Boston Celtics już wcześniej udowodnili, że są zespołem, który potrafi dobrze rozpocząć mecz i wypracować sobie przewagę, ale jak na razie mieli problem, żeby później tę zaliczkę utrzymać. Po tym, jak roztrwonili 14 i 17 punktów w dwóch pierwszych spotkaniach serii z Miami Heat, teraz było zupełnie inaczej. Dominowali od pierwszej do ostatniej minuty.
Podopieczni Brada Stevensa po pierwszej kwarcie prowadzili 31:22, a do szatni schodzili z wynikiem 63:50. Bostończycy w drugiej połowie kontynuowali to, co zaczęli w pierwszej.
Jaylen Brown trafił za dwa, a jego Celtics jeszcze sześć minut przed końcem sobotniego spotkania mieli nawet 19 punktów zaliczki (102:83). Miami Heat próbowali odrabiać straty, zanotowali zryw 24-9, doprowadzili do stanu 104:109, ale Marcus Smart był bezbłędny na linii rzutów wolnych w końcówce i przypieczętował triumf zespołu z Massachusetts (117:106).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niemiecki piłkarz poślubił zjawiskową prezenterkę telewizyjną
- W szatni mamy naprawdę świetnych facetów. Jest dużo emocji, dużo pasji, ale jesteśmy rodziną i koniec końców jesteśmy tu, żeby się wspierać. Daliśmy przykład, że kiedy wyszliśmy na parkiet i trzymaliśmy się razem, stanowiliśmy wystarczająco dobry i wytrwały zespół, żeby wygrać to spotkanie - mówił Jaylen Brown, który rzucił 26 punktów.
Celtics sprzeczali się w szatni po porażce w drugim meczu rywalizacji, ale ta kłótnia wpłynęła na nich motywująco. Ich defensywa zatrzymała Heat na tylko 39-proc. skuteczności w rzutach z gry.
Jayson Tatum zapisał na swoim koncie 25 "oczek", 14 zbiórek i osiem asyst w 41 minut, a Kemba Walker dodał 21 punktów. Marcus Smart wykorzystał wszystkie dziewięć rzutów wolnych oddanych w samej czwartej kwarcie.
Dla bostończyków ważny okazał się też powrót Gordona Haywarda. Skrzydłowy doznał kontuzji skręcenia kostki w pierwszym meczu fazy play-off i wrócił dopiero teraz, na trzeci mecz finału Konferencji Wschodniej. Trener od razu dał mu 31 minut, a on w tym czasie zdobył sześć punktów, pięć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty.
Edrice Adebayo wywalczył dla zespołu z Florydy 27 punktów i zebrał 16 piłek, ale to nie wystarczyło. Tyler Herro miał 22 punkty, z czego 20 rzucił w samej drugiej kwarcie, a Jimmy Butler zaaplikował rywalom 17 "oczek". Zabrakło im celności Gorana Dragicia i Jae Crowdera. Skrzydłowy wykorzystał tylko 2 na 10 oddanych rzutów z dystansu, a słoweński rozgrywający 1 na 5.
Miami Heat prowadzą w finale Konferencji Wschodniej, ale już tylko 2-1. Czeka nas teraz chwila przerwy w tej rywalizacji, czwarty mecz odbędzie się w nocy ze środy na czwartek o godz. 2:30 czasu polskiego.
Wynik:
Miami Heat - Boston Celtics 106:117 (22:31, 28:32, 24:26, 32:28)
(Adebayo 27, Herro 22, Butler 17 - Brown 26, Tatum 25, Walker 21)
Stan serii: 2-1 dla Heat
Czytaj także: Mocne otwarcie Los Angeles Lakers. Anthony Davis i LeBron James zrobili pierwszy krok do finału NBA
Kłopoty byłego gracza NBA. Ty Lawson dożywotnio zdyskwalifikowany z ligi chińskiej