Koszykarze KS Księżak Łowicz z bilansem dziewięciu zwycięstw i ośmiu porażek zajmują siódme miejsce w ligowej tabeli Suzuki 1LM, skutecznie realizując przedsezonowe założenia.
Czy to ostatni taki sezon? - takie pytania nasuwają się od kilku dni. Na słupach ogłoszeniowych w mieście pojawiły się plakaty, a w lokalnej prasie "Nowy Łowiczanin" artykuł o finansowej aferze w Księżaku. Z materiału wynika, że kontrola przeprowadzona przez ratusz wykazała, że 330 tysięcy złotych dotacji zostało wykorzystane niezgodnie z jej przeznaczeniem, w związku z czym, sprawa została zgłoszona do prokuratury.
- Otrzymaliśmy wstępny protokół pokontrolny i mamy 21 dni od daty otrzymania na ustosunkowanie się do jego treści. Dużo rzeczy jest niezgodnych z prawdą. Pracownik urzędu miejskiego nie miał prawa udostępnić szczegółów tego protokołu na tak wczesnym etapie, bo nie ma on mocy prawnej - mówi nam klub. - Na pewno podejmiemy odpowiednie kroki, dlatego nie będziemy tego komentować. Informacja jest do ujawnienia w momencie, gdy dokument ma moc prawną, a w tej chwili jest w wersji roboczej, wszystko jest weryfikowane. A my mamy prawo się od tego odwołać i przedstawić swoje wyjaśnienie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sexy prezenterka TV wraca na boisko!
We wstępnym protokole, który miał wykazać, w jaki sposób zagospodarowano publiczne pieniądze pojawiło się kilka kwestii.
Jak rozpisywano pieniądze dla graczy?
Z artykułu Wojciecha Waligórskiego możemy dowiedzieć się, że w ofercie złożonej ratuszowi klub wymienia dwóch trenerów i jednego asystenta trenera jako prowadzących zarówno pierwszą, jak i drugą drużynę. Tymczasem, w rozliczeniu dotacji widnieje aż ośmiu trenerów, którym wystawiono umowy zlecenia. Jedynie Michał Spychała, rzeczywisty trener był faktycznie zgłoszony do rozgrywek PZKosz, a pozostali zgłoszeni byli jako zawodnicy, którzy reprezentowali klub na parkiecie.
Jeden z zawodników miał inkasować pieniądze jako "odpowiedzialny za bazę danych - skauting", inny jako "trener odpowiedzialny za statystyki", natomiast jeszcze inny wskazany jest jako "trener główny", podczas gdy faktycznie szkoleniowiec pobierał wynagrodzenie z tej dotacji jako "trener przygotowania motorycznego". Nigdzie nie ma efektów zleconej pracy, a niemal na każdym rachunku przy dyspozycji "przelewem" napisane było "gotówką". Niemniej jednak, ma brakować na to podpisów i potwierdzenia.
Mecze, które się nie odbyły
Rozgrywki zawieszono 12 marca 2019 roku, w związku z czym Księżak Łowicz rozegrał jedynie 4 ligowe spotkania w czasie obowiązywania umowy z miastem. W sprawozdaniu klub ujął aż 16 meczów sparingowych, które miały się odbyć między 3 lutego a 30 czerwca. Po konsultacji ratusza z klubami, z którymi Księżak miał te sparingi rozgrywać, okazało się, że żaden z nich się nie odbył.
W rozliczeniu wykazano 85 poleceń wyjazdów służbowych zatytułowanych "przejazdy zawodników na mecze ligowe, turnieje i treningi", rozliczając je jako delegacje. Często pojawiały się podobne kwoty, a ich powtarzalność może wynikać z tego, że dotyczą koszykarzy, którzy dojeżdżali do Łowicza. Natomiast w materiale pada pytanie, czy faktycznie te pieniądze otrzymali. Co więcej, klub w rozliczeniu wykazał wszystkie spotkania, przedstawiając płatne gotówką kwoty za tak zwane ekwiwalenty i ryczałty sędziowskie. Na to brakuje rachunków, a podpisy na rozliczeniach meczów, które się nie odbyły, mają różnić się od tych, które faktycznie rozegrano.
Dotacja na koszykarski klub była w wysokości wspomnianych 330 tysięcy złotych. W sierpniu 2020 roku do miejskiej kasy zwrócono zaledwie 5 tysięcy złotych tytułem niewykorzystanej dotacji. "To zwróciło uwagę" - argumentują. Kontrolę przeprowadził Wydział Kultury, Sportu i Turystyki, a według pracownika, który tę inspekcję przeprowadzał, zaniedbań jest znacznie więcej.
Co dalej z Księżakiem?
- Niniejszy protokół jest wersją wstępną protokołu, do którego zarząd KS Księżak ma prawo się odnieść. Jako pierwsi wystąpiliśmy do ligi z prośbą o przełożenie meczów, bo nie mogliśmy korzystać z obiektów sportowych. Później rozgrywki zostały zawieszone, a ostatecznie sezon zakończono - przypomina klub. - Zarzuty są wyssane z palca, wszystko jest zgodne, a wcześniejsze kontrole nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Nie mają umocowania prawnego. To działanie na szkodę stowarzyszenia, podważanie wiarygodności. Na razie wszystko jest domysłem. Nie można kogoś oskarżyć, bo ktoś coś napisał i mógł zrobić błąd.
Sprawa cały czas jest w toku. "Może to oznaczać koniec klubu. Ujawniony przez kontrolę proceder może, a właściwie musi zakończyć się dla klubu katastrofą finansową, prawną i wizerunkową" - podsumował dziennikarz w artykule, który został zamieszczony również na portalu Łowiczanin.embuk.eu (cały materiał tutaj).
Zobacz także: Koszykówka. Dominika Kuchta: Psycholog sportu? To nie doraźna pomoc w problemie [WYWIAD]
Suzuki I liga. Transferowa cisza na zapleczu ekstraklasy. Czyli o kulisach transferów i potrzebie obcokrajowca