Na mecz z HydroTruckiem Radom drużyna Polskiego Cukru Toruń przyjechała po czterech porażkach z rzędu. Starcie piątej kolejki Energa Basket Ligi nie poprawiło bilansu zespołu prowadzonego przez Jarosława Zawadkę. Ekipa z Grodu Kopernika przegrała 80:99 i zajmuje obecnie przedostatnie, piętnaste miejsce w tabeli. W tym sezonie nie zaznała jeszcze smaku zwycięstwa.
- HydroTruck zagrał bardzo dobry mecz, ale my na to pozwoliliśmy. Zagraliśmy bardzo źle w defensywie, popełniliśmy zbyt dużo błędów - przyznał trener torunian. - Mieliśmy dwa dni na przygotowanie się do tego meczu, ale realizacja naszych zamierzeń nie była najlepsza - nie ukrywał Zawadka.
Aż 34 "oczka" zaaplikował przyjezdnym Nickolas Neal. - Zdobywał bardzo łatwe punkty poprzez penetrację, zagrał na świetnym poziomie, a my pozwoliliśmy "rozhuśtać" się zespołowi z Radomia, zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy wydawało się, że wróciliśmy na dobrą drogę. Zmniejszyliśmy stratę do pięciu punktów, poszły dwie "trójki", z naszej strony z kolei niecelne rzuty i drużyna z Radomia zdobywała łatwe punkty po szybkim ataku. To była główna przyczyna naszej porażki - kontynuował szkoleniowiec Polskiego Cukru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
W podobnym tonie wypowiedział się Damian Kulig. - Gratulacje dla zespołu z Radomia, bo zagrał naprawdę dobre zawody. My z kolei nie przenieśliśmy założeń taktycznych na boisko. Za łatwo dawaliśmy zdobywać punkty zespołowi z Radomia i to skrzętnie wykorzystywał - podkreślił podkoszowy.
- Miał bardzo dobrą skuteczność, "swój dzień", ale myślę, że gdybyśmy zagrali bardziej agresywnie i te rzuty nie byłyby z otwartych pozycji, tylko z trudniejszych, a przeciwnicy i tak by trafiali, to wtedy moglibyśmy sobie powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko. Mieli "dzień konia" i trafiali wszystko, ale możemy być źli na siebie, rywale grali jak chcieli. Nie przeciwstawiliśmy się im, wygrali zasłużenie - zwrócił uwagę Kulig. Gospodarze zanotowali ponad 54-procentową skuteczność w rzutach z gry, w tym 60-procentową "za dwa".
Po raz kolejny Polski Cukier Toruń musiał radzić sobie bez Aarona Cela. - Chcemy, żeby Aaron wrócił jak najszybciej, ale musi być w pełni zdrowy. Być może będzie to już na mecz z Astorią, mam taką nadzieję - odpowiedział Zawadka, zapytany o przewidywany termin powrotu na parkiet jednego z liderów swojej drużyny.
- Do tej pory nie odbyliśmy treningu w pełnym składzie. Nigdy to się nie zdarzyło, a widać po dwóch ostatnich meczach, jak ważną osobą w naszym zespole jest Aaron Cel. Niewątpliwie to dla nas ciężki okres, piąty mecz z rzędu na wyjeździe. Nie ma co się usprawiedliwiać, ale jeśli gramy co trzy-cztery dni, i są to spotkania wyjazdowe, to mamy mniej czasu na regenerację i pracę, niż jak gralibyśmy w swojej hali. Od października zaczynamy serię spotkań u nas i mam nadzieję, że zaczniemy zwyciężać - zakończył Zawadka.
>> Transfery. Pszczółka Start Lublin. Maleją szanse na grę A.J. Slaughtera w PLK