Wypełniono lukę po Loganie: PGE Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg 79:73 (relacja)

Bez kontuzjowanego Davida Logana, ale za to ze skutecznymi Thomasem Kelatim (25 punktów) oraz Iwo Kitzingerem (20 punktów) PGE Turów wygrał pierwszy pojedynek z Kotwicą Kołobrzeg i w serii do trzech zwycięstw prowadzi 1:0.

Damian Chodkiewicz
Damian Chodkiewicz

- Pierwszy mecz w fazie play-off zawsze jest najtrudniejszy - rozpoczął swoją wypowiedź na konferencji prasowej Saso Filipovski, trener PGE Turowa. Słoweniec miał racje, bowiem chociaż zgorzelczanie wygrali, to Kotwica łatwo skóry nie sprzedała.

Od początku nie było widać braku na parkiecie Davida Logana, chociaż to Brandon Armstrong celnym rzutem za trzy otworzył wynik środowego spotkania. Wicemistrzowie Polski głównie za sprawą Iwo Kitzingera i Thomasa Kelatiego, ubiegłorocznego lidera zgorzeleckiej drużyny, doskonale wypełnili lukę po Amerykaninie. Gospodarze środowego spotkania prowadzili 11:5 i wydawało się, że do samego końca będą kontrolować wynik meczu. Ciężar gry wziął na siebie jednak Chris Daniels, który niemal w pojedynkę zniwelował nieco wynik spotkania. Kapitalnym rzutem z niemal dziewiątego metra popisał się Alvin Snow i co ciekawsze - trafił równo z syreną kończącą pierwsze dziesięć minut meczu.

Kotwica walczyła dzielnie i nawet po punktach Grega Davisa wyszła w drugiej kwarcie na prowadzenie, ale natychmiast zostało ono zniwelowane przez wicemistrzów Polski. Po serii punktów znakomitych tego dnia Kelatiego i Kitzingera to wicemistrzowie Polski mogli cieszyć się z czteropunktowego prowadzenia do przerwy.

Na początku trzeciej kwarty po akcjach Kelatiego i Kitzingera zgorzelczanie prowadzili 11:2 i osiągnęli trzynaście punktów przewagi (45:32), ale kołobrzeżanie nie rezygnowali z walki, bowiem celnymi rzutami popisali się Armstrong, David i Tomasz Cielebąk.

- Przez trzy kwarty graliśmy dobrze w obronie, ale w ostatniej kwarcie nasza defensywa, zarówno jak i koncentracja, stały na bardzo niskim poziomie. Kiedy w końcówce potrzebowaliśmy skupienia i spokojnego dowiezienia zwycięstwa do końca, to popełniliśmy bardzo głupie straty - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Saso Filipovski, szkoleniowiec PGE Turowa.

Kotwica jednak dużo szkody narobiła sobie sama, ponieważ w czwartej części spotkania przewinieniami technicznymi za dyskusje z sędziami zostali ukarani trener Sebastian Machowski i rzucający Brandon Armstrong. Turów doskonale wykorzystywał te prezenty i odskoczył na kilka punktów, bowiem bardzo dobrze pod koszem spisywali się Harding Nana i Marko Scekić, jednak z powodu naporu gości nie ustrzegł się błędów. Kilka fatalnych strat w ostatnich minutach niepotrzebnie doprowadziło do nerwowej końcówki. Dwukrotnie za trzy trafił Snow i kołobrzeżanie przegrywali tylko dwoma punktami (73:71), a trener Machowski nakazał swoim zawodnikom faulować. Najpierw na linii nie pomylił się Scekić, a kapitalnym przechwytem podpisał się Iwo Kitzinger i to zgorzelczanie dowieźli wygraną 79:73 do końca.

- Do samego końca było blisko, ponieważ nie poddaliśmy się. Jestem bardzo zadowolony z wysiłku, jaki włożyliśmy w to spotkanie, ale nie jestem zadowolony z popełnionych strat, z powodu których musieliśmy gonić - komentował po meczu Sebastian Machowski, trener Kotwicy, który dodał po chwili, iż wyciągną wnioski z popełnionych błędów i czwartek postarają się wygrać.

Zbiórki, które miały być atutem Kotwicy, okazały się jednym z kluczy do zwycięstwa PGE Turowa. Chociaż Daniels zebrał aż 14 piłek, to nie miał łatwego życia ze Scekiciem, a zgorzelczanie mieli aż 11 zbiórek w ataku i zupełnie zdominowali grę na tablicach. - Jutro musimy zagrać dużo lepiej w obronie zwłaszcza pod tablicami i pomóc naszym niskim graczom na pick&rollach - komentował Scekić.

- Przegraliśmy mecz, ponieważ mieliśmy zbyt dużo strat i pozwoliliśmy gospodarzom zebrać jedenaście piłek w ataku. Graliśmy całkiem nieźle do 35 minuty - mówił Bigus, który w środę nie miał łatwego życia pod tablicami, bowiem często bardzo siłowo musiał rywalizować z podkoszowymi PGE Turowa.

W siódmej minucie spotkania źle na parkiet spadł Robert Witka i musiał opuścić parkiet. Zawodnik po chwili jednak wrócił na boisko, ale po popełnionym faulu zszedł z niego i do końca meczu przesiedział na ławce rezerwowych. Występ polskiego skrzydłowego w drugim meczu w Zgorzelcu stoi pod znakiem zapytania.

PGE Turów Zgorzelec - Kotwica Kołobrzeg 79:73 (15:12, 19:18, 16:11, 29:32)

PGE: Thomas Kelati 25, Iwo Kitzinger 20, Marko Scekic 12, Slobodan Ljubotina 8, Harding Nana 5, Andres Rodriguez 4, Vjeko Petrović 3, Dragisa Drobnjak 2, Robert Witka 0.

Kotwica: Chris Daniels 20, Alvin Snow 15, Rafał Bigus 12, Tomasz Cielebąk 10, Brandon Armstrong 8, Greg Davis 6, Sefton Barret 2, Gabriel Szalay 0, Dawid Bręk 0.

Stan rywalizacji: 1:0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×