Początek sezonu nie układa się po myśli zespołu Anwilu Włocławek. Trzykrotni mistrzowie Polski przegrali w Superpucharze Polski ze Stelmetem Enea BC, a w niedzielę okazali się słabsi od Pszczółki Startu Lublin. Do pozytywów należy zaliczyć wygraną w pewnym stylu z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski.
Wyniki nie zachwycają, ale z samą grą też nie jest najlepiej. Forma włocławskiej drużyny mocno faluje, a dyspozycja niektórych zawodników pozostawia wiele do życzenia.
Najwięcej zastrzeżeń jest do Amerykanina Tre Busseya, który - mówiąc delikatnie - nie zachwyca. W Lublinie trafił 1 z 7 rzutów w 21 minut. Kiepsko jak na razie spisuje się też Garlon Green, kreowany na gwiazdę Anwilu. Poza grą - z powodu kontuzji - jest McKenzie Moore, który też miał odgrywać wielką rolę w zespole Dejana Mihevca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała
"Ivan, wróć!"
Zaniepokojeni fani zaczęli domagać się zmian w zespole. Lekarstwem na problemy Anwilu - ich zdaniem - byłby wielki powrót Ivan Almeida. Kreatywni fani piszą: "Ivan wróć", "jesteś nam potrzebny", "marzenie". Jeszcze inni piszą o ponownym zorganizowaniu zbiórki pieniędzy na jego transfer. Przypomnijmy, że w trakcie sezonu 2018/2019 włocławscy kibice - za pomocą serwisu zrzutka.pl - zebrali ponad 50 tysięcy. Zorganizowano nawet specjalną konferencję prasową, na której organizatorzy zbiórki przekazali klubowi czek na Almeidę.
Pikanterii dodał fakt, że dziennikarz Joachim Przybył z "Gazety Pomorskiej" poinformował, że w ostatnich dniach władze Anwilu sondowały temat ewentualnego powrotu Almeidy do Włocławka, który nadal pozostaje bez pracy na sezon 2020/2021. "Właśnie takiego gracza, który w trudnych chwilach wsparłby Bookera w ataku, brakuje w tej chwili Anwilowi. Do takiego ruchu jeszcze daleka droga i zapewne konieczne będą oszczędności w budżecie płacowym" - napisał Przybył.
"Telefonu nie było"
Nam udało się skontaktować z samym Almeidą, rozmawialiśmy też nieoficjalnie z przedstawicielami włocławskiego klubu. Główny wniosek jest następujący: nie ma tematu powrotu Kabowerdeńczyka do Anwilu. - Nikt w ostatnim czasie ze strony klubu nie kontaktował się z moim agentem - powiedział nam Almeida. Włocławianie na razie nie robią ruchów, bo raz, mają zamknięty skład, a dwa, nie pozwalają na to finanse, które - z powodu pandemii koronawirusa - są znacznie mniejsze w porównaniu do ostatniego sezonu.
Almeida zdradził nam jednak, że włocławianie kontaktowali się z jego agentem kilka tygodni temu. Było to na przełomie lipca i sierpnia, wtedy, gdy trener Dejan Mihevc budował drużynę na sezon 2020/2021. - Dzwonił prezes klubu z pytaniem, czy byłbym zainteresowany powrotem. Mój agent powiedział, że wszystko zależy od tego, czy trener widzi mnie w zespole, i jaką rolę przewiduje. Odpowiedzi zabrakło, klub wybrał innego zawodnika. Życie toczy się dalej - wyjaśnił.
- Anwil? Zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Nigdy nie zamknąłem drzwi dla tego klubu. Jestem gotowy na wszystkie możliwości - podkreślił Almeida, który w Portugalii przygotowuje się do nowego sezonu. - Nigdy nie byłem w tak dobrej formie fizycznej - zaznaczył Kabowerdeńczyk, który przyznał, że oglądał ostatnie mecze włocławskiego zespołu.
Kabowerdeńczyk jest dwukrotnym mistrzem Polski z Anwilem. W sezonie 2018/2019 był MVP finałów PLK. Latem ubiegłego roku rozmowy na linii Anwil - agent zawodnika były niezwykle gorące i wywoływały sporo emocji, ale ostatecznie stronom nie udało się zawrzeć porozumienia. Trener Igor Milicić finalnie wybrał Ricky'ego Ledo. Zawodnik grał później w Nymburku, De'Longhi Treviso i Ironi Nahariya.
Ivan Almeida jest postacią nietuzinkową, która budzi ogromne emocje. Nie można przejść obojętnie obok niego. We Włocławku jest kochany, ale w innych miastach kibice mają spore zastrzeżenia do sposobu jego gry. Zawodnik na boisku porusza się z dużą gracją. Imponuje szybkością, sprytem i cwaniactwem. Jego wszechstronność może robić wrażenie. Ma to coś, co porywa kibiców na trybunach. Luz i swobodę w grze. Jednym niekonwencjonalnym zagraniem potrafi złamać obronę rywali i wprawić w zachwyt fanów Anwilu.
Zobacz także:
EBL. Dariusz Kondraciuk: Tabak i długo, długo nikt. Strategia Mihevca nieco kuleje [WYWIAD]
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Łukasz Koszarek: To mój najniższy kontrakt od czasów Polonii [WYWIAD]