Nowa jakość w PLK. Pan po NBA już pokazał swoją wartość

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Muhammad-Ali Abdur-Rahkman
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Muhammad-Ali Abdur-Rahkman

To był udany rewanż za ćwierćfinał ubiegłorocznego sezonu Energa Basket Ligi. King Szczecin dokonał dwóch wzmocnień i pewnie ograł Legię Warszawa 99:83. Malachi Richardson już dał próbkę.

- Mamy informację, że Malachi Richardson nieprzypadkowo był graczem NBA - mówił o transferze Malachi Richardson trener szczecińskiego zespołu Arkadiusz Miłoszewski.

Ten nie zamierzał długo czekać z potwierdzeniem informacji, że jest graczem na poziomie, który może zawojować Energa Basket Ligę.

Pojedynek z Legią był jego debiutem. Zaliczył w nim 18 "oczek", wykorzystał 4 z 5 rzutów zza łuku. Dołożył do tego trzy zbiórki i dwie asyst. Co najważniejsze King wygrał.

ZOBACZ WIDEO: "Hardkorowe stejki". Burneika dał kulinarny popis

King po przerwie na reprezentację rozpoczął grę z wielką energią. Legię trzymali Raymond Cowels czy trafienia Strahinji Jovanovicia. Gospodarze jednak nawet przez chwilę nie pomyśleli, że rywale mogą ze Szczecina wywieźć triumf. I się też nie pomylili.

Oprócz Richardsona doskonale spisywał się Stacy Davis (26 punktów i siedem zbiórek) czy Sherron Dorsey-Walker (19 "oczek", trzy zbiórki i trzy asysty). Ofensywnie King był maszyną, której podopieczni Wojciecha Kamińskiego w żaden sposób nie byli w stanie zatrzymać.

Kluczowy fragment spotkania to seria 12:0 w trzeciej części, po której King objął prowadzenie 70:53. Co prawda rywal odpowiedział serią dziewięciu "oczek", ale na więcej już King nie pozwolił.

Szczecinianie mieli 56 procent skuteczności rzutów z gry. Wykorzystali 15 z 28 prób z dystansu. Rozdali też 28 asyst. Trener Miłoszewski może być w pełni usatysfakcjonowany, a trzeba dodać, że w planach jest jeszcze sprowadzenie "poważnego" środkowego.

Legia w ofensywie nie wyglądała źle, ale z pewnością zapomniała o obronie. Na tak dysponowanego rywala miałaby jednak ciężko coś znaleźć. Cowels finalnie uzbierał 23 punkty, Jovanović miał 3/3 z dystansu. Stołeczny zespół w tym meczu nie prowadził jednak... nawet przez sekundę.

Warto dodać, że mecz toczony był w specjalnej oprawie. Wszystko za sprawą hołdu wobec zmarłego niedawno byłego trenera szczecinian Mindaugas Budzinauskasa. Dla fanów Wilków Morskich i samego klubu na zawsze będzie on postacią wyjątkową.

King Szczecin - Legia Warszawa 99:83 (28:22, 23:26, 21:16, 27:19)

King: Stacy Davis 26, Sherron Dorsey-Walker 19, Malachi Richardson 18, Jakub Schenk 10, Djoko Salić 10, Mateusz Bartosz 6, Jay Threatt 4, Filip Matczak 3, Paweł Kikowski 3.

Legia: Raymond Cowels 23, Strahinja Jovanović 13, Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 10, Jure Skifić 10, Łukasz Koszarek 10, Adam Kemp 7, Dariusz Wyka 6, Grzegorz Kulka 4, Grzegorz Kamiński 0.

#DrużynaMZP+-Pkt
1 Icon Sea Czarni Słupsk 30 23 7 2513 2362 53
2 Anwil Włocławek 30 22 8 2554 2359 52
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 30 22 8 2793 2433 52
4 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 21 9 2642 2387 51
5 WKS Śląsk Wrocław 30 19 11 2553 2383 49
6 Legia Warszawa 30 17 13 2505 2446 47
7 Arriva Polski Cukier Toruń 30 17 13 2508 2500 47
8 King Szczecin 30 15 15 2504 2502 45
9 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 30 15 15 2497 2474 45
10 Trefl Sopot 30 15 15 2443 2461 45
11 PGE Spójnia Stargard 30 11 19 2379 2560 41
12 Polski Cukier Start Lublin 30 11 19 2293 2455 41
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 11 19 2300 2499 41
14 MKS Dąbrowa Górnicza 30 10 20 2482 2636 40
15 Tauron GTK Gliwice 30 6 24 2271 2587 36
16 HydroTruck Radom 30 5 25 2348 2541 35

Zobacz także:
Zna go całe PLK. Czy pomoże uratować sezon jednemu z największych rozczarowań?
Debiutant w kadrze mówi o ogniu i chaosie. Jest też wątek FAME MMA

Komentarze (0)