Krzysztof Szubarga mówi o kontuzji, końcu kariery i zwariowanym sezonie [WYWIAD]

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Krzysztof Szubarga
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Krzysztof Szubarga

Nie ukrywam, że był lekki strach. Wróciły dawne problemy z plecami, ból był uciążliwy, ale na szczęście obecnie sytuacja nie jest taka zła. Liczę, że wkrótce wrócę - mówi nam Krzysztof Szubarga.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Bardzo pechowo się ten sezon dla pana układa...[/b]

Krzysztof Szubarga, rozgrywający Asseco Arki Gdynia: Nic dodać, nic ująć. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek trafiłem na izolację z powodu zakażenia koronawirusem. Wypadłem z treningów na ponad trzy tygodnie. Później miałem naderwany mięsień, a teraz odezwały się "stare demony", czyli problemy z plecami. Wszyscy wiedzą, że moja historia z plecami jest duża i długa. Trzeba ten temat potraktować bardzo poważnie.

Zacznę od koronawirusa. Jak pan przeszedł chorobę?

Można powiedzieć, że przeszedłem chorobę bezobjawowo. 2-3 dni miałem słabsze, czułem się nieco gorzej. Później wszystko wróciło do normy. Ale w domu spędziłem ponad 20 dni...

Dlaczego?

Obowiązywały jeszcze stare zasady, więc musiałem otrzymać dwa testy negatywne z rzędu. U mnie najpierw wyszedł wynik niejednoznaczny, co wydłużyło pobyt w domu. Na dodatek wiedząc, że wynik jest pozytywny, nie mogłem za bardzo trenować, nie chciałem osłabiać organizmu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką

Przejdźmy do kontuzji pleców. Na ile ten problem jest poważny? Poproszę o szczerą odpowiedź, bo w ostatnich dniach sporo różnych głosów usłyszałem na temat pana zdrowia.

Na pewno plecy po tylu latach grania są mocno przeciążone. Organizmu nie da się po prostu oszukać. Teraz ten problem ponownie się odezwał, dlatego trzeba do tego podejść spokojnie i z dużą rozwagą. Na pewno nie mogę tego zlekceważyć. Nie mogę wrócić za szybko, bo to może odbić się czkawką.

Czy realne było to, że ta kontuzja zakończy pana sezon?

Nie wydaje mi się. Warto odnotować, że problem z plecami pojawił się po raz pierwszy od momentu, gdy gram w Asseco Arce Gdynia, a to już mój piąty sezon w tym zespole. Być może za mało wykonywałem ćwiczeń i stabilizacji, stąd ten problem się pojawił.

Z pana słów wnioskuję, że już niedługo zobaczymy pana na parkiecie. Dobrze myślę?

Na to liczę. Każdego dnia jest duża poprawa. Mam nadzieję, że wkrótce pojawię się na parkiecie. Zrobię wszystko, by wrócić i dokończyć ten sezon z zespołem.

To prawda, że z uraz pleców pojawił się w trakcie meczu z Anwilem Włocławek?

Tak. W drugiej połowie, po jednej z akcji poczułem ból, który mi doskwierał już do końca spotkania, ale adrenalina i szansa zwycięstwa nie pozwoliła mi pozostawić zespołu w takim meczu.

Była obawa, strach?

Tak. Był lekki strach. Wróciły dawne wspomnienia, kilka następnych dni nie były łatwe, ból był uciążliwy, ale na szczęście obecnie sytuacja nie jest taka zła.

Powrót problemów z plecami dał do myślenia w kontekście przyszłości?

Jak najbardziej. Przed sezonem mówiłem, że swoją przyszłość uzależniam od swojego stanu zdrowia. Pojawiły się problemy i zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Na ten moment nie ma z mojej strony żadnej konkretnej deklaracji. Sytuacja jest 50 na 50.

Jak pan ocenia ligę w tym sezonie?

Zwariowany sezon. Tylko Zastal Enea BC trzyma równy poziom. Wyglądają rewelacyjnie, jak zespół z poziomu Euroligi, na który patrzy się z ogromną przyjemnością. Cała reszta drużyn gra na podobnym poziomie, każdy może ograć każdego. Kiedyś były 2-3 ekipy poza zasięgiem, które walczyły między sobą o mistrzostwo Polski. Teraz tego nie ma. Jest Zastal i cała reszta.

Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Tomasz Jankowski mówi o komentowaniu, idealnym Lundbergu i kiepskim Anwilu [WYWIAD]
Kredyty, rodzina, agenci. Jakub Garbacz opowiada o drodze na szczyt [WYWIAD]

Źródło artykułu: