EBL. David Dedek ocenia transfer Kamila Łączyńskiego. Mówi też o nowym środkowym
- Kamil Łączyński będzie ogromną wartością tego zespołu. Już nam pomaga, mimo że nie zna jeszcze systemu - mówi David Dedek. Władze Pszczółki Startu Lublin pracują nad wzmocnieniem strefy podkoszowej.
To za sprawą znacznie większych pieniędzy, którymi dysponuje lubelski klub. Władzom udało się pozyskać dużego sponsora "Pszczółkę", który pojawił się w nazwie zespołu. Kilka dni później zakontraktowano Kamila Łączyńskiego.
Polak debiut ma już za sobą. Zagrał przeciwko Anwilowi Włocławek, drużynie, z którą przed laty święcił największe triumfy. Łączyński pojawił się na parkiecie, mimo niewielkiej znajomości systemu, kolegów z zespołu i dyspozycji, która jest daleka od optymalnej. Rozgrywający zdobył cztery punkty i miał siedem asyst (najwięcej w zespole) w ciągu 13 minut spędzonych na boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze- To jest gracz, który może nam dać wiele po obu stronach parkietu. I już w meczu z Anwilem Włocławek pokazał ogrom tego doświadczenia, które zebrał przez lata na parkietach PLK, mimo że nie zna jeszcze do końca naszych zawodników. Jego forma też nie jest jeszcze optymalna - podkreśla trener David Dedek.
Zakontraktowanie Łączyńskiego to jeden z największych (a może największy?) transferów w historii lubelskiego klubu. Koszykarz dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski z Anwilem, był MVP finałów w sezonie 2017/2018 i jest etatowym reprezentantem Polski. Trener Startu podkreśla, że Łączyński bardzo mocno pomoże drużynie.
- Kamil jest bardzo utytułowanym i doświadczonym zawodnikiem. To gracz z najwyższej półki, etatowy reprezentant Polski, który święcił w przeszłości spore sukcesy z Anwilem Włocławek. Ten transfer będzie ogromną wartością dla naszego zespołu - dodaje Słoweniec.
Władze Pszczółki Startu Lublin nie powiedziały ostatniego słowa na rynku transferowym. Wicemistrzowie Polski planują zakontraktować jeszcze dwóch zawodników: obwodowego i podkoszowego. Priorytetem jest zatrudnienie środkowego, bo Adam Kemp w debiucie nabawił się kontuzji stawu skokowego. W tym momencie trener Dedek do dyspozycji ma tylko jednego nominalnego centra (Roman Szymański). Na tej pozycji z konieczności muszą grać Kacper Borowski, Damian Jeszke, a nawet Armani Moore.
- Adam Kemp leczy kontuzję. Trudno powiedzieć, jak długa będzie jego przerwa. Jeśli jego rozbrat z koszykówką będzie dłuższy, to zrobimy wszystko, żeby pozyskać tymczasowego następcę. Nie da się ukryć, że trudno będzie kontynuować grę w tak wąskiej rotacji podkoszowej. Mocno kombinujemy z tą pozycją. Grają na niej Kacper Borowski, Damian Jeszke i Armani Moore - wyjaśnia Dedek.
Start po trzech rozegranych meczach ma bilans 2:1. Lublinianie w ostatnią niedzielę, w hicie 2. kolejki PLK pokonali na własnym boisku Anwil Włocławek 78:74. Kluczowa dla losów spotkania okazała się czwarta kwarta, którą gospodarze wygrali różnicą 11 punktów (27:16). Najwięcej "oczek" dla lublinian zgromadził Sherron Dorsey-Walker (18). Po 14 dorzucili Kacper Borowski i Martins Laksa.
- Wygrać z takim rywalem jest wielką sprawą. Anwil był świetnie przygotowany, trener Mihevc potrafi wykorzystać potencjał ze swoich zawodników, dlatego takie zwycięstwo zawsze dobrze smakuje. W końcowych fragmentach meczu zagraliśmy dobrą obronę. To był klucz do wygranej - ocenia Dedek.
Zobacz także:
EBL. Dariusz Kondraciuk: Tabak i długo, długo nikt. Strategia Mihevca nieco kuleje [WYWIAD]
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Łukasz Koszarek: To mój najniższy kontrakt od czasów Polonii [WYWIAD]