- W Czarnych - obok Klassena i Garretta - to ja nawet mógłbym trochę pograć w ekstraklasie - taką wypowiedzią trener Milos Mitrović sprawił, że bardzo głośno się zrobiło o 25-letnim Bartoszu Jankowskim. Ten, niechciany w Asseco Arce Gdynia, znalazł swoje miejsce w Czarnych Słupsk. W drużynie beniaminka PLK błyskawicznie się odnalazł, stając się ważną częścią zespołu Mantasa Cesnauskisa.
Naszą rozmowę - co nie jest zaskoczeniem - zaczynamy od pytania o wypowiedź trenera Mitrovicia. Tego wcześniej skrytykował m.in. Cesnauskis, czyli obecny szkoleniowiec 25-latka. - Nie chcę o tym mówić, następnie pytanie proszę - szybko ucina jednak temat nasz rozmówca.
W gdyńskim zespole Jankowski miał być dostarczycielem punktów z obwodu, pomagać także w kreacji gry. W takiej roli widział go Serb Mitrović, który obserwował jego poczynania w I-ligowym zespole z Opola. A po kilku meczach okazało się, że dla 25-latka... brakuje miejsca w składzie. W Arce zagrał tylko jeden mecz na inaugurację przeciwko Legii.
"Znajdź sobie nowy klub"
Asseco Arce - w trakcie trwania rozgrywek - zdjęto ban na robienie transferów i w Gdyni pojawiło się trzech nowych obcokrajowców (w tym dwóch na obwód: Lamonte Turner i David Czerapowicz). Uznano, że Jankowski już nie będzie potrzebny. Gracz przedstawia nam kulisy rozstania z gdyńskim klubem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"
- Dostałem informację z klubu, że zmienia się sytuacja i w zespole pojawią się gracze zagraniczni, po tym jak zdjęto zakaz transferowy. To jednocześnie oznaczało, że zabrakło dla mnie miejsca w drużynie. "Najlepiej by było, gdybyś znalazł sobie nowe miejsce pracy" - usłyszałem. Nieoczekiwany zwrot sytuacji. Zaskoczenie było duże, ale czasami tak w sporcie się dzieje. To jest biznes - komentuje Jankowski.
- Czy mam żal do Arki? Nie. Każde doświadczenie jest przydatne, czegoś uczy i można coś z niego wynieść - dopowiada.
Wiemy, że koszykarz otrzymał propozycje z I-ligowych klubów, ale bardzo mu zależało na pozostaniu na poziomie PLK. I tym właśnie... najbardziej zaimponował Mantasowi Cesnauskisowi, który bardzo chciał go w swojej drużynie, po tym jak poważnej kontuzji kolana doznał Maciej Kucharek.
- Wiem, że miał dużo lepsze propozycje finansowe z I ligi, ale dostałem od niego konkretną informację: "chcę być w PLK, nawet kosztem większych pieniędzy w I lidze. Mam coś do udowodnienia". Nie ukrywam, że on idealnie pasuje do naszego systemu, świetnie gra obok Klassena i Garretta - opowiada Cesnauskis.
- Nie ukrywam, że był stan zawieszenia. Nie wiedziałem, co się wydarzy. Zależało mi na grze w PLK. Były propozycje z I ligi, ale chciałem zostać na tym poziomie. Gdy pojawiła się oferta z Czarnych Słupsk, to szybko zdecydowałem się na tę opcję. Negocjacje nie trwały długo - wspomina Jankowski.
"Wskakuj, nie ma na co czekać"
Wydawało się, że 25-latek będzie powoli wprowadzany w tryby słupskiej maszyny, która wtedy miała bilans 4:0. Trener Cesnauskis nie chciał jednak czekać i już w debiucie dał mu... 20 minut gry. W Bydgoszczy zdobył pięć punktów, później było tylko lepiej.
W meczu ze Śląskiem spędził na parkiecie aż 33 minuty, w tym czasie uzyskał 14 pkt (5/9 z gry), 5 asyst i 5 zbiórek. A w hitowym starciu przeciwko Anwilowi trafił trzy ważne "trójki", dając drużynie tlen w kluczowych momentach. Czarni wygrali w Hali Mistrzów 80:75.
- Czuję wielką radość z gry - nie ukrywa Jankowski. - Chciałbym podziękować trenerowi za zaufanie, którym mnie obdarzył, jestem mu za to wdzięczny. Ale też nie byłem zbytnio zaskoczony, gdy w debiucie dał mi tyle minut. Wiedziałem, że jest dziura w składzie po kontuzji Maćka Kucharka - komentuje.
21 października Jankowski wrócił na "stare śmieci", mógł znów pokazać się przed gdyńską publicznością. Czarni z łatwością wygrali 87:59, a Jankowski zdobył 5 pkt i miał 4 zbiórki. Czy chciał w tym meczu coś udowodnić?
- Tak jak w każdym meczu: chcę udowodnić graczowi, co wychodzi naprzeciwko mnie, że jestem lepszy i przyczynić się do wygrania meczu. Tyle - zaznacza.
Jankowski, który grał już wcześniej na parkietach PLK w barwach Anwilu Włocławek (stamtąd pochodzi) i Asseco Arki Gdynia, nie ukrywa, że to właśnie w Słupsku dostał taką prawdziwą i dużą szansę. To też poniekąd wynika z tego, że wcześniej zmagał się z problemami zdrowotnymi, które wybiły go z rytmu. Musiał nawet na kilka lat przenieść się do I ligi. Tam się odbudował i z powodzeniem wrócił na parkiety PLK.
- Ja czułem się na siłach, ale miałem takie wrażenie, że inni mieli wątpliwości co do mojego stanu zdrowia. To nawet było trochę zrozumiałe, nie miałem do nikogo pretensji - wyjaśnia. Jankowski w samych superlatywach wypowiada się na temat trenera Czarnych Słupsk. Zespół z bilansem 7:2 jest w czołówce PLK.
- U trenera Cesnauskisa fajne jest to, że wszyscy znają swoje role i miejsce w drużynie. Jest jasno określona hierarchia. Ale też nie ma tego, że "ty rób tylko to, a innych rzeczy nie dotykaj". To ma duży wpływ na to, że zawodnik może złapać dobry rytm, poczuć się potrzebny drużynie - mówi Jankowski.
25-latek w barwach Czarnych Słupsk wystąpił w 5 meczach, w których średnio zdobywa 8,4 punktu i 3,2 zbiórki. Na parkiecie spędza ponad 22 minuty.
CZYTAJ TAKŻE:
Andrej Urlep - sprawiedliwy furiat. Ile zostało z jego magii?
Kluby dzwoniły do Zamojskiego. Wiemy, co im powiedział [WYWIAD]
Wygrywają, a ja pytam o transfery. Może niepotrzebnie?
Cesnauskis: Kluby dzwonią po naszych graczy! Mówi, jak zareagował na słowa Mitrovicia