W tej historii nie było happy-endu. James Florence w ostatnim meczu przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń doznał urazu. Jego skutki są opłakane.
Pod koniec trzeciej kwarty Amerykanin zderzył się z Michałem Samsonowiczem. Amerykanin momentalnie osunął się na parkiet, ale wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał co tak naprawdę się stało. Że jest to jednak poważniejszy uraz można było wnioskować po tym, że Florence nie wrócił już do gry.
W poniedziałek klub rozwiał wątpliwości. "Niestety, nie mamy dla Was dobrych wieści o stanie zdrowia Jamesa Florence'a" - czytamy w komunikacie. Zawodnik przeszedł całą serię bardzo szczegółowych badań. Ich wyniki nie były pozytywne.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciało
Kapitan Stali tak naprawdę otrzymał wyrok: kompleksowe badania wykazały zerwanie przywodziciela długiego. 32-letniego gracza czeka zabieg operacyjny i długa rehabilitacja. Czy pojawi się jeszcze w tym sezonie na parkiecie? W Ostrowie wierzą w ten optymistyczny wariant.
Tak poważny uraz 32-latka to ogromny cios dla całej organizacji. Florence - tak jak cały zespół - źle wszedł w sezon, ale z meczu na meczu zaczynał dochodzić do swojej optymalnej formy. W bieżących rozgrywkach notował średnio 12,9 punktu, 3,5 asysty, 2,2 zbiórki i 1,1 przechwytu. Od stycznia miał ze "Stalówką" walczyć w FIBA Europe Cup.
Gdy wydawało się, że trener Łukasz Majewski w końcu znalazł klucz do zespołu, a ten podążał w dobrym kierunku, teraz otrzymał solidny cios. Ostrowianie legitymują się bilansem 8 zwycięstw i 4 porażek, co plasuje ich w górnej części ligowej tabeli.
Zobacz także:
Transferowy niewypał opuszcza MKS. Teraz trwają poszukiwania nowego gracza
Jeżeli sędziowie i liga będą go karać, on będzie wspomagał potrzebujących
HydroTruck ma nowego skrzydłowego, grał w Lidze Mistrzów i VTB