Sensacja we Włocławku. Robert Skibniewski: Z Anwilem nie można grać w szachy

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Robert Skibniewski
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Robert Skibniewski

To jedna z największych sensacji obecnego sezonu. Czerwona latarnia ligi, Polpharma Starogard Gdański, pokonała na wyjeździe Anwil 96:89. Trener Robert Skibniewski zdradził receptę na sukces we Włocławku.

Przed rozpoczęciem spotkania trudno było znaleźć takich, którzy wierzyliby w zwycięstwo Polpharmy Starogard Gdański we Włocławku. Kociewskie Diabły do tego meczu przystępowały tylko z jednym zwycięstwem w czternastu rozegranych spotkaniach.

Bukmacherzy również nie widzieli żadnych szans. Za zwycięstwo drużyny z Kociewia płacili naprawdę sporo. Za każdą postawioną "złotówkę" można było zarobić nawet ponad osiem złotych!

Starogardzianie od pierwszej minuty pokazali jednak, że nie przyjechali do Włocławka jedynie na wycieczkę. Mieli plan, jak ograć Anwil, który dwa dni wcześniej pokonał Śląsk Wrocław 93:78.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką

Trener Robert Skibniewski zdecydował się na bardzo niskie ustawienie. Wyszedł z czterema graczami obwodowymi: Jamesem Washingtonem, Sebastianem Kowalczykiem, Trevonem Allenem i Stevenem Haney'em. Chciał w ten sposób przyspieszyć grę, wytrącić Anwil z równowagi. Szkoleniowiec Polpharmy jest bowiem zdania, że jeśli chcesz wygrać z ekipą z Włocławka, to nie możesz grać z nimi w "koszykarskie szachy".

- Dążyliśmy do tego, by być bardzo agresywni po obu stronach parkietu. W ataku chcieliśmy grać szybko, szukać właściwych rozwiązań i kreować wolne pozycje do rzutu. Prawda jest taka, że kiedy grasz przeciwko Anwilowi, nie możesz z nimi grać w szachy. Anwil jest świetnie przygotowany, znam trenerów Woźniaka i Kożana, wykonują kapitalną robotę pod względem skautingu, znajomości zagrywek przeciwnika. Kiedy będziesz starał się narzucić swoje tempo jest łatwiej. Takie jest moje przemyślenie - komentuje Robert Skibniewski.

Gdy na początku czwartej kwarty Anwil prowadził różnicą 10 punktów (81:71), wydawało się, że Polpharma ponownie zejdzie z parkietu jako pokonana. Tym razem było jednak inaczej. Swoje zrobiły ciężkie treningi, które trener Skibniewski wdrożył w trakcie przerwy reprezentacyjnej. Kociewskie Diabły miały sporo sił w czwartej kwarcie. Dzięki serii 11:2 wróciły do gry, a w ostatnich sekundach przechyliły szalę na swoją korzyść. Kluczowy rzut trafił Grzegorz Surmacz.

Dla Skibniewskiego było to premierowe zwycięstwo w roli pierwszego trenera w Energa Basket Lidze. Ciekawostką jest fakt, że jako koszykarz Polpharmy swoje pierwsze zwycięstwo również odniósł we Włocławku. Później w Hali Mistrzów grał też jako zawodnik Anwilu. Ma z tym miejscem świetne wspomnienia.

- To świetne uczucie. Na tym to polega, taka to jest praca. Możemy dobrze trenować, świetnie prezentować się na treningach, ale i tak wszystko sprowadza się do wygrania meczu. Wierzę w tę drużynę i w potencjał tych chłopaków. Oni dobrze o tym wiedzą. Przepracowali kapitalnie ostatnie dwa tygodnie, jestem bardzo zadowolony. W tę stronę będziemy szli - zapowiada Skibniewski, który zwraca się też do kibiców, którzy przestali wierzyć w drużynę po ostatnich niepowodzeniach.

- Po serii porażek miło jest zakończyć w ten sposób pierwszą rundę rozgrywek - zwycięstwem z tak utytułowaną drużyną. Chciałbym zadedykować to zwycięstwo wszystkim naszym kibicom, tym, którzy nie stracili jeszcze wiary w ten zespół, a także dać światełko w tunelu tym mniej wierzącym. To zwycięstwo jest w największej mierze dla was - podkreśla.

Polpharma jest także aktywna na rynku transferowym. Trwają poszukiwania polskiego gracza, który uzupełniłby wąską rotację. W sobotę starogardzianie musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Jacka Jareckiego. - Rozglądamy się na rynku - przyznaje Skibniewski.

Kociewskie Diabły z bilansem 2:13 zajmują ostatnie miejsce w tabeli PLK. MKS Dąbrowa Górnicza ma jedno zwycięstwo więcej na swoim koncie, z kolei HydroTruck wygrał cztery spotkania.

Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"

Źródło artykułu: