Astoria w końcu trafiła z transferem. "Ma duże doświadczenie, czyta grę, walczy w obronie"

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Roderick Camphor
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Roderick Camphor

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz w czwartek pewnie pokonała GTK Gliwice 94:71. Z bardzo dobrej strony zaprezentowali się w tym spotkaniu Wes Washpun i Rod Camphor. Po meczu trener Artur Gronek mocno komplementował zwłaszcza drugiego z wymienionych.

Enea Abramczyk Astoria w meczu 11. kolejki Energa Basket Ligi zmierzyła się z GTK Gliwice i nie miała większych problemów z odniesieniem pewnej wygranej, choć na początku trzeciej kwarty gra bydgoszczan stanęła w miejscu. Zmieniło się to jednak, gdy na parkiecie pojawili się Michał Chyliński i Jakub Nizioł, którzy swoimi trójkami uspokoili sytuację, ponownie dając drużynie gospodarzy bezpieczne prowadzenie.

- Zawodnicy walczyli przez 40 minut. Mieliśmy pewien kryzys na początku trzeciej kwarty - niepotrzebne dwie straty i brak organizacji w ataku, ale cieszę się, że po tym weszliśmy w odpowiedni rytm i, dzięki dobrej obronie, mogliśmy zdobywać łatwe punkty. To dało nam pewność siebie, a w czwartej kwarcie zagraliśmy już naprawdę dobrze - podsumował spotkanie trener Artur Gronek.

Po raz pierwszy przed swoją publicznością zaprezentował się nowy nabytek Astorii, Rod Camphor, który zastąpił Paula Jorgensena. Amerykanin zadebiutował już w Toruniu, gdzie zdobył 12 punktów, choć miał spore kłopoty ze skutecznością, ale i uraz odniesiony w tamtym pojedynku nie pozwolił mu dograć go do końca. Mimo to widać było nową jakość, którą ma do zaproponowania, co potwierdziło się w pojedynku z ekipą z Gliwic.

- Rod jest dużą wartością dodatnią. Ma spore doświadczenie, czyta grę, walczy w obronie i jest dobrym głosem w szatni, daje wsparcie. Grał w kilku krajach na różnych poziomach. Chcemy korzystać z jego doświadczenia. Myślę, że jest to tego typu zawodnik, z którym nie mieliśmy jeszcze okazji współpracować przez te trzy lata. Mam nadzieję, że będzie zdrowy i będzie na parkiecie pokazywał swoje najlepsze strony - skomentował szkoleniowiec bydgoszczan.

Zmianę jakościową widać nie tylko na pozycji numer dwa, ale i na rozegraniu, gdzie Wes Washpun zastąpił zawodzącego Dominykasa Domarkasa. Ten miał spore problemy z grą w kontakcie, rzadko wchodził pod kosz, poza rzutami z dystansu nie stwarzał zagrożenia. Amerykanin miał więc dać to, czego nie gwarantował gracz z Litwy.

- To, jak gra Wes, jeżeli chodzi o przełamywanie pierwszej linii obrony i jego agresywność, jest na pewno dużym plusem - stwierdził krótko Artur Gronek. 28-latek jest bardzo atletyczny i jak na razie jego gra i decyzyjność mogą się podobać. Pewne znaki zapytania były przy jego rzutach zza łuku, ale jak na razie Washpun prezentuje się w tym względzie bardzo dobrze (w trzech meczach łącznie 5/8 za trzy).

Czytaj także:
Rozegrał tylko... trzy mecze. "Rozstaliśmy się" >>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany

Komentarze (0)