Energa Cup 2021. Poważny rywal odpalił alarm. Mike Taylor i cała kadra mają nad czym myśleć

PAP / Andrzej Grygiel  / Na zdjęciu: Jarosław Zyskowski
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Jarosław Zyskowski

W finale Energa Cup 2021 Rosjanie nie pozostawili złudzeń reprezentacji Polski. Wygrali pewnie 78:63. Kadra Mike'a Taylora w niektórych momentach wyglądała na totalnie bezradną. Są powody do obaw?

Mecze kontrolne mają pokazać, w których elementach kadra ma największe braki. Spotkanie z Rosją, nazwijmy ją poważnym rywalem, pokazała tych braków całkiem dużo.

38 procent skuteczności czy 16 strat to jedne z tych najważniejszych rzeczy. Rywale rozkręcali się pomału, ale gdy w końcu weszli na swoje obroty, okazali się nieuchwytni.

Kluczowe dla losów meczu okazały się minuty tuż po wyjściu z szatni na drugą połowę. Wydawało się, że nasi w niej pozostali, a Rosjanie wprowadzili do gry własne zasady.

ZOBACZ WIDEO: Żona Wilfredo Leona: Cenię w nim przede wszystkim dobre serce

Druga połowa zaczęła się od serii 14:0 dla naszych rywali. To wystarczyło, bo do końca okazali się już dla Biało-Czerwonych nieuchwytni. Kluczem dla Rosjan okazała się dyspozycja dwóch weteranów.

Pod koszem nie do zatrzymania był Timofey Mozgov. Ten w pełni wykorzystywał przewagę siły i centymetrów - z łatwością zdobył 20 punkt, a w grze spędził ledwie 18 minut. Na obwodzie wstrzelił się z kolei Andrey Vorontsevich (4 "trójki" po przerwie).

Gdy doszła do tego mocniejsza defensywa, Polacy nie byli już nawet blisko tego, żeby odrobić straty i doprowadzić do emocjonującej końcówki. Rekordowo Rosjanie mieli nawet 18 "oczek" przewagi.

Co jeśli chodzi o Polskę? Gdy w pierwszej kwarcie wpadło kilka "trójek", a Biało-Czerwoni zaliczyli serię 10:0 wszystko wyglądało całkiem optymistycznie. W piętnastej minucie było nawet 27:15 dla ekipy Mike'a Taylora, a bardzo dobry fragment zaliczył Jarosław Zyskowski.

Rosjanie jeszcze przed przerwą zdołali jednak odrobić dużą część strat, a po przerwie byli już nieosiągalni. Polacy fatalnie zaczynali kwarty, brakowało przede wszystkim skuteczności i dokładności. O ile z Meksykiem w sobotę udało się wyjść obroną ręką, o tyle na Rosję było to już zdecydowanie za mało.

W reprezentacji nadal brakuje Mateusza Ponitki, który przechodzi proces rehabilitacji po kontuzji pachwiny. W tym tygodniu do zespołu ma dołączyć Michał Sokołowski. Widoczny jest też brak A.J. Slaughtera, ale ten będzie dostępny dla reprezentacji dopiero w Kownie, tuż przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Ten startuje 29 czerwca.

W meczu o 3. miejsce Meksyk pokonał 74:61 Tunezyjczyków. Przypomnijmy, że w sobotę Biało-Czerwoni pokonali Meksyk 80:75, a Rosja Tunezję 69:42.

Polska - Rosja 63:78 (14:8, 19:22, 19:28, 11:20)

Polska: Jarosław Zyskowski 16, Łukasz Kolenda 10, Michał Michalak 9, Aaron Cel 6, Damian Kulig 5, Jakub Garbacz 5, Adam Waczyński 3, Aleksander Balcerowski 3, Dominik Olejniczak 2, Łukasz Koszarek 2, Adam Hrycaniuk 0, Andrzej Mazurczak 0.

Rosja: Timofey Mozgov 20, Andrey Vorontsevich 16, Anton Astapkovich 10, Filipp Gafurov 8, Evgeny Baburin 8, Mikhail Kulagin 6, Ivan Strebkov 6, Anton Kardanakhishvili 2, Vladimir Ivlev 0, Grigory Motovilov 0.

Zobacz także:
Garbacz coraz pewniejszy w kadrze. Ma swój kolejny cel. "To trenerzy dokonają wyboru"
"Sokół" może lecieć na kadrę. Powtórka półfinału nie poszła po myśli jego zespołu

Komentarze (3)
avatar
Nie zaszczepię się
15.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Będzie blamaż w Kownie jak kopacze na Euro. 
avatar
Jan Kowalski
14.06.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To alarm się odpala? 
avatar
Laroslaw
13.06.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie zpomonajmy że Rosjanie to naród pełen symboli i pamiętliwy. Pokonalismy ich w Chinach. How dare we