- Podpisałem kontrakt w połowie sezonu, kiedy szukałem pracy a trener Szczubiał rozglądał się za silnym skrzydłowym. Potrzebowaliśmy zaledwie kilku dni by dojść do porozumienia i podpisać kontrakt. Tak właśnie trafiłem do Polski - wspomina specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Amerykanin Ross Neltner, który został graczem Znicza Jarosław w połowie grudnia. W momencie, w którym drużyna legitymowała się bilansem 3-10, okupując dolne lokaty tabeli.
Mierzący 206 cm wzrostu skrzydłowy miał być receptą na słabą formę podkarpackiego zespołu i dać jej wsparcie pod koszem. Na uczelni Venderbilt koszykarz notował bowiem średnio 8,3 punktu i 5,6 zbiórki, więc trener Dariusz Szczubiał liczył na powtórkę tych osiągnięć. I nie przeliczył się. Choć początek pobytu w Polsce był dla Neltnera trudny, w swoim czwartym meczu przeciwko PBG Basket Amerykanin zdobył 14 oczek i miał 8 zbiórek, a w kolejnych notował 10 oczek i 9 zbiórek (przeciwko Basketowi Kwidzyn) oraz 11 punktów i 8 zbiórek (przeciwko Czarnym Słupsk)
- Myślę, że grałem solidnie, ale nie świetnie. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, iż poprzednie rozgrywki były dla mnie debiutanckimi w profesjonalnej karierze i nadal uczę się, jak się w niej odnajdywać - stwierdza były gracz Znicza, który ostatecznie sezon zakończył ze średnimi 8,5 punktu i 7,1 zbiórki. Czy to dużo, czy mało, koszykarz odpowiada wymijająco. - Mam nadzieję, że doświadczenie zdobyte w polskiej lidze zaprocentuje w przyszłości i pozwoli podpisać mi umowę z nowym pracodawcą.
Ogółem jednak Neltner nie spędził dużo czasu w Polsce - zaledwie nieco ponad trzy miesiące, gdyż już w drugiej połowie marca sezon dla jarosławian się skończył. Ekipa nie uzyskała bowiem prawa do gry w fazie pre play-off. - Myślę, że poprzedni sezon z pewnością można uznać, za sukces, gdyż byliśmy w stanie utrzymać się w ekstraklasie. Co prawda chcieliśmy wygrać trochę więcej spotkań, ale biorąc wszystkie czynniki pod uwagę, takie jak terminarz, poziom ligi, aspiracje innych drużyn, twierdzę, że utrzymanie było sporym osiągnięciem - uważa 24-letni skrzydłowy.
Jak się okazuje, Amerykanin interesował się losem swojego byłego pracodawcy w kończącym się powoli lecie transferowym. - Cieszę się, że Znicz utrzymał swoje miejsce w ekstraklasie i żadne pozaboiskowe układy czy decyzje nie spowodowały, że nie może grać na najwyższym poziomie - przyznaje absolwent Venderbilt. Po chwili zdradza jednak, że w nie chciałby kontynuować swojej kariery w drużynie z Jarosławia. - Nie widziałbym się ponownie w składzie tego zespołu. Nie jest bowiem tajemnicą fakt, że Znicz przez cały sezon, odkąd przynajmniej ja w byłem w drużynie, miał spore problemy finansowe i nie otrzymywaliśmy pensji na czas. Chciałbym grać w drużynie bardziej stabilnej finansowo, ale dalsza przyszłość pozostaje otwarta - dodaje obecnie bezrobotny Neltner.
W barwach jakiej drużyny zobaczymy zatem 24-letniego skrzydłowego w przyszłym sezonie? - Mam kilka interesujących ofert i całej Europy i kilka z Ameryki Południowej, gdzie ligi są równie silne. Nie związałem się jeszcze z żadnym klubem, ale mam nadzieję, że niedługo dojdę do porozumienia z którymś i zacznę przygotowania do nowego sezonu - mówi Amerykanin. Zapytany o możliwość pozostania w PLK, 24-latek szczerze zdradza - Nie słyszałem, żeby jakikolwiek polski zespół pytał o mnie i nie dziwi mnie to. Tak, jak już powiedziałem wcześniej - nie grałem świetnie w zeszłym sezonie. Mam jednak nadzieję, że w ciągu roku lub dwóch wrócę do Polski mądrzejszy o nowe doświadczenia i lepszy jako koszykarz.
Ostatecznie koszykarz zakończył rozgrywki PLK mocnym uderzeniem. Choć jego drużyna przegrała z Anwilem Włocławek, skrzydłowy zdobył double-double w postaci 17 oczek i 13 zbiórek. Warto dodać, że z Neltnerem w składzie drużyna zanotowała bilans 5-8. Lepszy, niż bez niego. - Znicz miał marzenie pozostać w lidze i to się udało. Ja mam marzenie dostać się do NBA, a jak się nie uda, to chciałbym grać w najsilniejszych ligach Europy: hiszpańskiej i włoskiej. Kto wie, co będzie? - kończy swoją wypowiedź zawodnik z Ohio.