Wymowny obrazek. Ograł Stal i Zastal, a mówi o... niedosycie

Facebook / True Photo Agnieszka Żukowska / Na zdjęciu: Mantas Cesnauskis, trener Grupa Sierleccy Czarni Słupsk
Facebook / True Photo Agnieszka Żukowska / Na zdjęciu: Mantas Cesnauskis, trener Grupa Sierleccy Czarni Słupsk

Mantas Cesnauskis był mocno przygnębiony na konferencji prasowej, mimo że kilkanaście minut wcześniej w świetnym stylu jego zespół rozprawił się z mistrzem Polski. Niestety było to pyrrusowe zwycięstwo.

Wygraną z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski (88:80) słupszczanie okupili kontuzją Macieja Kucharka, jednego z najważniejszych Polaków w rotacji beniaminka Energa Basket Ligi. Koszykarz w trakcie pierwszej kwarty nabawił się poważnej kontuzji kolana.

Przez kilkanaście sekund zwijał się z bólu na parkiecie, podbiegł do niego nawet trener Igor Milicić (obaj współpracowali w zeszłym sezonie). Boisko opuścił dopiero przy pomocy kolegów (nie był w stanie stanąć na lewą nogę). Pierwsze diagnozy nie były optymistyczne - problemy z więzadłem. W momencie publikacji artykułu, klub nie podał żadnych informacji.

Na konferencji prasowej Mantas Cesnauskis był załamany. To był wymowny obrazek, mimo że kilkanaście minut wcześniej w świetnym stylu jego zespół rozprawił się z mistrzem Polski. Już wtedy szkoleniowiec beniaminka PLK wiedział, że to zwycięstwo uzyskane dużym kosztem. Zwrócił się do też samego Kucharka, na którego mocno liczył w tym sezonie. Był podstawowym graczem w jego rotacji.

ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet

- Mam mieszane uczucia. Oczywiście nasz piękny sen trwa, wygraliśmy czwarty mecz z rzędu, w tym z dwoma najlepszymi zespołami w PLK. Dla nas to są wielkie zwycięstwa. Ten zespół pokazuje ogromny charakter, mogę mówić jedynie w samych superlatywach. Ale niestety jest druga strona medalu... - powiedział.

- Kontuzja Kucharka wyglądała bardzo poważnie. Ten chłopak mocno zasuwał na treningach i nie zasługuje na to, co mu się ponownie przydarzyło. Mam nadzieję, że wróci jeszcze silniejszy - dodał.

- Ten mecz wygraliśmy dla Maćka Kucharka. Gdy doznał kontuzji, to mocno się tym przejęliśmy i zaczęliśmy grać z jeszcze większym sercem. Dawaliśmy z siebie wszystko - zaznaczył Jakub Musiał, który miał wielki wkład w zwycięstwo słupszczan. Waleczny obwodowy wykonał tytaniczną pracę w defensywie, a ponadto zdobył osiem punktów, pięć zbiórek i cztery asysty. Miał też najwyższy wskaźnik plus/minus w całym zespole (+16).

Beniaminek PLK idzie jak burza. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk i Anwil Włocławek to dwie drużyny w rozgrywkach, które po czterech kolejkach mogą pochwalić się statusem niepokonanej. Obie ekipy mają podobnych rywali na swoim rozkładzie (Czarni ograli HydroTruck, a Anwil Enea Astorię), a wszystko z racji tego, że słupszczanie grają z zespołami, z którymi wcześniej rywalizowali włocławianie.

Gracze Mantasa Cesnauskisa po raz czwarty w tym sezonie przegrywali do przerwy różnicą ponad dziesięciu punktów i po raz czwarty zdołali odwrócić losy meczu. Tym razem w starciu z samymi mistrzami Polski.

- Jesteśmy drużyną come-backów, drużyną walczaków, z wielkim charakterem, która nigdy się nie poddaje. To wychodzi od trenera, która nas świetnie motywuje. Chcemy coś udowodnić w tej lidze, pokazać, że nie warto nas skreślać - zaznaczył Jakub Musiał.

Beniaminek, który w poprzednim sezonie wygrał I ligę i awansował do ekstraklasy, ma bilans 4:0. O piąte zwycięstwo powalczy w sobotę w Bydgoszczy, rywalem miejscowa Enea Abramczyk Astoria.

Zobacz także:
Kamil Chanas: koszykarz-dziennikarz. Marzy o rozmowie z Griszczukiem [WYWIAD]
Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu: Kryzys z całą pewnością jest już za nami
Trenował kiedyś Milicicia. Mówi nam, że kilka lat czekał na PLK! [WYWIAD]
Łukasz Wiśniewski: trener-komentator. Nam mówi o kulisach zakończenia kariery. Złoto? Dla Stali! [WYWIAD]

Komentarze (0)