Russell Westbrook podczas sobotniego, piątego meczu rywalizacji w półfinale Konferencji Zachodniej pomiędzy Los Angeles Lakers, a Houston Rockets (119:96) usłyszał pod swoim adresem kilka nieprzyjemnych słów. Tym, którym zwyzywał gwiazdę NBA, okazał się brat rozgrywającego Lakers, Rajona Rondo.
Do sytuacji doszło w czwartej kwarcie, kiedy LeBron James wykonywał rzuty wolne. Westbrook usłyszał obelgi pod swoim adresem i obrócił się w kierunku sektora, gdzie siedzieli najbliżsi Lakers. "Do kogo mówisz?" - kilkukrotnie krzyknął Westbrook w stronę Williama Rondo.
Brat Rajona siedział w pierwszym rzędzie, jako członek rodziny jednego z zespołów biorący udział w rywalizacji. Po awansie do drugiej rundy fazy play-off koszykarze mogli sprowadzić do odizolowanego ośrodka na Florydzie bliskie osoby.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: najpierw gol, a potem salto. Zobacz wyjątkową "cieszynkę"
Liga NBA ostrzegała jednak przyjaciół i członków rodziny o "zakazie wulgarnego i budzącego zastrzeżenia języka" w trakcie meczów. Regulamin w tym przypadku został złamany. Ochrona wyprosiła z hali Williama Rondo, który jak poinformował Marc Spears z The Undefeated, w ośrodku Walt Disney World jest odpowiedzialny za zakład fryzjerski.
- Nie powiedział niczego szalonego, podniósł głos i zwyzywał Russa. Nazwał go "śmieciem" - mówił Rajon Rondo, który chwilę przed werbalnym incydentem z udziałem jego brata otrzymał od sędziów faul techniczny.
- Ludzie, biorący udział w tych spotkaniach powinni zamknąć usta i oglądać mecz. Takie są zasady. Rajon Rondo mówił do mnie gówn**** rzeczy, dlatego jego brat też się przyłączył - komentował Russell Westbrook, którego Houston Rockets przegrali rywalizację z Los Angeles Lakers w stosunku 1-4 i zakończyli sezon 2019/2020.
To nie pierwszy incydent z udziałem Rondo i Rockets. Podczas play offów w 2019 roku rozgrywający został zawieszony na trzy mecze, po tym jak opluł i wyprowadzał ciosy w kierunku Chrisa Paula.
Czytaj także: Trefl Sopot znowu to zrobił! Deja vu we włocławskiej Hali Mistrzów
Arged BMSlam Stal dopięła swego na Kociewiu, ale przed nią dużo pracy. "Najważniejsze było, żeby wygrać"