[b]
[/b]Doświadczony Szymon Szewczyk został koszykarzem GTK Gliwice. Zawodnik związał się ze śląskim klubem kontraktem 1+1. Szewczyk zadebiutował w barwach GTK w piątkowym spotkaniu z Legią Warszawa. Nowy podkoszowy w 18 minut miał 4 punkty, 5 zbiórek, 3 asysty oraz 3 straty.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy w ostatnich miesiącach w pana głowie pojawiła się taka myśl: "rzucam to w cholerę i nie wracam do gry"?
Szymon Szewczyk, zawodnik GTK Gliwice: Nie.
Ani przez moment?
Gdybym powiedział inaczej, to bym zaprzeczył samym faktom. Przecież wcześniej prowadziłem zaawansowane rozmowy z Legią, Startem, Stalą, Anwilem, a teraz z GTK.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
Pytam, bo przez chwilę był pan trenerem swojego syna, Emilio. Nie korciło, żeby zostać w tej roli na dłużej?
Trenerem swojego syna zostałem nieco... z przypadku. Zacząłem to robić dzięki uprzejmości Tomasza Wilmy, który jest trenerem w MChKK Chełmno. Był bardzo otwarty na współpracę, dlatego postanowiłem spróbować, zobaczyć, jak to wygląda po drugiej stronie. Nie ukrywam, że bardzo mi zależało na rozwoju tych dzieciaków, w szczególności mojego syna.
Jak się trenuje syna?
Traktowałem Emilio na równi ze wszystkimi, ale wymagałem od niego znacznie więcej.
Co to znaczy?
Szybszego i niższego kozła, lepszej zmiany ręki kozłowania i innych elementów z koszykarskiego abecadła. Często mu mówiłem: "oczekuję od ciebie, że będziesz dobrze wykonywał ćwiczenia, trafiał regularnie spod kosza".
Jak to jest, że 9-letni chłopak rywalizuje z zawodnikami z U-15?
To jest kwestia kilku elementów. Emilio, jak na swój wiek, jest bardzo wysoki. Ma dużą kontrolę nad swoim ciałem. Często wystarczy tylko coś mu pokazać i on jest w stanie to od razu powtórzyć. Widzę po nim, że ma wysoko rozwinięte zdolności manualne. Ale to jest nadal 9-latek, więc nie ma sensu popadać w hurraoptymizm. Spokojnie podchodzę do jego koszykarskiego rozwoju.
Jakie są kulisy pana powrotu do gry i podpisania kontraktu z GTK Gliwice?
Trzeba zacząć od tego, że w niedzielę (8.11 - przy. red.) zadzwonił do mnie trener Marcin Woźniak z Anwilu Włocławek. Dzień później zadzwonił Jarosław Zięba, prezes GTK Gliwice. Powiedziałem mu, że inny klub, nie zdradzając nazwy, zadzwonił wcześniej i wyraża zainteresowanie moimi usługami. Byłem fair i jasno nakreśliłem sytuację: w środę czeka mnie tam spotkanie z trenerem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, to wtedy wrócimy do rozmów. "Ok, Szymon, rozumiem, czekam na rozwój wydarzeń" - usłyszałem w słuchawce. Nie ukrywam, że takie podejście mi zaimponowało. W czwartek prezes Zięba znów zadzwonił i od soboty zaczęliśmy wymieniać się informacjami, e-mailami. To był czas na ewentualne zastanowienie się władzom Anwilu Włocławek.
I tych konkretów zabrakło? Ta kwestia zadecydowała?
Trener Woźniak zadzwonił i powiedział wprost: "dalej nie ma zielonego światła na transfer. Przepraszam, ale nie mogę ci nic zaproponować". Wtedy w pełni skupiłem się na rozmowach z GTK Gliwice, choć jeszcze w nocy z środy na czwartek o 2:00 zadzwonił do mnie trener Robert Skibniewski z Polpharmy Starogard Gdański. W czwartek rano zadzwoniłem do niego i po przyjacielsku wyjaśniłem mu, co sądzę na temat dzwonienia po zawodnikach o tak nieludzkich porach.
Opcją numer jeden na pana liście mimo wszystko był jednak Anwil?
Na dany moment tak. Fajnie byłoby wrócić do klubu, w którym spędziłem wiele świetnych chwil. Jeżeli miałbym dwie równorzędne oferty z GTK i Anwilu, to raczej skłaniałbym się ku Anwilowi ze względu na przeszłość, ale też ludzi, którzy tam są: Ivan, Walerij, Krzysiek, trenerzy Woźniak, Kożan i Śledziński. Ale dzisiaj nie ma już rozmowy o Anwilu. Dzisiaj interesuje mnie projekt GTK Gliwice.
Wybrał pan GTK, bo...?
Konkretne rozmowy, ciekawy plan na przyszłość. W klubie pracują ludzie z wiedzą i fajnymi pomysłami. Daje się odczuć, że są pozytywnie zajarani tym, co dzieje się w tym sezonie. Chcą zbudować mocny, stabilny klub. Wszystko idzie w dobrą stronę.
Jak pan ocenia swój debiut po wielomiesięcznej przerwie?
Jestem mile zaskoczony tym, jak moje ciało zareagowało na duży wysiłek po tak długiej przerwie. Bałem się, że mogą nastąpić pewne problemy, ale wszystko całkiem przyzwoicie. Indywidualnie jestem w miarę zadowolony, ale szkoda, że nie udało się wygrać w Warszawie.
Czy jest już pan rozliczony finansowo z Anwilem?
Tak, finalnie zrzekłem się jednej wypłaty. Podpisane porozumienie zostało uregulowane przez prezesa Lewandowskiego dwa dni przed wyznaczonym terminem.
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"