Taniej nie znaczy gorzej. Legia Warszawa przy mniejszym budżecie zbudowała młody i ambitny zespół, który w każdym meczu walczy na 100 procent. Terminarz jej sprzyja, jednak stołeczni na swój sukces bardzo mocno zapracowali. W czwartym meczu przed własną publicznością, odnieśli czwarte zwycięstwo.
Nie są to także wygrane przypadkowe, o czym przekonał się Polski Cukier Toruń (84:64). Już przed ostatnią kwartą losy meczu były już praktycznie rozstrzygnięte.
- Można powiedzieć, że idą jak burza w tej lidze. Bilans 4-1 to fajny rezultat, też byśmy tak chcieli. Niestety jak na razie gramy wszystkie mecze na wyjeździe i to nie jest dla nas łatwe - tłumaczył trener Polskiego Cukru Jarosław Zawadka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 3,5-latka największą fanką Rafała Majki
Strzałem w dziesiątkę Legii okazał się transfer rozgrywającego Justina Bibbinsa, który zdobył 21 punktów. Właśnie na tej pozycji stołeczni mieli w poprzednim sezonie największy problem. Liczne eksperymenty nie wypaliły, dlatego zespół zawodził od początku do końca. Teraz z wielkim optymizmem można patrzeć w przyszłość.
- Cieszymy się że Jamel wrócił i zagrał pierwszy mecz po urazie, że Kuba Karolak grał z drobnym urazem, ale nie poddał się i walczył. Te małe rzeczy są fajnym prognostykiem na przyszłość - podkreśla Wojciech Kamiński. - Dziękuję kibicom za doping i za to, że pojawili się na trybunach i wspierali nas - dodaje trener Legii.
W następnej kolejce legioniści ponownie zagrają u siebie. Przeciwnikiem ekipy z Warszawy będzie PGE Spójnia Stargard. Początek meczu 29 września o godzinie 17:35.
Zobacz także: Anwil Włocławek odbił się od Europy. Belgowie obdarli włocławian ze złudzeń
Zobacz także: Stelmet Enea BC postraszył Zenit. Obiecujący debiut mistrzów Polski w nowym sezonie VTB