Jak na razie zdecydowanie największym przegranym okresu transferowego w NBA jest Dennis Schroder. Niemiecki zawodnik był przekonany o tym, że chętnych na jego usługi nie zabraknie i że w związku z tym od początku sierpnia będzie mógł przebierać w ofertach. Rzeczywistość okazała się jednak dla niego wręcz brutalna.
Koszykarz, który ostatni sezon spędził w Los Angeles Lakers (śr. 15,4 pkt. 5,8 as. 3,5 zb.) jest obecnie niezastrzeżonym wolnym agentem i może podpisać umowę z jakimkolwiek klubem. Problem jednak w tym, że nie ma chętnych na to, aby go zatrudnić!
Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że pod koniec marca szefostwo Lakers zdecydowało się zaproponować 27-latkowi czteroletni kontrakt o wartości aż 84 milionów dolarów. Playmaker reprezentacji Niemiec uznał jednak, że nie ma sensu przyjmować tej oferty i warto poczekać na to, co przyniesie przyszłość.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana składu sztafety przed finałem dała złoty medal? "Słabsi zawodnicy zostali wymienieni na szybszych"
W kuluarach NBA mówiło się bowiem o tym, że Schroder oczekiwał pięcioletniej umowy, która zapewniłaby mu 100-120 milionów dolarów. Pierwsze dni sierpnia pokazują jednak, że koszykarz mocno przecenił swoją wartość.
Obecnie bowiem żaden z klubów nie zamierza zaoferować mu tak wysokiego kontraktu. Takie informacje przekazał niedawno Mark Stein z NY Times, który dodał ponadto, że wymagania Niemca spowodowały, że zainteresowanie nim jest wprost znikome.
Wcześniej chciały go u siebie chociażby Miami Heat (finalnie zatrudnili Kyle'a Lowry'ego), Chicago Bulls (wzięli do siebie Lonzo Balla) czy też Dallas Mavericks, ale ostatnie doniesienia mówią o tym, że klub z Teksasu już nie widzi 27-latka w swoich szeregach.
Oprócz Schrodera wolnymi agentami pozostają jeszcze m.in. Lauri Markkanen, Andre Iguodala, Kelly Oubre czy też Paul Millsap.
Czytaj także:
NBA. Collins podpisał kontrakt za duże pieniądze. Jest też poważne wzmocnienie Knicks >>