska nie poinformowali klubu o pewnym problemie.

- Okazało się, że Omari Gudul ma podpisany kontrakt w Rumunii w klubie, w którym grał. Nie poinformowano nas o tym wcześniej - ani agent, ani zawodnik. W momencie, w którym ubiegaliśmy się o list czystości okazało się, że tego listu nie otrzymamy - tłumaczy Winnicki. Tych centymetrów pod koszem brakowało. Start miał o 10 zbiórek więcej, w tym 12 pod atakowaną tablicą, gdzie nie było mocnych na Kacpra Borowskiego.

Gudul w PGE Spójni już raczej nie zagra, w składzie ma pojawić się nowy gracz, a jego zespół kolejny mecz rozegra 5 września w Sopocie, gdzie zmierzy się z Treflem.

Zobacz także:
Nie ma presji, ale oczekiwania są duże. Porażka na start jak zimny prysznic dla Startu?
Nowy Polski Cukier Toruń rusza do boju. "Nie skreślajcie nas"

Komentarze (1)
arkadio1
28.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Można powiedzieć, że sytuacja Z OMARI spojnii może wyjść na plus bo teraz mogą trafić lepsi koszykarze w zamianie za guda czekamy na ruchy transfer nowego centra albo kolesia na 45taki dynamicz Czytaj całość