Rolands Freimanis mówi o wielkim Zastalu, dyskusjach z Tabakiem i sytuacji w Anwilu [WYWIAD]

- Jesteśmy zespołem przez wielkie "Z". Każdy mecz kreuje innego bohatera. Tak to właśnie powinno wyglądać. Anwil? Mają ciężki moment, ale odrodzą się. Zespół wróci na dobre tory po powrocie Almeidy - mówi Rolands Freimanis.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Rolands Freimanis i Żan Tabak Materiały prasowe / KK Włocławek / P. Kieplin / Na zdjęciu: Rolands Freimanis i Żan Tabak
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Zastal Enea BC wygrał 9 z 10 meczów. Mówi się, że największym rywalem Zastalu jest... sam Zastal. Co pan na to? Jesteście dominatorami PLK?

Rolands Freimanis, zawodnik Zastalu Enea BC Zielona Góra: Nie, nie, nie! Wiem, że takie określenie pojawiły się po naszym meczu z Arką, ale nie ukrywam, że ja nie lubię takiego nazewnictwa. Przestańmy w ten sposób mówić, bo nikt nam zwycięstw nie da za darmo. Musimy twardo walczyć o swoje. W Toruniu przecież przegraliśmy. Nie ma zespołów czy zawodników nieśmiertelnych, takich, których nie można pokonać. Gdy się w ten sposób myśli, to się po prostu przegrywa. Trzeba zachować zimną głowę i skupienie. Każdego traktujemy bardzo poważnie.

Przed meczem z Polpharmą, jeszcze w trakcie rozgrzewki, trener Tabak zawołał was do siebie i w mocnych słowach przekazał swoje uwagi. Podobno takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często. O czym mówił szkoleniowiec?

To nie było nic specjalnego. Trener przypomniał nam, że ten mecz jest bardzo ważny, musimy być skoncentrowani od pierwszej minuty, bo rywale będą chcieli wygrać za wszelką cenę, zwłaszcza, że ostatnio doszło tam do zmiany szkoleniowca. Myślę, że pozytywnie zareagowaliśmy na taką przemowę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie

Jak pan ocenia grę zespołu w tym momencie? To już jest ten poziom, który chcecie prezentować?

Jesteśmy ok. Nie jesteśmy jeszcze świetni, ale też nie fatalni. Idziemy cały czas do przodu, posuwamy się krok po kroku, choć sytuacja dookoła nie jest komfortowa. Koronawirus mocno torpeduje nasze plany. Zawodnicy wypadają, mecze są odwoływane. Nie jest łatwo, ale wierzę, że wyjdziemy z tego mocniejsi i pokażemy lepszą koszykówkę. Jest jeszcze dużo grania przed nami.

Eksperci mówią zgodnie: Zastal jest zespołem przez wielkie "Z". To modelowy przykład. Pan się z tym zgadza?

Tak. Trudno wskazać u nas jednego wiodącego zawodnika, od którego wszystko by zależało. U nas ta odpowiedzialność za zdobywanie punktów, kreowanie gry rozkłada się na kilku graczy. Każdy mecz kreuje innego bohatera. Tak to właśnie powinno wyglądać w zespołowej, ułożonej koszykówce. Każdy zawodnik dokłada swoją cegiełkę do sukcesów. Taki styl bardzo mi odpowiada. Cieszę się, że jestem w takim zespole.

Pasuje panu gra na pozycji środkowego?

Gram na dwóch pozycjach: "4" i "5". Skoro tam mnie trener widzi, to robię wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. Próbuję, staram się. Nadal popełniam sporo błędów, zwłaszcza w defensywie. Cieszę się, że mogę liczyć na pomoc moich kolegów, którzy sporo mi podpowiadają, udzielają wskazówek.

Jaki jest trener Tabak?

Jest bardzo wymagający, ale to przecież nic niezwykłego. Każdy trener taki jest. Żan jest wymagający, bo chce, żeby zespół grał jeszcze lepszą koszykówkę. To zrozumiałe. On był świetnym koszykarzem, później pracował w bardzo mocnych klubach. Wiele widział w swoim życiu, więc doskonale wie, co robić, by zawodnicy grali lepiej.

W trakcie meczu widzimy pana ożywione dyskusje z trenerem Tabakiem. Niektórzy nazywają to nawet lekkimi kłótniami, spięciami. Jak pan to skomentuje?

To nie są żadne kłótnie. Proszę to napisać wielkimi literami! To są dyskusje na temat różnych zagrań i sytuacji w meczu. Pytam trenera, jak widzi daną sytuację, co i jak mogę zrobić, żeby wyszło to z korzyścią dla zespołu. Czasami może ludzie widzą to tak, że gestykuluję, denerwuję się, ale pamiętajmy, że mecz to są emocje. Nie da się w 100 procentach siebie kontrolować. Zwłaszcza, gdy zależy mi na wynikach drużyny. Chcę wygrywać, chcę kolejnych tytułów. Konkludując: świetnie rozumiem się z trenerem Tabakiem.

Trener Tabak zmienił się na przestrzeni lat? Pracował pan z nim ponad dziewięć lat temu w Hiszpanii.

Trener Tabak w ogóle się nie zmienił. To jest ten sam człowiek, który ma te same zasady. Wierzy w swój system, który oczywiście przez lata dopracował, dopasowując się oczywiście do nowoczesnych trendów koszykówki. To jest bardzo dobre podejście. Widać, że jego filozofia jest skuteczna, przynosi oczekiwane korzyści.

Śledzi pan to, co dzieje się w Anwilu Włocławek?

Oczywiście. Jestem na bieżąco z tym, co dzieje się w klubie. Uważam, że przechodzą pewną transformację. Ostatnio nie szło im najlepiej, mieli ciężkie momenty, ale zobaczysz, że jak Almeida wróci, to zespół zacznie prezentować się znacznie lepiej. To centralna postać Anwilu. Trzymam za nich kciuki, bo to ważny klub na mapie Polski, oczywiście poza meczami z Zastalem. Wierzę w trenera Woźniaka, który ma sporą wiedzę, umie reagować na to, co dzieje się na boisku.

W którym zespole czuł się pan lepiej?

To prowokacyjne pytanie! Nie chcę porównywać Zastalu i Anwilu. Zespoły są kompletnie różne, zawodnicy dookoła mnie też są inni, trener wymaga ode mnie innych rzeczy, więc trudno porównywać te dwie sytuacje. Nie chcę mówić: "tu jest lepiej, czy tam było gorzej". Nie pociągniesz mnie za język.



Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Szef Legii o odejściu Sokołowskiego, temacie Dulkysa i najlepszym starcie od 52 lat [WYWIAD]
EBL. Prezes PGE Spójni o rozstaniu z Winnickim, zmianach w składzie i zatrudnieniu Mihevca [WYWIAD]
EBL. Michał Kolenda mówi o propozycji z Zastalu, kosmicznym procencie i wycieczkach do trenera [WYWIAD]

Czy pozyskanie Rolandsa Freimanisa było strzałem w "10" władz Stelmetu Enea BC?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×